Hite zawsze była uważana za w jakiś sposób "mniej naukową" niż Kinsey czy Masters i Johnson, choć jej raport bez wątpienia był przełomowy dla światowej seksuologii.
Pomysł napisania przez nią biografii wydawał mi się kontrowersyjny, ale z ciekawości przeczytałam książkę.
Choć nie pałam entuzjazmem do feministek, a zarzuty metodologiczne do raportu Hite o seksualności kobiet przyjmowałam dotąd za pewnik, muszę przyznać, że autora ta broni się na kartach swojej książki. Przez myśl by mi nie przeszło, że była ona ofiarą takich szykan z powodu publikowanych przez siebie danych. Nie wiedziałam też, że miała tak nieszczęśliwe dzieciństwo. To znaczy, ono moim zdaniem jest nieszczęśliwe - nie autorki.
Naprawdę warto to przeczytać. Szczególnie polecam osobom zainteresowanym historią seksuologii i znającym kontekst historyczny. Inni wielcy seksuolodzy doczekali się biografii, czemu Hite miała zostać w tyle?