Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Karl-Heinz Vanheiden
Źródło: http://www.kh-vanheiden.de/ZumAutor/autor.htm
1
5,4/10
Pisze książki: nauki przyrodnicze (fizyka, chemia, biologia, itd.)
Urodzony: 01.01.1948
Karl-Heinz Vanheiden, ur. w 1948 r. Jenie, 1968-1971 studia fizyki na Uniwersytecie w Halle, następnie powołanie do chrześcijańskiej pracy z młodzieżą w NRD, od 1975 wykładowca Szkoły Biblijnej w Burgstadt w zakresie pracy z młodzieżą, homiletyki i profetyki, w latach 1985-1990 członek kierownictwa Towarzystwa Pracy "Wiara i Nauka" w NRD, od roku 1992 w podróżach po kraju głosi prawdy wiary.http://www.kh-vanheiden.de/ZumAutor/autor.htm
5,4/10średnia ocena książek autora
11 przeczytało książki autora
15 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Gdyby zwierzęta mogły mówić
Werner Gitt, Karl-Heinz Vanheiden
5,4 z 8 ocen
26 czytelników 1 opinia
2000
Najnowsze opinie o książkach autora
Gdyby zwierzęta mogły mówić Werner Gitt
5,4
#lektury - "Gdyby zwierzęta mogły mówić...", Werner Gitt, Karl-Heinz Vanheiden
"Naprawdę, pytaj bydła, a nauczy cię, i ptactwa niebieskiego, a powie ci, albo zwierząt polnych, one pouczą cię, i ryb morskich, a one opowiedzą ci. Kto spośród nich wszystkich nie wie, że dokonała tego ręka Pana" - autorzy książki rozpoczynają od cytatu z Księgi Ijoba, a dalej "oddają głos zwierzętom", by te mogły opowiedzieć o swoich wyjątkowych cechach i możliwościach. Dość ciekawa pozycja dwóch kreacjonistów, z gatunku "dla każdego" (nie potrzeba szczególnej wiedzy naukowej do jej zrozumienia). Mnie osobiście forma trochę przeszkadzała w czytaniu. Chyba wolałbym jednak, by to ludzie opowiadali do jakich wniosków doszli (może te opowieści będą bardziej atrakcyjne dla młodszego czytelnika? a może starszego? :) ). Z drugiej strony lektury nie żałuję, bo był to fajny, szybki przegląd kilku cudów Boskiego stworzenia i dobry start do dalszych poszukiwań.
Może więc kilka przykładów.
Ważka:
"Wiedzieliście, że pionier Waszej techniki śmigłowcowej, Igor Sikorski (ur. w 1889 r. w Kijowie, zm. w 1972 r. w USA) wypracował swoją myśl kotu helikoptera na podstawie obserwacji naszych lotów? Cztery ustawne płaty rotora, podobnie jak nasze cztery skrzydła, wytwarzają jednocześnie napęd do przodu i siłę wznoszenia. Pomimo zaawansowanej technologii zastosowanej w Waszych maszynach latających, wciąż jeszcze leży ogromna przepaść pomiędzy nami a Waszymi śmigłowcami. Latamy stokrotnie bardziej zwrotnie i absolutnie bezgłośnie (jedynie gdy napięte powierzchnie nośne dotkną się, nasz przylot zdradza cichy szelest)"
Robaczek świętojański:
"Jestem wprawdzie małym, niepozornym chrząszczem, a jednak cudem z warsztatu Boga. Zwą mnie robaczkiem świętojańskim (nazwy łacińskie: Lampyris i Phausis). Właściwie jest to błędne określenie, bo nie jestem robaczkiem. Wytwarzam "zimne światło", gdyż w procesie tzw. bioluminescencji nie powstaje żadne ciepło. To jest właśnie to, co najbardziej zdumiewa, czego Wasi technicy do dzisiaj nie byli w stanie odtworzyć. Normalna Wasza żarówka przemienia najwyżej około 4% dostarczonej energii w światło, a świetlówka maksymalnie 10%. Większość energii zostaje roztrwoniona w postaci ciepła. Musicie przyznać, że Wasze lampy są bardziej grzejnikami niż źródłami światła.
U mnie Stwórca urzeczywistnił najoptymalniejszą zamianę energii w światło, oznacza to, że 100% dostarczonej energii zamienione zostaje w światło. Lepiej naprawdę już nie można."
Siewka złota:
"Moi rówieśnicy lecą ze mną 88 godzin - to znaczy trzy dni i cztery noce - bez przerwy, ponad otwartym morzem. Uczeni obliczyli, że poruszamy przy tym skrzydłami 250 000 razy w górę i w dół. Wyobraźcie sobie, że musicie wykonać ćwierć miliona "pompek", to chyba właściwe porównanie.
Teraz Was pytam: Skąd wiedziałam, ile tłuszczu muszę zgromadzić, by dotrzeć do Wysp Hawajskich? (opisać...) Kto mi powiedział, że to tam muszę przybyć i wreszcie, w jakim kierunku muszę lecieć, żeby tam dotrzeć? Przecież nigdy wcześniej nie miałam okazji oblecieć tej trasy! Po drodze nie ma żadnych punktów orientacyjnych. Jak mogłyśmy odnaleźć te malutkie wyspy na Oceanie Spokojnym? Gdybyśmy ich bowiem nie znalazły, musiałybyśmy, przy ciągle ubywającym paliwie, opaść na otwarte morze i zginąć wśród fal. Wiele setek kilometrów wokoło nie ma przecież nic innego, jak tylko woda (...)
Gdy tak pokonuję owe 4500 km w ciągu 88 godzin, prędkość mojego lotu wynosi około 51 kilometrów na godzinę. W międzyczasie uczeni ustalili, że jest to dla nas idealna szybkość. Gdybyśmy leciały wolniej, zużyłybyśmy większą część naszego "paliwa" do uzyskania napędu. Lecąc szybciej, musiałybyśmy pokonać zwiększony opór powietrza."
Było też trochę o budowie ludzkiego oka.
"Już Darwin uznał, że powstanie soczewki w procesie selekcji naturalnej byłoby niemożliwe. W swojej książce <<O powstawaniu gatunków>> pisze o tym tak:
<<Przypuszczenie, że oko, ze swoim niepowtarzalnym technicznym wyposażeniem do ustawiania ostrości, regulacji intensywności wpadającego światła oraz wyrównania abberacji sferycznej i chromatycznej, mogło powstać drogą selekcji naturalnej, jest, jak to otwarcie przyznaję, w najwyższym stopniu absurdalne.>>" (Więcej: https://creation.com/charles-darwin-vs-the-eye-polish)