cytaty z książek autora "Janet Evanovich"
Są tacy mężczyźni, którzy pojawiają się w życiu kobiety, by je dokumentnie spieprzyć na zawsze.
nic tak nie dodaje dziewczynie animuszu jak para kajdanek w torebce.
-...Z tego, co podsłuchała Connie wynika, że facet jest optycznie upośledzony.
-Ślepy?
-Brzydki.
Kalorie się nie liczą, jeśli są związane ze świętowaniem. Wszyscy to wiedzą.
Gdyby Bóg chciał, żebym straciła na wadze, to na deser byłby tarty szpinak.
Miałam alarm, miałam gaz paraliżujący, miałam jogurt. Czego mogłam chcieć więcej?
Morelli: Pewnie nie będziesz chciała wpaść i mnie pocieszyć ?
Stephanie: Zgubiłeś świadka i jest to pierwsza czynność, jaka przychodzi Ci do głowy?!
Morelli: To zawsze jest pierwsza czynność, jaka przychodzi mi do głowy.
- Hej- przywitałam go. - Jak leci?
- O kurwa - odpowiedział.- Co tym razem?!
To właśnie kocham w mojej rodzinie. Jesteśmy tacy sobie bliscy, pełni ciepła, tak grzeczni wobec siebie nawzajem.
Mężczyźni się nie irytują. Mężczyźni się wkurwiają. To kobiety się irytują.
Nie jestem ciastoholiczką. Jem ciasto tylko przy jakiejś wyjątkowej okazji. Jak poniedziałek, wtorek, środa....
Babcia zasłoniła uszy Blackiego.
- Zranisz jego uczucia - skarciła mojego ojca.
- Zastrzelcie mnie - zażądał ojciec - Morelli, dawaj pistolet.
- Czołg gdzieś tu jest? Wyjrzałam, ale go nie widziałam?
- On widział CIEBIE. Powiedział, że wyglądasz przerażająco.
- Jeszcze nie byłam pod prysznicem. Włosy mogę mieć troszkę potargane.
- Trzeba sporo, żeby wystraszyć Czołga - skwitował Komandos i się rozłączył.
Rozumiem, że się boisz. Ja też się boję. Ale my jesteśmy ci dobrzy, a ci dobrzy zawsze wygrywają.
- Jeśli chodzi o Cala... - zaczęłam - to tak jakby nie jest w najlepszym stanie.
- Dotychczas niszczyłaś moje samochody - powiedział Komandos.
- Taa, to były złote czasy.
- To trochę takie dziwne - zaczęłam - ale moja matka właśnie przejechała królika.
- Przejechała?
- Potrąciła, bo znalazł się na drodze. Nie wiemy, co z tym zrobić.
- Gdzie jesteś?
- U Giovichinniego, kupujemy mięso.
- A królik?
Zniknął. Był z dwoma innymi facetami. Zabrali go z ulicy i odjechali gdzieś z nim.
W telefonie zapadła cisza, długa cisza.
- Kurwa, zatkało mnie - powiedział wreszcie Morelli.
Rano jestem półprzytomnym nieszczęściem, potykającym się o własne nogi, póki nie podniosę sobie poziomy kofeiny we krwi.
Obawiałam się, że po tych wszystkich batonach poszerzyłam też sobie tyłek i że powinnam trochę poćwiczyć. Wciąż miałam na sobie spodnie od dresu, włożyłam więc koszulkę gimnastyczną i zasznurowałam adidasy.
Briggs siedział już przy komputerze, kiedy wyszłam z sypialni.
- Patrzcie kto się zjawił... panna Słoneczko - odezwał się na mój widok. - Chryste, wyglądasz jak śmierć.
- To jeszcze nic - zapewniłam go. - Poczekaj aż skończę biegać.
Tu nie chodzi o równouprawnienie kobiet. To kwestia osobista. Chcę żebyś wspierał mnie w moim wyborze kariery zawodowej.
- Ty nie masz żadnej kariery- zaprotestował Joe- Ty masz misję samobójczą. Większość kobiet stara się unikać zabójców i gwałcicieli. A ja mam dziewczynę, która chodzi i stara się ich znaleźć. A jakby mordercy i gwałciciele nie wystarczali, to teraz jeszcze wkurwiłaś cały gang.
- Dalej, Wybór Damy - wrzeszczała. - Wybór Damy! Wybór Damy!
Wybór Damy wygrał o nos. Lula sprawiała wrażenie ogłuszonej.
- Znowu wygrałam - oznajmiła. Coś tu nie gra. Ja nigdy nie wygrywam.
- Dlaczego wybrałaś tego konia?
- To oczywiste. Jestem damą. I musiałam dokonać wyboru.
- Myślisz, że jesteś damą?
- A, kurwa, nie?
- I sądzi pani, że Bóg się obraził, zesłał piorun i pokarał Beyersa?
- Można to i tak wytłumaczyć.
- Kiedy przyjedzie pani na komendę, żeby spisać raport na temat zajścia z Ramirezem, porozmawiamy również w tej sprawie.
Stephanie:To idiotyczne. Zamierzasz się mnie tak trzymać cały dzień ?
Morelli: Jak smród małpy, cukiereczku.
Koniuszkami palców wygładziłam zmarszczki na czole.
- Nie naburmuszam się. Wyglądam na naburmuszoną?
- No, kurwa, raczej.
- O co chodzi z tym psem?
- Nie wiem. Mam takie psie uczucia.
- Niedobrze, dziewczyno. Ani się obejrzysz, a zaczniesz przygarniać koty. Potem coś cię zacznie ściskać w gardle, gdy w supermarkecie wejdziesz w alejkę z jedzeniem dla dzieci. A potem to już wiesz...
- Co?
- Zaczniesz robić dziury w prezerwatywach Morellego.
Jeśli w domu moich rodziców zasiadłeś przed telewizorem, to nie należało się odzywać. Nawet zapytany bezpośrednio, przed telewizorem każdy mógł udawać głuchotę. Takie były zasady.
- Hej - zawołała Lula. Na co czekamy?
- Babcia z nami jedzie.
- Trzej muszkieterowie znowu razem - stwierdziła Lula.
Ten facet, co zapowiada pogodę w dzienniku... Trzeba go zastrzelić. Jak mam żyć w takich warunkach?
- Podoba mi się, jak ci się kręcą włosy - powiedział wreszcie. - Pasują do twojej osobowości. Mnóstwo energii, niewiele kontroli, seksowne jak cholera.
- Rozważam zakup komputera, żebym mogła uprawiać cyberseks - oznajmiła babcia. - Ktoś wie, jak to działa?
- Nienawidzę tego - stwierdził. - Dlaczego nie mogę mieć dziewczyny, która ma normalne problemy... jak złamany paznokieć albo spóźniający się okres, albo nagły przypływ uczuć do lesbijki?