Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać282
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Violaine Vanoyeke
1
3,9/10
Pisze książki: reportaż
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
3,9/10średnia ocena książek autora
15 przeczytało książki autora
14 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ich ostatnie słowa... przed ostatnim tchnieniem
Philippe Engerer, Violaine Vanoyeke
3,9 z 13 ocen
27 czytelników 7 opinii
2009
Najnowsze opinie o książkach autora
Ich ostatnie słowa... przed ostatnim tchnieniem Philippe Engerer
3,9
Książka kompletnie niepotrzebna, nic nie wnosząca do mojego czytelniczego życia, typowa "zapchajdziura", napisana dla pieniędzy, albo dla licznika pozycji w dorobku autorki.
Wiele z tych rzekomo znanych postaci jest mi jako czytelniczce zupełnie obcych. Najbardziej żenowały mnie określenia "wybitny literat", "wybitny komediopisarz" określające osoby, których ja osoba po studiach humanistycznych, na wielu płaszczyznach życia związana z literaturą pod różnymi postaciami, kompletnie nie znam. Wiele ze wspomnianych tu osób, to jakieś pomniejsze hrabiny czy hrabiowie, moim zdaniem, nie do końca znani ludziom swoich czasów, a co dopiero mówić o współczesnych. Wielu jest tu również Francuzów, zapewne ze względu na narodowość autorów książki, ale niestety nie oznacza to, że każdy czytelnik choćby Europejczyk rozpoznawał i darzył szacunkiem oraz atencją wynikającą z wielkości zasług, każdego z nich. Może dla autorki historyczki i lingwistki, były to znamienite osoby, których życiorysy znała dogłębnie, ale dla mnie i podejrzewam, ze dla wielu innych czytelników, niestety nie. Do tego napisane jest to z manierą której wręcz nie znoszę: autorka wychodzi za założenia, ze skoro ona wie o kim pisze, to każdy inny czytelnik również to wie. Dlatego zapewne nie raczyła opisać żadnej z cytowanych postaci w sposób nawet podstawowy, nie dodała żadnych przypisów, ani wyjaśnień.
Lektura co prawda na maksymalnie 1,5 godziny, niemniej jednak czas ten uważam za wybitnie stracony, a treść za płytką, płaską, wręcz rozczarowującą. Nie polecam.
Ich ostatnie słowa... przed ostatnim tchnieniem Philippe Engerer
3,9
Z nabożną czcią sięgnęłam po tę książkę. Bo i śmierć w tytule, i symbol ulatującej duszy wraz z dymem zgaszonej świecy, i przede wszystkim ostrożna ciekawość, co powiedziały te wszystkie wymienione z nazwiska osoby na tytułowej okładce? Niektóre z nich znałam – Kaligula, Jan Paweł II, Oskar Wilde czy Victor Hugo, ale zdecydowana większość była mi obca. Potem przekonałam się, że taka musiała być, bo w miarę czytania zrozumiałam klucz ich doboru. To nie popularność postaci była czynnikiem umieszczenia jej w tym zbiorku, a sytuacja i słowa wypowiadane przez nią tuż przed śmiercią. Zdawałoby się wzniosłe, godne chwili ostatniego akordu życia, mądre, jeśli wręcz nie oświecone, ale nic z tego, chociaż i takie się zdarzały.
Jednak tylko zdarzały.
Większość z nich miała formę nie poważnego wspomnienia, ale, i tutaj ciśnie mi się na usta bardzo niepasujące do sytuacji określenie, anegdoty, po której nie potrafiłam powstrzymać się, chociaż od małego uśmiechu. Bo jak miałam sznurować usta w dzióbek, kiedy ich kąciki same rozjeżdżały mi się na boki po tekście czarnego, bo czarnego, ale humoru!
Czarny humor!
Tak określiłabym charakter zbiorku, który finałową scenę kończącą czyjeś życie, ukazywał w odmienny sposób, niż się na ogół przyjmuje lub, tak jak w moim przekonaniu, wyobraża. A tutaj bez pompy, ale za to z przymrużeniem oka, po którym później miałam lekkiego kaca moralnego, a wyrzuty sumienia czuję nadal. To dlatego przekrój osób wypowiadających zaskakujące i często niepasujące do obiektywnie tragicznej sytuacji kwestie, był od tych bardzo znanych, poprzez zapisanych w historii słowami, które weszły do kanonu cytowanych przez współczesnych ludzi, aż do nikomu nieznanych złodziei i morderców. O ile sławni nie potrzebowali informacji wprowadzających, o tyle ci ostatni już tak. To dlatego obok każdego nazwiska autorzy podawali zawsze daty życia i śmierci, potem kilkuzdaniowy rys biograficzny dla mojej orientacji o kim mowa i na końcu opis sytuacji, puentowanej ostatnim zdaniem umierającego, który nawet w obliczu śmierci potrafił być nadal sobą. Dokładnie takim jak za życia. Jeśli kogoś denerwowała niepoprawność językowa innych ludzi, to odchodził z poprawą językowa innych na ustach.
Miałam wrażenie, że to osobowość, wykonywane zajęcie i okoliczności śmierci determinowały te ostatnie zdania, które autorzy zebrali i utrwalili w tej zaskakującej swoją zawartością antologii. Bardzo, ale to bardzo, zarażającej swoim komizmem sytuacyjnym i słownym. Po przeczytaniu jednego z ostatnich zdań Philippe’a Desportesa dworskiego poety z czasów Henryka IV, który umierając, złorzeczył – "Mam trzydzieści tysięcy liwrów pensji i umieram!” – skojarzyłam je z przyjętą ustawą emerytalną. Za kilkadziesiąt lat to chyba będzie najbardziej popularna, może nie zdanie, ale ostatnia myśl przyszłych emerytów – Dożyłem do emerytury i umieram!
I w tym momencie wcale, ale to wcale nie jest mi do śmiechu.
naostrzuksiazki.pl