Martin Jay Sherwin (2 lipca 1937 - 6 października 2021) był amerykańskim historykiem. Jego badania dotyczyły głównie historii broni jądrowej i rozprzestrzeniania broni jądrowej. Wykładał na Uniwersytecie Princeton, Uniwersytecie Pensylwanii, Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley oraz jako profesor języka angielskiego i historii amerykańskiej Waltera S. Dicksona na Uniwersytecie Tufts, gdzie założył Centrum Historii i Humanistyki Epoki Nuklearnej.
Jak wielu innych, sięgnąłem po książkę po obejrzeniu filmu. Absolutnie świetna. Podczas pierwszych kilkudziesięciu stron miałem wątpliwości czy podołam - w biografiach zawsze mam trudność z przebrnięciem przez opis okresu dzieciństwa, pochodzenia rodziców i dziadków, a także przedstawianiu osób drugo- czy trzecio-planowych. Po dotarciu do okresu młodości i studiów Oppenheimer'a robi się coraz ciekawiej, a im dalej, tym bardziej wciąga; czytając któregoś wieczoru rozdziały z okresu wojny i prac w Los Alamos nie oderwałem się od lektury przez prawie 4 godziny. Od kilkunastu lat interesuję się tematyką II WŚ, ale dopiero ta pozycja uświadomiła mi w pełni kwestię "wyścigu" w temacie prac nad bombą, kontrowersji jej użycia wobec praktycznie pokonanej Japonii a także znaczenia dla Zimnej wojny i dalszej historii świata. Opis okresu powojennego daje świetny wgląd w klimat Ameryki lat 50 i 60. i panującego wówczas "polowania na czarownice". Przez książkę przebija uczucie smutku nad losem Oppenheimer'a i tym, jak potraktowała go powojenna administracja; niby wiemy jak to wszystko się skończy, ale jakiś smutek pozostaje. To jedna z tych książek, wobec których trudno przejść obojętnie.
Filmu nie widziałem a będzie to pewno film Oskarowy więc mogę się skupić na książce.
No cóż, duży zawód. Oczywiście biografia naukowca, fizyka niekonieczne obfituje w jakiś sensacyjne wątki, które mogą porwać czytelnika jednak to ogromne tomisko po prostu mnie wynudziło. Owszem, początek był fascynujący i budzący wręcz zazdrość, że ktoś, w tym przypadku młody Oppenheimer mógł się podczas studiów spotykać się z największymi naukowcami i noblistami lat dwudziestych XX wieku.
Ale potem już jest gorzej, te wszystkie problemy polityczne, nagonka komunistyczna mnie nie porwały a to co miało być według mnie najciekawsze zostały potraktowane lekko i pobieżnie. Bomba się zbudowała, przeszła próby, zrzucono na Japonię i już.
Serio?
Skoro w Los Alamos pracowało nad bombą kilka tysięcy ludzi, techników, inżynierów,wojskowych to co właściwie ci ludzie tam robili?
No właśnie ten zasadniczy dla mnie fragment życiorysu Oppenheimera został przez Autorów zlekceważony. Widocznie chcieli dać do zrozumienia, że o tym mam sobie poczytać w innych książkach co niniejszym uczynię.
Ale takie podejście skutecznie obniżyło ocenę książki