Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński16
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marlena Gałczyńska
Źródło: dunskaodyseja.pl
1
6,0/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzona: 01.01.1976
Marlena Gałczyńska urodziła się w 1976 roku w Łodzi. Ukończyła politologię na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jest dziennikarką, fotoreporterem i korespondentką zagraniczną. Związana od początku z ogólnopolską prasą ekonomiczną. Pisała m.in. dla Pulsu Biznesu, miesięcznika Forbes, Gazety Finansowej i innych wydawnictw.
W 2007 roku wraz z mężem i dwójką synów wyemigrowała do Danii, gdzie powstała jej książka ,,Duńska Odyseja,,.http://dunskaodyseja.pl
W 2007 roku wraz z mężem i dwójką synów wyemigrowała do Danii, gdzie powstała jej książka ,,Duńska Odyseja,,.http://dunskaodyseja.pl
6,0/10średnia ocena książek autora
4 przeczytało książki autora
7 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Duńska odyseja Marlena Gałczyńska
6,0
Choć sama byłam emigrantką tylko przez dwa lata, bardzo lubię wszelkie opowieści emigracyjne. Dziś do mojej kolekcji dołącza „Duńska Odyseja”.
W chwili wyjazdu do Danii Marlena Gałczyńska jest trzydziestoletnią dziennikarką, żoną psychologa i mamą dwóch chłopców. W Polsce XXI wieku te role wydają się nie do pogodzenia, więc pewnego dnia zapada decyzja o emigracji całej rodziny. Marlena leci do Kopenhagi jako forpoczta. Ma znaleźć mieszkanie i pracę oraz wybadać możliwości, jakie ofiaruje imigrantom nowy kraj. Dlaczego jest to akurat Dania? Tam mieszka przyjaciółka Marleny, Paulina, której życie nie szczędziło potężnych zawirowań.
Krok po kroku Marlena oprowadza czytelnika po miasteczkach satelickich Kopenhagi i po… obyczajach Duńczyków. Relacjonuje swoje sukcesy i porażki w poszukiwaniu pracy, a także dramatyczne okoliczności, które zmuszają ją do chwilowego powrotu do Warszawy.
Czytelnik otrzymuje również wgląd w myśli i uczucia Marleny, przedstawione w formie kapitalnego dialogu z jej wewnętrznym Diabłem. Wyłania się z nich portret osoby, która wiele w życiu przeszła i do wielu rzeczy doszła, a teraz ochoczo rzuca się głową naprzód w niezbyt przejrzyste wody, zwane przygodą.
Po kilku tygodniach cała rodzina ląduje w Danii. Dzieci natychmiast znajdują miejsce w placówkach edukacyjnych, a dorośli zarabiają na życie, rozwożąc nocą gazety i robią wszystko, by jak najszybciej wrócić do poprzedniego statusu zawodowego, co wiąże się z doskonałym opanowaniem języka.
Dla Marleny pierwszym stopniem do sukcesu okazuje się… szkoła kierowców autobusów.
Nie zdradzę, czy ambitna Polka faktycznie będzie jeździć po Zelandii autobusem, zdradzę natomiast, że powoli wszystkie jej plany i marzenia zaczną się spełniać, a czytelnik zamykając książkę, rozstanie się z osobą, która w nowym kraju odkryła również dla siebie nową duchowość.
Czy „Duńska Odyseja” jako opowieść emigracyjna spełniła moje oczekiwania? I tak, i nie. Na pewno wzbudziła we mnie zainteresowanie Danią, co nie udało się dotąd ani Andersenowi, ani duńskiej znajomej z czasów licealnych. Na pewno wywołała podziw dla determinacji Autorki, jej optymizmu i otwartości na wszystko, co nowe. Czego mi zabrakło? Drugiej strony tego emigracyjnego medalu. Nie wiem, czy Marlena zbyt krótko była emigrantką, by poznać to, co w Danii i Duńczykach może być nie do zniesienia, czy też jej otwarta, optymistyczna natura takich spraw do siebie po prostu nie dopuszczała. Za mało mi było opisów Danii codziennej, na przykład od strony kuchni, choć tego akurat Autorce nie mam za złe, skoro prywatnie obracała się głównie w kręgach imigrantów. Niestety zabrakło mi też duszoszczypatielnych rozważań na temat własnej tożsamości, choćby językowej, pomysłów, jak (i czy w ogóle) wychowywać chłopców na Polaków w Danii, i… tęsknoty za przysłowiowym już niemal białym serem lub ogórkiem kiszonym. Ale i to Autorce wybaczam. Nie każdy polski emigrant staje się automatycznie patriotą, łkającym przy pierwszych taktach Poloneza As-dur Chopina.
Nie mogę natomiast wybaczyć Wydawnictwu Promocyjnemu „ALBATROS” niechlujnego wydania powieści. Literówki, błędy ortograficzne, przecinki postawione w przypadkowych miejscach… Książka, która budzi takie emocje – czytając, śmiałam się do rozpuku, ale niekiedy ocierałam też łzy wzruszenia – i która stanowi zapis bardzo intymnych przeżyć Autorki, zdecydowanie zasługuje na staranniejszą oprawę.
Duńska odyseja Marlena Gałczyńska
6,0
Plusem jest szczerość i otwartość Autorki, która opisuje własne doświadczenia z emigracji w Danii. Pisze o trudach nauki języka duńskiego, adaptacji i kłopotach w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości oraz nieszczęściach, które jej się przytrafiły, ale również o postępach, sukcesach, spełnianiu marzeń oraz odnajdowaniu siebie i swojego miejsca w życiu.
Trochę zabrakło - dla mnie - szerszych informacji o samej Danii i Duńczykach, ich specyfice. W zasadzie nie dowiedziałem się niczego nowego o tym kraju, ale też już sporo czytałem i z tego typu publikacji znam lepsze pozycje.
Minusem są liczne literówki i różne błędy językowe, co jest irytujące i w ramach standardowej korekty językowej powinno być poprawione.