Serge Le Tendre już w wieku 12 lat oświadczył swoim rodzicom, że chce zajmować się komiksem. Niestety, został posłany do szkoły ekonomicznej. Papierkami zajmował się do 21 roku życia. Kiedy wreszcie sam mógł decydować o sobie, zaczął uczęszczać na kursy komiksowe prowadzone m. in. przez Girauda i Mezeriesa. Tam właśnie spotkał Loisela. Swoją prawdziwą karierę zaczął od czasopisma "Pilote", Później współpracował m. in. ze sławnym "Metal Hurlant", "Spirou" i "Fluide Glacial". Wymyślając komiksy, imał się jednocześnie przeróżnych zawodów: pracował w reklamie i w sex-shopie, zajmował się nawet preparowaniem ślimaków do celów naukowych. Prawdziwą sławę przyniósł mu dopiero cykl W poszukiwaniu Ptaka Czasu. W 1986 roku na festiwalu w Luce otrzymał nagrodę "Yellow Kid" dla najlepszego scenarzysty międzynarodowego. Le Tendre jest autorem i współautorem scenariuszy do wielu serii m.in. Podróże Takuana i Tai Dor.
Przystępniejszy w odbiorze od części pierwszej, ponieważ skupiono się na przygodzie, miast na cynowej heroic fantasy z odzysku. I to jest prawidłowa ścieżka dla tej serii - zamiast schematów upajanie się planami totalnymi, przepychankami słownymi oraz z dala od bogów, na widok których drżą kolana. Bogowie sprowadzeni do mini-kudłaczy złaknieni ludzkiego snu. Więcej tego samego, a rysownik uskutecznia warsztat - nie jest rozpaćkany, jak ,,Muszla Ramora''. Zobaczymy, co z tego będzie, bo zaczyna się nakręcać pozytywka.
I to jest to!
Od pierwszej części jak główny bohater Bragon opuścił swoje włości, pozostawiając matkę na roli niczym urwipołcie Jacek i Placek, akcja się rozkręca. Głodny przygód ratuje życie księżniczki Mary, pomaga jej zdobyć tajemniczą Księgę Bogów i widać, że ona go kręci, jest nawet całus, jednak to nie ta liga, aby zdobyć jej serce, musi się sprawdzić i zostać rycerzem. W tym celu ciągle się szkoli, walczy w takim fantasy MMA, przechodzi z ligi do ligii by stać się godnym uczniem legendarnego Łowcy, niejakiego Ridża, który ma taki public relations, że zrobi z niego rycerza. (to ten z okładki, przypomina mi trochę mędrca Oogwaya, żółwia z kung-fu panda, ta szyja te oczy, intelekt ;) Na dodatek ciągle ma doczynienia z fanatykami Zakonu Znaku, którzy chcą powrotu przeklętego boga Ramora i raczej nie grają czysto. Bragon jednak swoją postawą udowadnia, iż honor i przyjaźń oraz duch walki są najważniejsze.
Niespodziewane zwroty akcji, wszystko świetnie prowadzone, wysoki poziom artystyczny, Super komiks!