Daniela Mroza znamy głównie z ilustracji do dzieł Mrożka czy Lema.
O tym, że jego sztuka jest wyjątkowa i niezwykle oryginalna, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Warto jednak poczytać, co sam autor ma o sobie do powiedzenia oraz co sądzą o nim jego znajomi: Jerzy Kwiatkowski, Sławomir Mrożek, Tadeusz Kantor, czy Jan Błoński.
Wyłania nam się z tych wspomnień i autobiograficznych zapisów postać "osobna" i nieco nieuchwytna, ale chyba taka też jest twórczość Mroza.
Album wypełnia wiele ilustracji do różnych dzieł literackich, tych znanych i tych mniej popularnych. Inwencja Mroza wzbija się na nieosiągalne dla wielu wyżyny. Sprawia, że nazwa ilustracja przestaje być zasadna. Autor bowiem przestaje być "obok" tekstu - raczej wchodzi z nim w dialog, twórczo go interpretując.
Dostajemy dodatkowo wspaniałe opowiadania: "Wesele w Atomicach" Mrożka, "Jak ocalał świat", "Profesor Tutka i jego sobowtór" Szaniawskiego oraz aforyzmy Leca.
Edycja jest wyjątkowo staranna, wręcz bibliofilska. Zapewnia mu odrębne, zasłużone miejsce w historii sztuki. Po lekturze tego albumu Daniel Mróz przestaje być jednym z wielu twórców ilustracji, o których nie zawsze się pamięta, a staje się kimś bliskim. Kimś wyjątkowym, potrafiącym niemalże pogłębiać literaturę swoimi pracami, a nie spowadzać jej do płaskiej i jednoznacznej historyjki.
"Zwierzydełka" to książka w albumowym wydaniu, popełniona przez Roberta Stillera - teksty i Daniela Mroza - ilustracje. Nie wiem tylko jak rzecz określić. Nie mam pewności czy to tekst jest wzbogacony przez wybitną grafikę, czy grafika przez tekst. Obie strony tego przedsięwzięcia są znakomite.
W każdym razie dominuje tu groteska i surrealizm, zarówno w tekście (Robert Stiller dał koncert swoich możliwości językowych, gdzie bawi się słowem) jak i w wyśmienitych rysunkach (ach ta kreska Mroza).
Rzecz (pięknie wydana) jest przeznaczona przede wszystkim dla koneserów sztuki. Czytałam i oglądałam z przyjemnością. Polecam.