Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Adam Karczewski
2
6,4/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller
Zakochany w Trójmieście. Wychowany na powieściach Karola Maya i przygodach Pana Samochodzika. Obecnie fan Jacka Higginsa, Roberta Ludluma i Toma Clancy’ego. Oprócz czytania i pisania skupia się na pracy zawodowej i rodzinie. Dodatkowo lubi piłkę nożną, muzykę Depeche Mode i wycieczki rowerowe po trójmiejskich lasach.
6,4/10średnia ocena książek autora
141 przeczytało książki autora
76 chce przeczytać książki autora
4fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Okręt Adam Karczewski
6,4
"Obecnie fan Jacka Higginsa, Roberta Ludluma i Toma Clancy’ego".
Takie zdanie przeczytałam o autorze w informacji umieszczonej na okładce. Tego typu deklaracje zawsze wzbudzają we mnie ciekawość i prowokują pytanie – naśladowca (udolny lub nieudolny) czy uczeń (odtwórczy lub kreatywny)? Żeby odpowiedzieć sobie na nie, niepewnie sięgnęłam po tę sensację, by potem pewną ręką przewracać kolejne kartki i z satysfakcją dobrze spędzonego czasu, zamknąć książkę. Jednak sama odpowiedź na postawione pytanie nie była już taka prosta. Ujęłabym ją tak – i naśladowca, i uczeń, ale oba określenia w pozytywny znaczeniu.
Od najlepszych zaczerpnął wiedzę techniczną dotyczącą konstrukcji fabuły, sposobu narracji i prowadzenia wątków, by zaciekawić od pierwszej strony i przytrzymać moją uwagę do końca powieści. Całość więc ujął w klamrę dwóch scen rozgrywających się na tytułowym okręcie, połączonych nie tylko treścią, ale przede wszystkim jednym, tajemniczym wątkiem i ludzkimi ofiarami. Dzieli je wszystko pozostałe – czas, rodzaj okrętu i, z kilkoma wyjątkami, bohaterowie. Było wszystko to, co powinna zawierać dobra konstrukcja powieści sensacyjnej – prolog z wątkiem głównym ukrytym, ale powoli skupiającym wokół siebie wszystkie następujące po sobie wydarzenia, główny bohater próbujący te wątki ze sobą powiązać i wszystko wyjaśniające, ale trzymające do końca w napięciu, zakończenie. I na tym autor zakończył czerpanie wzorców od najlepszych.
Treść była w pełni efektem jego osobistej wyobraźni i wiedzy Polaka o historii własnego kraju nasączona miłością do Trójmiasta.
Wykorzystał komunistyczną przeszłość naszego państwa obfitującą w tajemnice wojskowe i wydarzenia niewyjaśnione do dzisiaj z tendencją do utrzymywania ich w takim permanentnym stanie. Na taką okrytą milczeniem sprawę, która wydarzyła się na okręcie podwodnym wiozącym tajemniczy ładunek w 1964 roku, natrafił oficer kontrwywiadu z Wojskowych Służb Informacyjnych Tomasz Tomasik. Dochodzenie do prawdy usłane kolejnymi trupami ostatecznie okazało się dla niego brutalną walką o własne życie, a wywiad rosyjski, dawniej wróg, zamienił się współcześnie w sojusznika w wyścigu z czasem i w rozgrywce ze wspólnym przeciwnikiem. Jednak to jeszcze nie koniec. Autor poszedł dalej w swoim tworzeniu opowieści.
Przełamał schemat sensacji tworzonej tylko dla rozrywki.
Wprowadził element, który uwielbiam w literaturze rozrywkowej, a który zmusza mnie do innego spojrzenia i ostatecznie do zamyślenia się po wybrzmieniu ostatniego zdania. Skonstruował możliwy, prawdopodobny scenariusz kierunku rozwoju współczesnego terroryzmu. Twórca czytanego przeze mnie "Raportu Millingtona", Martin ZeLenay, wskazywał na narzędzia – broń chemiczną lub biologiczną. Autor tej historii sięgnął po czynnik ludzki. A dokładniej do świata przestępczego, którego żądza władzy oraz rosnący zasięg wpływów biznesowych i personalnych wnikających w każdą warstwę struktury społecznej, może być przyczyną katastrofalnych skutków nie tylko dla danego państwa, ale i dla świata. Wystarczy jeden szemrany człowiek pragnący władzy państwowej.
Autor bawi i przestrasza, czerpiąc od najlepszych, ale będąc przy tym kreatywnym, tworzy własny, osobisty styl przekazu.
