Najnowsze artykuły
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
- ArtykułyMiędzynarodowe Targi Książki w Warszawie już 23 maja. Włochy gościem honorowymLubimyCzytać2
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant70
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Lino Zani
2
7,9/10
Pisze książki: religia
Lino Zani, ur. 27 lutego 1957 - instruktor narciarstwa i alpinista, od 1984 roku towarzysz wypraw górskich i zjazdów narciarskich Karola Wojtyły, a z czasem - jego zaufany przyjaciel.
7,9/10średnia ocena książek autora
23 przeczytało książki autora
27 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Był człowiekiem, był świętym. Niezwykłe historie o Janie Pawle II ujawnia Jego wieloletni przyjaciel i przewodnik z górskich szlaków
Lino Zani
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2014
Najnowsze opinie o książkach autora
Był człowiekiem, był świętym Lino Zani
7,9
„Tutaj, gdzie natura jest nieustającym hymnem wielkości Stworzyciela, łatwo skłonić duszę do wzniosłych i pokrzepiających myśli oraz pogrążyć się w modlitwie. Góry zawsze miały dla mnie wyjątkowy urok: zachęcają, aby wznosić się – nie tylko fizycznie, ale też duchowo – w kierunku nieprzemijającego świata. Tutaj, pośród bezgranicznych przestrzeni, w uroczystej ciszy szczytów, można poczuć znaczenie nieskończoności”. [fragment homilii z 16 lipca 1988 r. wygłoszonej na szczycie Adamello]
To, że papież Jan Paweł II kochał góry jest faktem powszechnie znanym. W pełni utożsamiał się ze spokojem, pięknem i bezkresem, jaki na szczytach można odnaleźć. Jednak tylko nieliczni wiedzieli, że istnieje naoczny świadek tej wyjątkowej relacji papieża z górami. Lino Zani - syn włoskich właścicieli schroniska Ai Caduti dell'Adamello, początkowo jedynie instruktor narciarstwa i przewodnik alpejski Ojca Świętego, z czasem stał się towarzyszem w potajemnych wyprawach na szczyty. Do niedawna ten czas spędzony z papieżem pozostawał jedynie osobistym jego wspomnieniem, teraz - w przededniu kanonizacji Jana Pawła II - Lino Zani postanowił podzielić się ze światem przywilejem współdzielenia wielu pięknych i cennych chwil spędzonych z Ojcem Świętym.
Wszystko zaczęło się pewnego czerwcowego popołudnia 1984 roku, kiedy do do schroniska zawitało czterech polskich księży. Jednym z nich był osobisty sekretarz Jana Pawła II - kardynał Stanisław Dziwsz. Urzeczony pięknem tego miejsca postanowił zorganizować tutaj górski odpoczynek papieża. I tak, w wielkiej tajemnicy, 16 lipca 1984 roku Karol Wojtyła i jego przyjaciel, prezydent Włoch Sandro Pertini pojawili się na Adamello. Zostali przyjęci przez rodzinę Zanich, która od lat zarządzała schroniskiem. Papież jeździł tam na nartach, a towarzyszył mu Lino Zani. Oprócz cudnych widoków z szeroką panoramą, gdzie wzrok mógł bez przeszkód sięgnąć po horyzont, gdzie miało się wrażenie nieskończoności, miejsce to było wyjątkowe z innego też powodu. To właśnie tu, podczas I wojny światowej, doszło do krwawych walk. To właśnie tutaj, do 1918 roku, przebiegała granica pomiędzy Włochami a Austrią. Tutaj dotarli też włoscy strzelcy alpejscy i bronili swojej granicy. Straty w ludziach były jednak ogromnie, a pośród zachwycających krajobrazów i wiecznego śniegu krew swoją przelało wielu żołnierzy. Dlatego papież od razu poczuł wyjątkowość i tragizm tego miejsca , ponieważ właśnie w tych okolicach, w ciężkich warunkach, w walkach I wojny światowej uczestniczył też jego ojciec Józef.
O wyjątkowości tego miejsca świadczy jeszcze jeden fakt. Podczas górskich przejażdżek Jan Paweł II spostrzegł krzyż – „zbudowany z dwóch nieociosanych belek, o tak wypłowiałej korze, że wydawał się zrobiony z drzewa korkowego – krzyż identyczny z opisem zawartym w trzeciej tajemnicy fatimskiej”. [str.270] Papież był bardzo poruszony tym widokiem i bez wątpienia mocno związał się z tymi okolicami.
Niezwykła to historia, tak samo jak niezwykły był Jan Paweł II. Wczoraj czytając opowieść Lino nie mogłam się od niej oderwać. Bardzo ciepła, osobista i wyjątkowa relacja. Polecam gorąco.
Był człowiekiem, był świętym Lino Zani
7,9
Czytając kiedyś biografię św. Faustyny (swoją drogą polecam genialną książkę Ewy Czaczkowskiej) natknąłem się na jedną z reprodukcji fotografii Apostołki Miłosierdzia Bożego, z którą nie mogłem sobie poradzić. Przedstawiała ona Faustynę wraz z dwiema koleżankami podczas jakiegoś festynu. Niby nic nadzwyczajnego, ale wcześniej trudno było mi wyobrazić sobie tę świętą jako normalną dziewczynę. Będąc pod wrażeniem "Dzienniczka" i niezwykle głębokiej duchowości zakonnicy miałem ją przed oczami tylko jako rozmodloną wizjonerkę i mistyczkę. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że zachowało się bardzo mało wizerunków świętej. Właściwie spopularyzowany jest tylko jeden, w którym zza habitu wynurzają się oczy pełne wiary. A święty to przecież człowiek z ciała i krwi, który ma swoje zainteresowania, pasje, zmaga się z różnymi problemami, upadkami. Cenię książki, które przedstawiają wybitne postaci Kościoła jako zwykłych ludzi (polecam z tej tematyki książkę "Święci nie-święci"). W przypadku publikacji "Był człowiekiem, był świętym" oprócz mojego oczywistego zainteresowania z wyżej wymienionych względów doszedł fakt bardzo bliskiej kanonizacji.
