Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Oliver Goldsmith
Źródło: By Według Joshua Reynolds - one or more third parties have made copyright claims against Wikimedia Commons in relation to the work from which this is sourced or a purely mechanical reproduction thereof. This may be due to recognition of the "sweat of the brow" doctrine, allowing works to be eligible for protection through skill and labour, and not purely by originality as is the case in the United States (where this website is hosted). These claims may or may not be valid in all jurisdictions.As such, use of this image in the jurisdiction of the claimant or other countries may be regarded as copyright infringement. Please see Commons:When to use the PD-Art tag for more information., Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=6363215
3
7,2/10
Urodzony: 10.11.1728Zmarły: 04.04.1774
Irlandzki lekarz i pisarz, znany ze swej powieści Pleban z Wakefieldu (1766, tyt. oryg. The Vicar of Wakefield),eposu pastoralnego The Deserted Village (1770) (napisanym ku pamięci zmarłego brata) i sztuk teatralnych: The Good-natur'd Man (1768) i She Stoops to Conquer (1771),wystawionej po raz pierwszy w 1773 r.
7,2/10średnia ocena książek autora
30 przeczytało książki autora
48 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Pleban z Wakefieldu Oliver Goldsmith
6,8
Uwielbiam powieści klasyczne te mniej lub bardziej znane. Lubię sięgać do przeszłości, wypatrywać lektur, które były inspiracją dla współczesnych autorów. Tak trafiłam na prozę Olivera Goldsmitha, która okazała się przyjemną ucztą dla mojej wyobraźni.
To prosta, niekoniecznie skomplikowana lektura, która jednak niesie ze sobą silny przekaz. O tym jednak później. Skupmy się na stylu autora, który powoli, ale i ciekawie prowadzi nas przez rozgrywane wydarzenia. Nie zawsze towarzyszyły mi silne emocje przy przerzucaniu stron, czasami mogłam je wyciszyć i skupić się na samych opisach, ale jednocześnie nie znaczy to, że źle bawiłam się podczas lektury. Wręcz przeciwnie, nostalgiczna, pouczająca, ponadczasowa fabuła pozwoliła mi na moment przystopować i przeanalizować pewne wartości.
Karol Primrose to proboszcz niosący dobrą nowinę w małej Angielskiej miejscowości. Dobrze mu się żyje do czasu, kiedy majątek się kurczy a on sam trafia w znacznie gorsze miejsce. Nowa posiadłość oddalona od kościoła zmusza go do długich, pieszych wędrówek a dalej jest tylko gorzej, ponieważ pieniądze znikają, Karol za długi trafia do więzienia a tam odkrywa nowy świat potrzebujący nawrócenia. Jak się więc okazuje nawet liczne klęski nie złamały jego człowieczeństwa, ponieważ autor stworzył bardzo ludzką, uczuciową, empatyczną osobowość, która śmiało może być stawiana jako wzór do naśladowania.
Fabuła niewinna, miejscami nawet naiwna, ale jakże odżywcza i pouczająca. To nie jest współczesna proza a jednak pięknie przekłada się na teraźniejszość pokazując co w życiu liczy się najbardziej. Stojąc u boku głównego bohatera obserwujemy jego, jak zakładamy, porażkę, która jednak z każdą kolejno przerzuconą stroną zmienia się w nową szansę zarówno dla Karola jak i dla ludzi którzy stanęli na jego drodze. Przyznaję, że ta krótka lektura okazała się dla mnie niezwykle inspirująca.
"Pleban z Wakefieldu" odrywa myśli, angażuje serce i zapewnia kilka godzin niekłamanej przyjemności z czytania. To nie jest wielka proza, która podbiła świat, ale jednocześnie żałuję, że tak mało osób mówi o twórczości Olivera Goldsmitha. Warto przekazywać sobie z rąk do rąk tak motywującą historię, w której kryje się cała kwintesencja człowieczeństwa.
