Anna Jaklewicz — z zamiłowania podróżniczka, z wykształcenia archeolog. Już od najmłodszych lat marzyła, żeby zostać drugą Elżbietą Dzikowską, albo… Indianą Jonesem. I poniekąd jej się to udało. Najpierw, podczas misji archeologicznych w Sudanie, poszukiwała śladów zaginionych cywilizacji. Potem odkrywała przed turystami tajemnice starożytnego Egiptu. Po Afryce przyszedł czas na Azję. W Chinach, gdzie przez niemal dwa lata pracowała jako przewodnik, wędrowała po Wielkim Murze, w rezerwacie Wolong opiekowała się pandami i przemierzała konno pogranicze Tybetu. Miłość do Azji zaowocowała kolejnymi wyprawami, tym razem do Wietnamu, Laosu, Kambodży i Indii. Swoje przygody i wrażenia opisywała na blogach, a zdjęcia zrobione podczas podróży prezentowała na wystawach w Warszawie i Częstochowie. Ostatnie pół roku spędziła w Indonezji. Poznawanie kultury tego kraju rozpoczęła od nauki batiku. Obecnie pracuje nad kolejną książką oraz nad filmem dokumentalnym o życiu osób transpłciowych w Jogjakarcie, na indonezyjskiej wyspie Jawa. Oficjalny fanpage: Anna Jaklewicz, adres: http://www.facebook.com/jaklewiczannahttp://www.facebook.com/jaklewiczanna
Podtytuł „Chiny z dala od wielkiego miasta” nie oddaje w pełni specyfiki tej książki. Można ją określić jako podróż po nieznanych zakątkach Państwa Środka, pełnych mniejszości etnicznych, wyznaniowych a nawet kulturowych (np. ciągle trwający matriarchat wśród ludu Mosuo). Kto słyszał o nich, o ludach Yi, Dai, Dong, Miao, Aini, Lahu, Hakka, Bulang i wielu innych.
Wszystkie opisywane miejsca usytuowane są w południowych Chinach, blisko na mapie – ale tak naprawdę w olbrzymich odległościach od siebie. I właśnie te tereny, a przede wszystkim zamieszkujących je ludzi, pokazuje czytelnikom autorka.
Poznajemy zatem poszczególne miejsca, mieszkańców tychże wraz z ich obyczajami (np. opisy ślubów czy pogrzebów) i tradycjami, sposobem życia, formami pracy czy też … komunikacji.
W lokalnych hostelach czy innych miejscach noclegowych (np. w tulou „budynkach z ziemi” z umieszczonych na liście Unesco – warto o nich przeczytać i … zobaczyć je na fotografiach) autorka styka się także z chińskimi turystami, a wszędzie z lokalną ludnością, przytaczając treść wielu rozmów.
Nie jest to uporządkowane kompendium wiedzy na temat poszczególnych regionów czy ludów, ani zbiór reportaży, które posiadałyby jakikolwiek łącznik problemowy. Zamiast tego czytelnik może wziąć udział w podróży autorki po ciekawych miejscach i śledzić to, na co ona zwróciła uwagę. A obserwatorką jest świetną i umie zainteresować opisywanymi miejscami, ludźmi i wydarzeniami.
Mamy zatem znakomitą książkę podróżniczą, nie przeładowaną faktografią ani podręcznikową wiedzą. Trzymającą się mocno ziemi i zwykłych ludzi, jej mieszkańców. Dodatkowa gwiazdka dla autorki i wydawnictwa za po pierwsze piękne zdjęcia, doskonale ilustrujące poszczególne rozdziały jak i redakcje oraz sposób wydania – kredowy papier, dyskretna orientalna grafika, rozplanowanie stron. Forma daje jeszcze więcej przyjemności przy zapoznawaniu się z treścią.
Niektórzy najchętniej podróżują na swoje podmiejskie działki lub do galerii handlowych. Inni wybierają ekskluzywne kurorty w kraju i zagranicą bądź zapuszczają się do dużych, europejskich miast. Anna Jaklewicz wypuściła się do Indonezji. Sama. Odwiedziła duże, małe i malutkie wysepki, spotkała się z przedstawicielami plemion, o których w Polsce mało kto słyszał. I napisała o tym książkę.
Indonezja. Po drugiej stronie raju nie jest typową książką podróżniczą, w której poznajemy kolejne miejsca i podziwiamy zdjęcia zabytków. Może dlatego, że w Indonezji najbardziej atrakcyjnym zabytkiem są wierzenia i tradycje miejscowych ludów. Ich poglądy na życie, sposoby utrzymywania się, żegnania ze zmarłymi. Czasami także burzliwa historia, podboje kolonialne czy konflikty religijne, do których dochodziło w XX wieku. Zresztą Jaklewicz zapuściła się na tereny, na których stoją tylko liche drewniane chatki, a telewizory mają tylko nieliczni.
Książka dzieli się na pięć wielkich bloków tematycznych. Pierwszy opowiada o piątej płci i tak zwanych bissu, kobietach i mężczyznach jednocześnie, pełniących bardzo ważne funkcje religijne w społeczeństwie. Drugi skupia się na morskich cyganach, ludziach niemalże żyjących na morzu i żyjących z morza, często utrzymujących się z nielegalnego połowu ryb. Nie tylko na haczyk czy sieć, ale i za pomocą skonstruowanych przez siebie, mocno prowizorycznych bomb oraz trucizn.
Rozdział o Wyspach Korzennych opowiada o ich niezwykłej historii, Holendrach, kanarecznikach, uprawie gałki muszkatołowej. Śmierć w Tana Toraja opisuje niezwykłe rytuały pogrzebowe miejscowego ludu, w tym chowanie zmarłych kilka lat po ich śmierci (do tego czasu leżą w trumnie w domu i traktowani są jako żywi, nawet rozmawia się z nimi). Ostatni rozdział to historia tajemniczych ludzi lasu, do których dotarło dosłownie kilku białych.
Książka wciąga. Zresztą została bardzo ładnie wydana, na wysokiej jakości papierze kredowym, z dobrej jakości zdjęciami. Kogo interesują wyprawy do takich właśnie mało turystycznych miejsc, spanie na drewnianej podłodze w drewnianym domku i załatwianie się w potoku pełniącym rolę toalety, w Indonezja. Po drugiej stronie raju odnajdzie swoje klimaty. Zrozumie też, że nie ma jednej Indonezji, jest wiele różnych światów zamkniętych w jednej nazwie. Niekoniecznie oznaczającej piaseczek, palmy i drinki za darmo.
Więcej recenzji:
https://zdalaodpolityki.pl/category/ksiazka/