Pasieka dredziarza Ewa Piątek 6,7
ocenił(a) na 76 lata temu Niektóre książki posiadają prawdziwe zdolności magiczne. Ich treść wciąga bez reszty, potrafi zmienić sposób widzenia czy przenieść w zupełnie nieznane miejsce, które stanie się tymczasowym domem czytelnika. Do takich książek zdecydowanie należy Pasieka Dredziarza. Podczas jej czytania, już od pierwszych stron, wszystko wokół zaczęło znikać. Cały gwar miasta i pośpiech wydały się nagle bardzo odległe, a ja myślami przeniosłam się do miejsca, w którym dźwięk przejeżdżających samochodów zastąpiony został śpiewem ptaków i... bzyczeniem pszczół. A gdzie, jak nie w pasiece, dźwięk tych owadów jest najdonośniejszy!
Pasieka Dredziarza to historia opowiedziana z dwóch punktów widzenia – mężczyzny, będącego z zamiłowania pszczelarzem oraz kobiety, która zdecydowała się porzucić gwar miasta i stać się częścią życia swojego męża i jego latających przyjaciół. Właśnie dzięki tej doskonale uzupełniającej się kombinacji, z pozoru odrębnych światów, książka staje się kompletna.
Słowem, które najlepiej opisuje Pasiekę Dredziarza – zarówno samą książkę jak i realne miejsce, będące domem Ewy i Pawła – jest spokój. Pozorna sielskość, utożsamiana z życiem na wsi, nie ma jednak wiele wspólnego z życiem mieszkającego tam małżeństwa. Praca przy pasiece to zadanie na cały etat, wymagające często pracy po godzinach. Już sam sposób pisania rozdziałów opowiadanych z perspektywy Pawła, daje odczuć ogrom pracy i szybkie tempo, które czasem jest nieodłączną częścią procesu produkcji miodu. Tym bardziej, jeśli większość prac wykonywana jest bez pomocy maszyn czy osób trzecich. Samodzielna dbałość o pasiekę sprawia jednak autorowi tyle radości, że z łatwością udziela się ona również czytelnikowi. To dzięki tej szczerości i prostocie przekazywania emocji, autorzy potrafią nawiązać prawdziwą więź z czytelnikiem.
Chwilę oddechu od żywiołowych opowieści Pawła znajdziemy z kolei w rozdziałach Ewy. Autorka pozwala nam spojrzeć na pasiekę z perspektywy kobiety, a później – matki. Jej opowieść rozpoczyna się w momencie poznania Pawła, który stanowi punkt wyjściowy do przedstawienia jej historii. Ewa opowiada o rytuałach codziennego życia na wsi, o swojej roli, jaką odgrywa w pasiece, a także o kolejnej zmianie, jaka nastąpiła, kiedy w ich życiu pojawiło się potomstwo. Rozdziały napisane przez nią emanują z kolei harmonią i opanowaniem.
Łagodność wydostająca się spomiędzy wierszy podsyca tylko apetyt na więcej! Bo właśnie po przeczytaniu całości czuję pewien niedosyt. Mądrość pszczół, czy ich buntownicze nastroje (szczególnie przypadły mi do gustu pszczele squaty) tak mnie zafascynowały, że z chęcią przeczytałabym jeszcze więcej o pracy i funkcjonowaniu samej pasieki, jak i o życiu z dala od miasta. Mam nadzieję, że to nie będzie moja ostatnia wizyta w Pasiece Dredziarza.
Nie mogę jeszcze nie wspomnieć o imieniu świnki morskiej – po prostu fantastyczne!