Pleban z Wakefieldu Oliver Goldsmith
6,8
Pamiętam skecz kabaretu Grupy Rafała Kmity. Udręczony Hiob cierpi (O, Panie, czemu doświadczasz mnie tak okrutnie? Za co tak straszliwymi nieszczęściami karzesz…),modli się żarliwie i oczekuje odpowiedzi od Najwyższego. Jedyne, co uzyskuje, to słowa: „Tu automatyczna sekretarka. Szef jest chwilowo nieobecny. Po usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość”. Kurtyna.
Na szczęście automatycznych sekretarek jeszcze nie wynaleziono w czasach, w których dzieje się akcja powieści Olivera Goldsmitha. Na tytułowego plebana spadają bowiem wszelkie nieszczęścia świata (przynajmniej tak to może wyglądać z jego perspektywy),znikąd nie może oczekiwać pomocy, a każdy kolejny dzień przynosi nowe klęski. Karol dotąd prowadził dość spokojne i bogobojne życie – wraz z małżonką i gromadką dzieci dnie spędzał na ciężkiej pracy i wymyślaniu płomiennych kazań. Z czasem najważniejsze stały się te z jego pociech, które mogły już samodzielnie wyruszyć w wielki świat (czyli panowie do wojska, a panny do wydania). Wszystko po to, by pomnażać rodzinny majątek, piąć się ku wyżynom szlacheckich rodów, stać się i bywać. Jeśli dzięki dobrze skojarzonym małżeństwom zapewniłoby się sobie spokojną i bezpieczną starość, Karol byłby przeszczęśliwy. Oczywiście wszystko w ramach anglikańskich, surowych zasad moralności, ściśle przestrzeganej etykiety i jasno określonych zasad postępowania, które nie przewidywały żadnych wyjątków.
Niestety, ułożone życie Karola Primrose zostaje poddane wielu wstrząsającym próbom, przy których utrata konia, którego naiwny syn sprzedał za pudło okularów w zielonych oprawkach, była rzeczywiście najmniej dotkliwa. Parol zagięły nad biedną rodziną plebana siły w istocie nieczyste – czyli młodzieńcy o niecnych zamiarach – oszukać, uwieść i zniszczyć. Strącić w mrok. Tak, proszę państwa, strącić w mrok. Niewinność i dobre imię córek Karola stały się zagrożone – na horyzoncie pojawili się niejaki pan Thornhill i pan Burchell. Trudno rzec, który z nich to typ gorszego sortu i bardziej amoralny w swych zamierzeniach, który z nich to utracjusz, a który polujący na posag i cnotę panienek z dobrych domów. A kiedy stary pleban staje na głowie, by ratować resztki rodowego honoru, zostają mu zadane kolejne ciosy, tym razem zadane jego majątkowi i wolności.
„Plebana z Wakefildu” czyta się wyśmienicie i w dodatku bawi się przy tym przednio. Bo z jednej strony to wspaniały przykład żywej ciągle literatury sprzed dwustu lat, z drugiej rozczulający portret angielskiej klasy średniej i ojca, który mężnie stawia czoła spadającym na niego jak grad nieszczęściom. Wszystko napisane (i przetłumaczone przez HAJOTY) zaskakująco lekkim i chwytliwym językiem. Brak tu irytujących mnie zawsze w przypadku powieści z przełomów minionych wieku mdlejących panien i gorejących policzków dżentelmenów. Dostajemy za to barwne postaci (z irytującą krzykliwą żoną plebana na czele),nieco zaskakujących zwrotów akcji, ratunku w sytuacjach wydawałoby się zupełnie beznadziejnych i niespodziewane zakończenie.
A najlepszą recenzją „Plebana” jest to, że książka ta pojawiła się na kartach powieści „Emmy” Jane Austin jako przykład lektury odpowiedniej dla szlachetnie urodzonych dam i dżentelmenów, do których przecież wszyscy się zaliczamy. Jeśli zatem chcesz, droga czytelniczko, bądź ty, drogi czytelniku, przenieść się może nie od razu na dalekie, targane wichrami wrzosowiska na wzgórzach, tylko w przytulne i skromne progi sielsko-angielskiego domu, sięgnij po „Plebana z Wakefieldu”. Dreszczyk sensacji masz zapewniony.
Książkę otrzymałem z portalu Sztukater.