Pierwszy rzut oka na okładkę i już wyzwalają się w czytelniku pozytywne emocje. Człowiek w bieli na tle białej barwy otaczającego go śniegu, a na twarzy delikatny uśmiech. Aż mi się przypomniała piosenka z katechezy w podstawówce pt. Święty uśmiechnięty. Pojawiał się tam taki wers: Każdy święty chodzi uśmiechnięty. Trudno czasami uwierzyć, że święci żyją tuż obok nas i być może mijamy ich na ulicy. Gdzie można dzisiaj świętych zobaczyć? Są między nami w szkole i w pracy! Książka "Był człowiekiem, był świętym" przedstawia Jana Pawła II nie jako zastępcę Chrystusa na Ziemi, nie jako następcę św. Piotra, nie jako najwyższego kapłana i sługę sług Bożych. Autor ukazuje papieża, który pozostał człowiekiem nawet bez cienia jakiejkolwiek wyniosłości z powodu pełnionej funkcji.
Lino Zani to instruktor narciarstwa i alpinista. Jako dwudziestosiedmiolatek zaczął w 1984 roku towarzyszyć Ojcu Świętemu podczas wypraw górskich i zjazdów narciarskich. Z czasem stał się zaufanym przyjacielem Karola Wojtyły. Wszystko zaczęło się bardzo niespodziewanie. Pewnego dnia ks. Stanisław Dziwisz zadzwonił do rodziny Zanich i zapytał, czy Jan Paweł II mógłby przyjechać na kilka dni. Pierwsza reakcja to oczywiście niedowierzanie. W końcu nie codziennie zapowiada się tak niezwykły gość. Co więcej, przyjechał w towarzystwie prezydenta Republiki Włoskiej! Aż trudno uwierzyć, że żadnemu dziennikarzowi nie udało się wytropić, gdzie udają się te dwie osobistości. Dopiero na wyraźną prośbę samych zainteresowanych i z aprobatą świat dowiedział się o miejscu, w którym przebywa papież. Nie obyło się bez kolejnych komicznych sytuacji. Pertini, jak zwykle bezpośredni i zapalczywy, dosłownie wyrwał mi mikrofon z rąk i swoim donośnym, wyraźnym głosem zaczął mówić: "Sierżancie, jestem waszym prezydentem. Proszę pisać!". Colombo, podejrzewając, że ktoś chciał mu zrobić dowcip, naśladując głos prezydenta, przerwał mu: "Lepiej skończcie już pić tam na górze, mam dość problemów z tym rozminowywaniem...".
A tak autor relacjonuje swoje pierwsze spotkanie z Janem Pawłem II: Zapytał mnie po prostu: "Jak się nazywasz?". Kiedy odpowiedziałem, dodał: "No to dzisiaj idziemy razem na narty!". Bezpośredniość, komunikatywność i zdolność do znalezienia z każdym wspólnego języka przez Karola Wojtyłę jest zadziwiająca. Lino Zani był przewodnikiem papieża po górskich szlakach. Towarzyszył mu, wybierał odpowiednie trasy, znajdował odpowiednie miejsca na modlitwę, a także opowiadał o historiach, które rozegrały się w Adamello podczas wojny (te bardzo poruszyły papieża). Porankami i wieczorami z Ojcem Świętym spotykała się zaś cała rodzina. Autor do dziś nie może uwierzyć, że święty siedział w szarym sweterku w jego kuchni i czekając na kolację podtrzymywał konwersację z mamą przygotowującą posiłek. Trzeba przyznać, że to niecodzienna sytuacja. Jan Paweł II dwukrotnie przebywał w schronisku w Adamello. Nie zapomniał jednak o rodzinie Zanich. Lino wielokrotnie odwiedzał papieża w Watykanie. Ten zaś przekazywał mu krzyże, które alpinista miał zanosić na kolejne zdobywane przez siebie szczyty.
"Był człowiekiem, był świętym" to piękna opowieść o papieżu, który na każdym kroku okazywał, że pozostał zwykłym człowiekiem. Lino Zani snuje historie w sposób zajmujący. Nie aferuje swoją osobą czytelnika, na pierwszy miejscu stawiając Ojca Świętego. Książka wciąga (sam czytałem ją do 4 rano) także dlatego, że różni się od większości publikacji poświęconych osobie Jana Pawła II. Zazwyczaj meritum tego typu pozycji jest posługa na tronie Piotrowym, a ciekawostki i anegdotki pojawiają się na zasadzie wyjątku. "Był człowiekiem, był świętym" składa się z opowieści, które na ujawnienie czekały kilkanaście lat. W przeddzień kanonizacji możemy przypomnieć sobie posługę papieża z innej perspektywy. Każdy wie, że Jan Paweł II kochał góry, ale opowieści snute przez Lino Zani zna już niewielu.
[Opinia pochodzi z bloga: librimagistri.blogspot.com]