cytaty z książki "Dzieła zebrane. Tom 3. Recenzje, szkice, rozprawy literackie 1957-1998. Felietony i komentarze z Radia Wolna Europa 1955-1967"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Przede wszystkim wzruszyło mnie u Zygmunta [Hertza] ciągłe pilnowanie Czesława, żeby pisał. Czasem robi wrażenie "inwestora", który posiada w dalekiej Kalifornii odkrywkę złota i zadręcza się oznakami jej bezczynności lub powolności.
Myślę, że gdyby [Zygmunt Hertz] dożył do naszych dni [1992], przestałby ironizować na temat dalekowzroczności redaktora "Kultury". Tak jak myślę, że Jerzy docenia dzisiaj pewne zalety "upraszczania" i "sceptycyzmu" Zygmunta, byle tylko nie posuwały się za daleko. Przez lata wpatrzeni byliśmy w "rycerzy bez skazy" opozycji w kraju, nie przeczuwając, ile celności tkwiło w nieufnych i podejrzliwych odruchach Zygmunta; i w jego poczuciu częstej nijakości silnych i czystych z pozoru ludzi.
Był człowiekiem niesłychanej szlachetności, wielkiej czułości i nadzwyczajnej wrażliwości. Szalenie lubił rozmawiać. Przypominał dawnych inteligentów rosyjskich: mógł całe noce dyskutować na tzw. tematy zasadnicze.
[…]. Zawsze powiadałem, że miał dwa dary: był „slioznyj”, jak powiadają Rosjanie, miał dar natychmiastowego płaczu i dar poświęcenia.
Wadą [XVI Sesji Rady Kultury i Sztuki w Warszawie] - oczywiście wadą nieuniknioną, czymś w rodzaju okresowej klęski posuchy lub powodzi - dwa przemówienia oficjalne, Sokorskiego i Żółkiewskiego. Stanowiły one naprawdę jakieś dziwaczne i paradoksalne połączenie posuchy i powodzi: posuchy myśli i powodzi słów.
O pisarzach mówi się, że są arystokratami ducha. O pisarzach sowieckich można śmiało powiedzieć, że zasługują znacznie bardziej na miano arystokratów brzucha.
Za komunał uchodzi już dziś twierdzenie, że Żukrowski jest pisarzem sensualistycznym, reagującym na świat raczej zmysłami, nie inteligencją i mózgiem. I w tym twierdzeniu tkwi jednak wszystko, co można powiedzieć nie tylko o Żukrowskim, lecz o większości prozaików polskich, i co stanowi jeden z powodów bądź nieprzetłumaczalności, bądź słabego oddźwięku naszej literatury za granicą.
Wiem z obserwacji, że ilekroć poważni ludzie używają dwa razy w jednym zdaniu słowa „jakkolwiek”, można niemal za pewnik matematyczny przyjąć ich nieczyste sumienie.
Trybuna Ludu” nazywa Orwella „klasykiem i mistrzem współczesnego paszkwilu antykomunistycznego”. O ile mnie pamięć nie myli, główny w Polsce spec od Orwella, pan Zygmunt Kałużyński, dawał kiedyś do zrozumienia, że na dobrą sprawę Orwellowski obraz roku 1984 posiada wiele rysów zmechanizowanego społeczeństwa amerykańskiego. Trzeba się więc porozumieć.
Rozumiejąc, że w atmosferze "budowy nowych światów i stadiów przejściowych" należy mówić o rzeczach powszednich i nie zakrojonych na skalę globu ziemskiego, zaczął [Adolf Rudnicki] zaczął równocześnie zamykać się stopniowo w skorupie prawie szyfru osobistego. [...] Wpadł również w drugą pułapkę zbytniego egotyzmu: uległ pokusie automatycznego generalizowania swoich indywidualnych doświadczeń i refleksji. W notatkach literackich o typie dziennika jest to może grzech największy, [...] gdy pisarz zdaje się ciągle mówić „jeśli ja tak czuję i myślę, to wystarczy chyba, abyście i wy tak czuli i myśleli”.
Nieustanny, obłędny taniec szamanów politycznych dokoła tak zwanych epokowych zagadnień rewolucyjnych wywołuje w czytelniku instynktowną tęsknotę do pisarzy zajmujących się małymi i bliższymi mu sprawami.
Swobodny pisarz pozwalający na cenzurowanie swoich utworów robi na mnie wrażenie kandydatki do tytułu królowej piękności, która pozwala sobie obciąć nos, bo wydał się trochę za długi jednemu z członków jury.
Od 1918 roku, na przekór poglądom Bucharina i komunistów z ówczesnej lewicy, Lenin stawiał pierwsze kroki w kierunku kapitalizmu państwowego, by spróbować wyjścia z chaosu komunizmu wojennego. W owych czasach nie było jeszcze używania eufemizmów, toteż kapitalizm państwowy nazywano po prostu po imieniu.
Któż z nas nie zgodzi się z Irzykowskim nawet w roku Pańskim 1957, że Żeromski zaraził powieść polską „nadmiarem opisów nastrojowych przyrody”?
Któż z nas nie zgodzi się z Irzykowskim nawet w roku Pańskim 1957, że Żeromski zaraził powieść polską „nadmiarem opisów nastrojowych przyrody”?
Dlaczego w ustroju opartym rzekomo na klasie robotniczej nie ma utworów poświęconych klasie robotniczej? Z dwóch powodów. Przede wszystkim dlatego, że lwia część obsypanych orderami i nagrodami pisarzy komunistycznych w trójkącie SPATiF - Dziennikarze - Związek Literatów nie chce - podobnie jak pisarze sowieccy w zaczarowanym trójkącie Szołochowa - opuścić swojej wysepki szczęśliwości i stanąć oko w oko z życiem własnego narodu.
Literatura jest sprawą wyboru. Trzeba najpierw samemu posiadać jasny obraz czegoś, co się chce opisać, a dopiero potem podporządkowywać mu cały zebrany materiał obserwacji.