Polskiego pióra sensacji na dobrym poziomie.
naostrzuksiazki.pl
Matrioszki Adam Karczewski
6,4
Myślę, że książka ta bardziej usatysfakcjonuje panów niż panie, bo ja przyznam szczerze, że długo nie mogłam się odnaleźć w fabule. Wartka akcja, chociaż bardzo oderwana od realizmu życia, momentami przypominała mi filmy z Jamesem Bondem, czy film „Desperado”. Główny bohater, niby niepozorny nauczyciel, trochę nieudacznik życiowy okazuje się jednak kimś w rodzaju Jack’a Reachera.
Niesamowite zwroty akcji trzymają wprawdzie w napięciu, ale jak pomyślę sobie, że mogłabym być świadkiem jakiejś opisanej w powieści akcji, idąc spokojnie ulicą, to aż mnie przechodzą dreszcze.
Autor ośmielił się nadać pewnym osobom występującym w książce, bardzo znane cechy ludzi ze świata polityki, w przybliżony sposób nawet nadając im imiona i nazwiska. Przykładem może być były premier Damian Turski, który ewidentnie odzwierciedla znaną postać polityczną reprezentującą nasz kraj w Brukseli.
Być może, gdzieś poza moimi granicami świadomości dzieją się takie rzeczy jakie opisał autor, ale ja w swojej naiwności wolę w takie nie wierzyć. Przyjmuję za to, że przedstawiona czytelnikom fikcja literacka nie ma nic wspólnego z realizmem życiowym.
Przyznam jednak, że przy tej książce nie można się nudzić. Trup ścieli się gęsto, krew leje się na każdym kroku, i nie da się ukryć, że jest to książka z mocną akcją w tle.
Polityka i władza to takie dziedziny, w których człowiek nigdy nie jest pewny w stu procentach komu może zaufać, a komu nie. Niestety w tej materii rządzi pieniądz i niewielu jest się w stanie mu oprzeć. A kiedy dochodzą do tego brudne gry prywatne, zboczenia, kolaboracje, czy przekupstwa to człowiek czasami może wdepnąć w takie bagno, że potem do końca życia nie jest w stanie się z niego wydostać.
W świecie współczesnej technologii, można wiele osiągnąć, a dobry kontrwywiad potrafi wyciągnąć na światło dzienne najbardziej kompromitujące sytuacje, które w następstwie mogą stać się kartą przetargową w dojściu do celu.
(…) Terlecki znowu odblokował telefon i jeszcze raz spojrzał na wyświetlający się napis: „matrioszka”. Potem przez długą chwilę siedział, patrząc tępo w ścianę i nawet nie próbując analizować, jak i dlaczego mogło do tego dojść, aż nagle cisnął z całej siły aparatem o szafę. Telefon rozprysnął się na kilkanaście kawałków. (…)
Autor na przykładzie rosyjskiego kontrwywiadu pokazuje jak daleko mogą sięgać macki zła i jak bardzo mogą one zniszczyć komuś życie. Szczególnie, kiedy taki osobnik jest wysoko postawioną politycznie figurą.
(…) – Nie – odpowiedział, mrużąc znacząco oczy. – Ale proszę pamiętać: pieniądze i żądza władzy nie znają pojęcia narodowości. (…)
Muszę zwrócić uwagę na świetnie wykreowane osobowości bohaterów, zarówno tego głównego, jak i pozostałych. Chociaż przyznam szczerze, że bardzo długo czułam się zagubiona w obliczu wprowadzania do fabuły kolejnych osób i z trudnością dochodziłam do tego kto jest kim.
Lektura ta jest świetnym przewodnikiem po Trójmieście. Ktoś mieszkający w Gdańsku, Gdyni czy Sopocie z łatwością przeniesie się w miejsca, które autor opisał przy okazji wprowadzania w fabułę. Jestem przekonana, że czytelnik, który zachwyci się tą książką, będzie chciał odnaleźć te wszytskie miejsca, a może nawet pójść tropem karkołomniej przygody głównego bohaterta.
Jestem przekonana, że książka ta jednak usatysfakcjonuje męską grupę czytelników. Do mnie niestety realizm polityczno-szpiegowsko-wojskowy nie przemawia, i chociaż pochłonęłam tę książkę w wyjątkowo szybkim czasie, to długo nie mogłam zrozumieć istoty fabuły.
Polecam jednak tę lekturę czytelnikom, którzy lubią książki ostrej akcji, powieści szpiegowskie, czy po prostu drastyczne w swym przekazie kryminały.