Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać193
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Joanna Krysińska
3
6,2/10
Pisze książki: literatura piękna, biznes, finanse
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
40 przeczytało książki autora
34 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Homo corporaticus, czyli przewodnik przetrwania w korporacji. Wydanie II rozszerzone
Joanna Krysińska
6,6 z 5 ocen
10 czytelników 1 opinia
2016
Homo corporaticus, czyli przewodnik przetrwania w korporacji
Joanna Krysińska
5,7 z 27 ocen
63 czytelników 6 opinii
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Homo corporaticus, czyli przewodnik przetrwania w korporacji Joanna Krysińska
5,7
Rewelacyjna książka. Napisana z dystansem i poczuciem humoru a jednocześnie do bólu prawdziwie, bez złudzeń, emocji.
Ogrom zebranych z własnych doświadczeń refleksji i prawd, które mogą początkującemu korposzczurkowi otworzyć oczka na pułapki, złudne ideały, korporacyjną propagandę. Świetny język, do tego mnóstwo uniwersalnych porad. Najlepsza, choć w moim przypadku chyba awykonalna, to ZACHOWAĆ SPOKÓJ DEBILA.
Przeczytałam, wynotowałam... Teraz powinnam zapisać sobie na biurku albo tapecie. Złotymi zgłoskami. I oczywiście stosować.
Niezależnie od branży - gorąco polecam!
Homo corporaticus, czyli przewodnik przetrwania w korporacji Joanna Krysińska
5,7
Napisać, że owa książka jest bezmadziejna, to właściwie jakby ją pochwalić, że zacznę od parafrazy cytatu z klasyka. Książka jest nasycona „bełkotem werbalnym będącym emanacją niechlujstwa myślowego” (co. X) autorki, błędami logicznymi i merytorycznymi. Moja skromność, wiedza o tym, co wiem, a czego nie wiem, jak również zwykła przyzwoitość powodują, że nie wypowiadam się wszem wobec (nie zaś – „wszem i wobec” – to jeden z wielu błędów językowych, od których aż roi się w książce) na tematy, o których nie mam żadnego lub mam nikłe pojęcie. Język książki jest tak ubogi oraz infantylny, że trudno jest przez tę pozycję przebrnąć bez irytacji i poczucia zmarnowanego czasu. Krótkie zdania proste, nieobecność zdań podrzędnie czy wielokrotnie złożonych, co druga strona komunikaty takie jak: „Naprawdę. Uwierz mi. Tak jest.”
Autorka stosuje strategię pars pro toto – nieuprawnione uogólnianie, jeden z podstawowych błędów logicznych; ma problemy z logicznym i uprawnionym wyciąganiem wniosków.
Sama gubi się w gąszczu porad, na każdym niemal kroku przeczy sama sobie – należy komplementować szefa, za chwilę zaś „radzi”, iż absolutnie nie należy tego robić. Ktoś, kto ma władzę nawet nie spojrzy na podwładnego, dalej zaś pisze, iż ci, którzy mają władzę (czyt. szefowie) patrzą długo i bezczelnie prosto w oczy. Itd., itp., każdy z Czytelników zapewne sam znajdzie multum podobnych absurdów.
Jeszcze o kwestiach językowych:
„Bo chyba nie marzy się wam plama z przysłowiowego ketchupu na krawacie czy kremowej garsonce?”
„Przysłowiowe białe niedźwiedzie.”
Nie znam przysłów o keczupie i o białych niedźwiedziach. Może autorka mnie douczy w tejże materii?
Teraz lapsusy metodologiczne (jak mniemam, autorka nie jest psychologiem, jeśli zaś jest, to chciałabym wiedzieć, kto jej dał dyplom? Jeśli nie jest – to na jakiej podstawie wypisuje androny nt. psychologii, powołując się w dodatku na „badania naukowe”):
„Jak myślisz, w jakich proporcjach odbywa się komunikacja podczas spotkania? Pewnie nie odkryję przed tobą Ameryki, jeśli powiem, że aż 55 procent to język ciała, 38 procent — intonacja, a tylko 7 procent stanowią słowa. Jest to naukowo udowodnione.”
Doprawdy? Jest to jedna z częściej powtarzanych bezmyślnie bzdur. Autorce chodzi zapewne o błędnie interpretowane i bezmyślnie cytowane z drugiej i kolejnej ręki wyniki badań Alberta Mehrabiana. Tylko że założenie autora owych badań było zupełnie inne… Naprawdę sądzi pani, że np. Albert Einstein przekazywał wiedzę o swojej teorii względności słuchaczom w oparciu głównie o „język ciała”? Gdy spotyka się pani z przyjaciółmi, rodziną, to komunikujecie się głównie obserwując „język ciała”, nie słuchacie się nawzajem, nie rozmawiacie ze sobą, a jeśli rozmawiacie, to ignorujecie komunikaty werbalne? Polecam pani sięgnięcie do oryginalnego artykułu Mehrabiana…
„Nie wolno krzyżować ramion i nóg, bo — jak wiadomo — oznacza to postawę zamkniętą i zdystansowaną.”
Kolejna bzdura. Naukowa psychologia nie raz udowodniła, że nie istnieje rzetelna tzw. mowa ciała. Laikom wydaje się właśnie, że jeśli ktoś ma skrzyżowane ramiona, to oznacza, że jest zamknięty. Żadne badania tego nie potwierdzają. W przypadku skrzyżowanych ramion można znaleźć szereg alternatywnych wyjaśnień. Najczęstsze jest takie, że ludzie, którzy w ten sposób siedzą… po prostu lubią tę pozycję. I tyle.