Był też moją ostoją, a zarazem moim przeciwieństwem- pasowaliśmy do siebie idealnie. Ja byłam impulsywna i uczuciowa, on- spokojny i mądry. ...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Casey Watson
17
7,6/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://www.caseywatson.co.uk
7,6/10średnia ocena książek autora
1 782 przeczytało książki autora
3 309 chce przeczytać książki autora
85fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Mamusiu, Tatusiu, za co mnie tak nienawidzicie?
Casey Watson
7,6 z 186 ocen
569 czytelników 24 opinie
2013
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Czasami- jeżeli się zastanowić nad tym, co w życiu jest najważniejsze- wystarczy uśmiech na twarzy dziecka.
3 osoby to lubiąDzieci się buntują, ponieważ cierpią, a bardzo często dlatego, że dorośli, którzy się nimi opiekują, nie słuchają ich albo stawiają swoje po...
Dzieci się buntują, ponieważ cierpią, a bardzo często dlatego, że dorośli, którzy się nimi opiekują, nie słuchają ich albo stawiają swoje potrzeby na pierwszym miejscu.
2 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Chłopiec, który nie miał dokąd pójść Casey Watson
7,7
Miałam baaardzo duże oczekiwania odnośnie "Chłopca". Przede wszystkim ze względu na tak ważną tematykę poruszoną w książce, po drugie ze względu na autorkę, która opisuje swoje doświadczenia i po trzecie ze względu na świetne recenzje. Niestety dostałam bardzo prostą, infantylną wręcz historię z irytującą główną bohaterką, która do wszystkich mówi "skarbie" bądź "kochanie", w co drugie pytanie kończy "prawda?" I ja rozumiem, że tworząc rodzinę zastępczą chce się zapewnić ciepło i bezpieczeństwo dzieciom i można mówić do nich "skarbie". No super. Ale to było tak sztuczne w tym wszystkim, że mnie po prostu irytowało. Może dlatego, że cała historia napisana prostym, łopatologicznym językiem. A niektóre wątki (np. ojca autorki) były od czapy. Bo najpierw ojciec jest chory i trafia do szpitala, autorka jest zdenerwowana i się martwi, a potem.... nic więcej się z tym nie dzieje. To po co to było? Równie dobrze książka mogłaby się zacząć w zupełnie innym miejscu o innym czasie itd. Fakt ojca w szpitalu nie ma kompletnie znaczenia dla fabuły. Wręcz potem jest wzmianka, że wszyscy są u rodziców autorki na obiedzie. No to co z tym ojcem w końcu? Mam wrażenie, że rodzice Tylera są potraktowani po łebkach. Brakowało mi takie przytupu w tym wszystkim. Autorka nie rozmawiała z nimi tak naprawdę, jest nam wszystko przekazywane przez kogoś. A ja bym chciała więcej, coś więcej dowiedzieć się o tych ludziach, dlaczego postępowali tak a nie inaczej, dlaczego ojciec tak skrzywdził syna? Dlaczego pozwolił macosze tak traktować syna? Co wpłynęło, że macocha go tak traktowała? Problemem jest to, że przy całej tragedii jaka spotkała chłopca, ja w ogóle nie poczułam tych emocji, zostałam kompletnie z nich wypruta. Myślę, że gdyby książka była dłuższa (jest króciutka i mam wrażenie, że wszystko leci na łeb i szyję i cały problem jest traktowany po łebkach) i po prostu lepiej napisana, to spełniłaby swoją rolę. Mnie bardzo rozczarowała i wręcz wynudziła. A tak być nie powinno przy takich tematach. Więcej po książki tej autorki z pewnością nie sięgnę.
Chłopiec, który nie miał dokąd pójść Casey Watson
7,7
Zaciekawiła mnie ta książka, gdy tylko zapoznałam się z jej opisem i aż zdziwiło mnie, jak niewiele ocen i opinii miała. Choć te, które widziałam, były pozytywne, postanowiłam więc sama przeczytać "Chłopca, który nie miał dokąd pójść". Autorka, Casey Watson, wraz z mężem zajmuje się prowadzeniem domu zastępczego dla dzieci z rodzin z problemami i widzę, że wydała całą serię książek opisujących swoje doświadczenia. Musiałam sobie co jakiś czas przypominać, że lektura jest oparta na prawdziwych doświadczeniach, bo czytało się ją jak dobrą powieść. I czasem się aż zastanawiałam, gdzie kończy się prawda, a zaczyna fikcja, bo nie chciało mi się wierzyć, by Watson tyle brudów chciała prać publicznie. Choć kto to wie, czasem pieniądz się musi zgadzać... ;)
Skupiając się jednak na samej fabule - Casey i jej mąż, Mike, po przerwie decydują się na opiekę tymczasową nad kolejnym dzieckiem. Tym razem jest to jedenastoletni Tyler, który po śmierci matki trafił do domu ojca i macochy - kobieta za pasierbem nie przepadała i tak skutecznie utrudniała mu życie, że zaatakował ją nożem. Po tej sytuacji rodzina nie chciała mieć z nim już nic wspólnego, a niekochany i agresywny chłopak trafił do Watsonów. Autorka opisuje jego proces adaptacji, rozmowy z opieką społeczną, sprawę w sądzie, próby pogodzenia Tylera z ojcem... Mało tu jednak szczegółów formalności, a więcej emocji i rozmów. Zaskoczyło mnie to, jak dobrze mi się to czytało - raczej przy takiej tematyce wolę czytać o rozprawach sądowych, itp., a tutaj nawet mi tego nie brakowało. Czasem przychodziło mi na myśl, że autorka za bardzo podkreśla, jak dobrze się nadaje do roli matki zastępczej, jak cytuje cudze pochwały... Ale kto wie, może tak jest naprawdę i niepotrzebna tu fałszywa skromność?
Nie wiem, czy sięgnę jeszcze po inne książki Watson i opisy innych dzieci. Wiem, że każdy życiorys to inna historia, ale chyba największym urokiem "Chłopca, który nie miał dokąd pójść" była nowość tematyki. Sposób funkcjonowania rodziny zastępczej, kontakty z innymi pracownikami społecznymi, budowa relacji z nowym dzieckiem... Myślę, że przy kolejnej lekturze miałabym już uczucie "powtórki z rozrywki". Ale czytając tę książkę jako pojedynczą lekturę, byłam bardzo zadowolona z wyboru. To jedna z tych książek, które oddziałują na emocje, a czyż nie tego wymagamy od dobrej lektury? :)