cytaty z książek autora "Krzysztof Bochus"
Życie polega nie na oddychaniu, ale na chwilach, w których wstrzymujemy oddech.
Im dłużej patrzysz i głębiej zaglądasz, tym więcej widzisz.
Jeśli nad politykami czy urzędnikami nie będzie żadnej kontroli, to prędzej czy później ulegną łatwej pokusie, aby ominąć prawo.
Zawsze interesowały go cudze księgozbiory. Był przekonany, że książki w jakiś sposób definiują i opisują właścicieli.
Ludzie się nie zmieniają. Od zawsze mają niepohamowany apetyt na władzę, pieniądze i seks. To swoista trójca mało święta.
Dobro zawsze prowokuje zło. Prawość wywołuje ludzką podłość i zakłamanie.
Szkoda, że w życiu nie ma takich przycisków, jak przewiń, cofnij, zatrzymaj.
Wojna nie usprawiedliwia zbrodni.Chaos nie stanowi alibi dla gwałtu.
Wolał te swoje ciemne kulisy, za którymi jest wina i jest kara, od realnego świata, gdzie rządziły zupełnie inne reguły.
Jego matka mówiła mu, że życie polega nie na oddychaniu, ale na chwilach, w których wstrzymujemy oddech.
(...) historia straszliwie mocno oddziałuje na współczesnych. Kształtuje poglądy ludzi. Utrwala mity i stereotypy, bez których trudno byłoby im żyć i ogarniać świat. Determinuje ich postępowanie. Spójrz na nazistów czy szerzej: nacjonalistów. Zawsze wyrównują jakieś rachunku z przeszłości, jak nie z Francuzami, to z Polakami czy Żydami.
- Nie znałem go dobrze, nikt nie zna wystarczająco dobrze drugiego człowieka. Zresztą w obliczu śmierci wiele rzeczy wygląda inaczej.
Będziesz łącznikiem pomiędzy dobrem a złem. I to ja jestem tym dobrym.
W tak niewielkim mieście tajemnice nie utrzymują się zbyt długo. Prędzej czy później stają się własnością wszystkich.
(...) bezpieczną codzienność od stanu zagrożenia dzieli cienka, niedostrzegalna granica. W jednej sekundzie, najczęściej bez żadnego ostrzeżenia, los funduje nam sytuację à rebours. Stąpasz po twardym gruncie, aby za chwilę wylądować na cienkim lodzie. Poruszasz się wśród swojskich znaków i sprzętów, aby za chwilę znaleźć się w śmiertelnej pułapce, w której zwykłe drzwi stają się gilotyną odcinającą znany ci świat i życie. Czasami taką zmianę poprzedzają nie zdarzenia, lecz słowa, niczym posłańcy złych wiadomości. Wydaje ci się, że życie układa się, jak należy, że nic się nigdy nie zmieni, a potem jedno słowo zmienia wszystko.
Pan wie, panie Godsucker podobnie jak ja, że źródłem wszelkiego zła na świecie jest sam człowiek. Ze swoją nieposkromioną pożądliwością, nienasyceniem, bezkresnym egoizmem i pogardą dla bliźniego swego. Muszę odnaleźć tych ludzi. I zapewniam pana, że pomimo wszelkich przeszkód znajdę ich.
Życie to jeden wielki chaos i rządzi nim tylko przypadek. Na przykład spotykamy niespodziewanie kogoś, kto zmienia nasze życie. Wystarczyłoby minutowe spóźnienie, aby do tego spotkania nigdy nie doszło, i nasz los potoczyłby się zupełnie inaczej.
Najgorsza była niepewność, co tak naprawdę się stało. Anna zniknęła bez śladu, wcześniej nie było jakiegokolwiek zwiastuna nadchodzącego nieszczęścia. W pewnym sensie wolałby, aby przytrafiła się jej jakaś choroba. Miałby ją wtedy przy sobie, mogliby wspólnie z Gabi stawić czoła nieszczęściu. A tak pozostawały im jedynie rozpacz i odmienianie przez wszystkie przypadki pytania "kto?". I szukanie odpowiedzi na najważniejsze: gdzie jest teraz ich córka? Czy jeszcze żyje? Dlaczego Bóg ich tak karze?
Tak sobie myślę, panie radco, że człowiek jest jedynym stworzeniem, które nie zgadza się być tym, kim jest naprawdę. Wydaje mu się, że jest panem wszystkiego i może żądać ciągle więcej i więcej. Gówno prawda! Jest tylko kurduplem, ziarnkiem piasku w planie stworzenia. A do tego niewolnikiem tylu panów, ile ma namiętności. I tak od początku do końca świata... Piekła nie trzeba szukać, panie radco. Ono jest w nas.
Już od dawna wiedział, że ludźmi kierują potężniejsze instynkty i pragnienia niż potrzeba bycia przyzwoitym. I że dręczenie, okrucieństwo, zadawanie cierpienia innym jest wpisane na stałe w mapę ludzkich zachowań...
Zło triumfuje w wielu miejscach. Trzeba się z tym pogodzić - tak po prostu jest.
Dramatyczne wydarzenia mają to do siebie, że przyciągają się wzajemnie. Potrafią miesiącami wegetować gdzieś pod skorupą codzienności, pozornie senne i pozbawione życia. Ale wystarczy jeden impuls, jedna tajemna komenda, aby ruszyły ku sobie jak dwa namagnetyzowane opiłki żelaza. To właśnie był taki naznaczony złem dzień, to był ten fatalistyczny moment.
Tak, śmierć nie bierze jeńców. Nie idzie na kompromisy i z nikim się nie układa. W życiu człowieka jest jedynym pewniakiem, którego nie można odwrócić.
Co go tam czeka? Wolał o tym nie myśleć. Musiał postawić się do pionu. Czasami myślenie przeszkadza i zwodzi na manowce. A zbytnie hamletyzowanie zabija energię i chęć do działania. Coś o tym wiedział. Lepiej się przespać.