cytaty z książki "Tajny dziennik"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie wiem, co się dzieje na świecie, bo okna mam pozasłaniane.
Lgnę do ludzi i im nie otwieram. Nieraz otwieram i żałuję. Nie cierpię zimna, czytam zachłannie o Antarktydzie. Skromność i nieprzyzwoitość. Pisanie nieraz wbrew sobie, choć jestem jednocześnie w tym, co robię.
Ucieszyłem się na widok dwóch mężczyzn trzymających się za ręce. Ten schemat chłop-baba, baba-chłop wygląda strasznie. Rozmnażalsko.
Napisałem kartkę. Bo unikam osobistego kontaktu jako niepotrzebnej straty energii.
Wolałem wysilać swoją konspiracyjność na pisanie półjawnych powieści, powiastek i komedyjek szkolnych. I na bardzo wczesne sex-przygody. Te ostatnie udały się, jako długoletni sekret. Sex-przygody z mężczyznami. Traktowałem swoje potrzeby homo jako przejściowe, że niby kiedyś znormalnieję. Mając 15 czy 16 lat zadałem sobie pytanie "kiedy?". Niby zmienię się z dnia na dzień? Nie. Wobec tego trzeba przyjąć siebie takiego, jakim się jest. Ustaliłem to, przestałem się tym turbować. I nadal uprawiałem swoje sex-przygody ze świadomością, że to jest mój rodzaj. Wszelkie słyszane określenia i przezwiska owych gustów nie przejmowały mnie specjalnie. W ten sposób szkoliłem swój upór i nieprzemakalność. W seksie i w pisaniu. Nie przejmując się krytyką. Czy nieuznawaniem. Było to dobre i skuteczne samoszkolenie.
Moja cykliczność jawy i snu nie ma nic wspólnego z dobą.
Jak idę za szybko, to wszystko przepada. Mam tylko jedno oko zwrócone w przyszłość, drugie w przeszłość. A to trzecie oko na teraźniejszość - nieczynne. Nie ma wtedy szczęścia.
To, co w dzieciństwie nie zdąży być wytępione, w dorosłości buduje charakter, służy historyjkom, sztukom, przykładom.
Przespałem trzydzieści godzin. W dawniejszych czasach miałem częściej takie spania i rozszerzone doby. Budziłem się nieraz z niepokojem, że przespałem coś ważnego, że może świat się skończył.
Mówią, że Żeromski umarł na babie. Lekarz mu zabronił tego na serce, ale jego podobno poniosła namiętność.
Czytelnika nie obchodzi (raczej), czy ja żyję, często o tym nie będzie wiedział. I to wtedy też mnie ożywi, czego nie będę czuł wtedy, ale mogę poodczuwać potencjalnie na zapas teraz, szczególnie przy pisaniu.
Tak to dziennik jest żywą powieścią, w której ja i inni jesteśmy bohaterami niewiedzącymi, jak i co będzie jutro, za godzinę. Zmieniamy nieraz zdanie, poglądy, zapominamy się, wydajemy na łup obserwatora z przyszłości.
Macha całymi rękami, jak pokazuje, w górę, w dół. Jak śmierć... Z tymi zapadniętymi oczami tak jakby śmierć grała w tenisa.
(...) - teraz czekaja nas ciężkie chwile.
On myślał, że ona myśli o całej Polsce, a ona o rozpakowaniu się.
Ludwik
- Wiem po sobie, nie ma w człowieku nic do uszanowania.