Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Milt Bearden
2
6,3/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, reportaż
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,3/10średnia ocena książek autora
34 przeczytało książki autora
40 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Czarny tulipan Milt Bearden
6,2
139/150/2020
Akcja wyraźnie dzieli się na dwie części, rozgrywające się w latach 1985-1988. Najpierw Afganistan: wojna z ZSRR, krwawe zabójstwa, a w tym amerykański agent wspomagający miejscowych w przepędzaniu Rosjan. W kolejnych częściach Europa (głównie ZSRR),trochę Azji i USA: wojna nerwów pomiędzy KGB, CIA, przy wsparciu dyplomatów. Nie ma już wybuchów ani rozbijających się helikopterów, ale za to mamy obraz praktyki szpiegowskiej: dezinformacja, lewe papiery, legendowanie...
Książkę czytało mi się dość wolno, bo co zdanie, to informacja. Prawie nie ma w niej opisów przyrody, budynków, emocji. Głownie suche fakty - o ile można mówić o faktach w powieści. Z drugiej strony autor jest emerytowanym pracownikiem CIA, zatem co jest faktem prawdziwym a co faktem powieściowym?
Super książka. Szkoda że pozostałe dwie tego autora to pozycje z kategorii literatury faktu. Poczytałabym jeszcze jego powieści, niezależnie od tego, ile w nich by było faktów, a ile fantazji.
A do jakiego stopnia posunięta była maniacka inwigilacja i wynikająca z niej ostrożność w ZSRR świadczy chociażby ten fragment: "Wiedział, że gdy rankiem jego adiutant znajdzie na biurku włączone radio z prawie całkiem wyczerpanymi bateriami, natychmiast zastąpi je nowymi. Sam kazał powielić i rozdać pracownikom wytyczne centrali KGB, według których należało wziąć pod obserwację ludzi zbyt często kupujących świeże baterie. Według dowództwa, mogło to naprowadzić na trop zakamuflowanej szpiegowskiej radiostacji, co zresztą niekiedy znajdowało potwierdzenie."
Świetnie się czyta, ale jak pomyślę, że kiedyś naprawdę tak pewnie było, to włos mi się jeży. Obsesja na tle szpiegowania naprawdę nie znała chyba granic.