Dziennikarzy irytował fakt, że Gore nie chicial się podporządkować przypisanemu mu wizerunkowi. Nie dawał powodów, by określano go człowieki...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
- ArtykułyMiędzynarodowe Targi Książki w Warszawie już 23 maja. Włochy gościem honorowymLubimyCzytać2
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant70
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Dennis Plauk
1
7,3/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,3/10średnia ocena książek autora
111 przeczytało książki autora
62 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Śpiewał skoncentrowany, zamyślony. Obnażenie nie zaszło aż tak daleko, by zdradził siebie i zaczął udawać. Dał ludziom możliwość odnalezieni...
Śpiewał skoncentrowany, zamyślony. Obnażenie nie zaszło aż tak daleko, by zdradził siebie i zaczął udawać. Dał ludziom możliwość odnalezienia się w nim, a sam odnalazł się w roli reprezentanta marzeń i obaw swojej widowni. Był to wart zauważenia postęp w tym okresie historii muzyki. W połowie lat osiemdziesiątych, większość gwiazd pop zajęta była stylizowaniem swojej sztuczności i nieprzystępności. Po jednej stronie był styl Michaela Jacksona, po drugiej Martina Gore'a.
2 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Martin Gore. Depeche Mode Dennis Plauk
7,3
" W przypadku Depeche Mode nie można postawić "lub", należy postawić "i". Gore i Gahan. Twórca i jego medium. Poważny człowiek i zwierzę estrady. Człowiek w cieniu i człowiek w centrum. Gore i Gahan tworzą jedność, podstawę zespołu, który bez jednej z tych części by nie funkcjonował. Fani to wiedzą, znają tę zależność. Przypadkowi słuchacze nie." - ten cytat z biografii Martina jest esencją zespołu. Brakuje tu wprawdzie wspomnienia o Alanie i Andym, ale oni zawsze byli w cieniu.
Jak myślę o Martinie, pierwsze słowa jakie mi przychodzą do głowy to - nieśmiały, skromny, wycofany ale też utalentowany, genialny wręcz, jeden z najlepszych autorów piosenek swoich czasów. Gore to człowiek obdarzony tak zwana iskrą bożą - nie tylko w rozumieniu talentu muzycznego ale on ma w sobie coś, co sprawia, że ludzie go kochają - światło, pozytywną energię - nie wiem, coś co przyciąga...
Książka jest niezła, bardzo szczegółowo opisuje karierę muzyczną mistrza, tylko lekko, może za lekko prześlizgując się po tematach osobistych. Jednak zabrakło mi trochę lat dziecięcych, młodzieńczych - w biografii z prawdziwego zdarzenia powinny być takie rzeczy.
No i na koniec: kto wybrał tak okropne zdjęcie na okładkę? Fani, a zwłaszcza fanki tak kochają jego zniewalający uśmiech ( przed ortodontą też ;). Jak mogło zabraknąć go na okładce?
Kogoś kto nie jest wkręcony w DM książka nie zainteresuje, ale dla depeszów lektura obowiązkowa.
Enjoy the book!
Martin Gore. Depeche Mode Dennis Plauk
7,3
Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby tylko Martina Gore'a i Dave'a Gahana kojarzono z Depeche Mode. Chociaż bez Alana Fletchera zespół na pewno nie byłby tym, czym jest obecnie, to jednak właśnie Martin Gore i Dave Gahan - różni jak woda i ogień - stanowią jego siłę napędową i są postrzegani jako prawdziwe gwiazdy. Potęga tego pierwszego ujawnia się właśnie na scenie.
Na początek nie mogę sobie odmówić wspomnienia o pięknym wydaniu książki - twarda oprawa, dobrej jakości papier i piękne zdjęcia w środku - to już chyba klasyka u Wydawnictwa Anakonda. Tak jak każda ich publikacja pięknie prezentuje się na półce. Nic tylko czytać i podziwiać!
"Tradycjonalista, którego wielokrotnie nazywano wizjonerem muzyki elektronicznej (...). Idealista, pewien swojego gustu, który jako dziecko złapał bakcyla dzięki płytom swojej mamy, a teraz swoimi własnymi płytami zaraża innych (...)". Tak o Martinie pisze Dennis Plauk i André Bosse. Ci dwaj panowie postarali się o rzetelną biografię, która wiedzy dostarczy nawet najwierniejszym i najbardziej oczytanym fanom. Po publikacji "Dave Gahan. Depeche Mode" można było spodziewać się, że historia zespołu przyćmi trochę Martina Gore'a. Tak się jednak nie stało i za to jestem wdzięczna autorom. Historia faceta w blond lokach jest napisana z innej perspektywy niż książka Trevora Bakera i jednocześnie stanowi jej idealne uzupełnienie.
Martin Gore jest ciekawą i niesamowicie barwną postacią, bez wątpienia do dzisiaj wzbudzającą kontrowersje. Od początku zdawał sobie sprawę, że do zespołu dostał się dzięki swojemu syntezatorowi, ale prawie na pewno nie wiedział, że w ciągu kilku lat stanie się niezbędny w świecie Depeche Mode. Wyżej wspomniałam, że Martin różnił się od Dave'a - w przeciwieństwie do niego pozostawał cichy i skromny, a jego priorytetem było zjedzenie chińszczyzny w spokoju ;)
W książce autorzy wielokrotnie podkreślają, że Gore poszukiwał swojego własnego stylu. Eksperymentował ze swoim wyglądem, często był z tego względu wręcz szykanowany. Przekonanie, że jest homoseksualistą narastało właśnie z powodu jego transwestytyzmu. Zacieranie granic seksualności i poszukiwanie siebie przysporzyło mu wielu niemiłych komentarzy, nawet od członków Depeche Mode.
"Martin Gore. Depeche Mode" prowadzi nas przez życie muzyka w specyficzny sposób. Choć biografia jest pozbawiona natłoku nieistotnych informacji i napisana przystępnym językiem, nie uniknęła kilku literówek, utrudniających czytanie. To co mnie się podobało najbardziej, to krótki wstęp poprzedzający każdy rozdział, napisany w błyskotliwy i zabawny sposób. Na brak anegdot nie sposób narzekać, a każda z nich uraczona jest wypowiedziami samego Gore'a i jego współpracowników.
To jest książka przede wszystkim dla tych, którzy uważają Martina za prawdziwy muzyczny fenomen.