Przeczytane, bo rzucam pieniędzmi w jednego z autorów na Patreonie i było za darmo do pobrania. Najlepszy argument, żeby przeczytać cokolwiek.
Rysunki są super, fabuła... no cóż, wygląda jak bardzo sztampowe fantasy (a przez rozpoczęcie narracją zastanawiałam się czy nie będzie to opowieść o jakiejś sesji rpg),choć im dalej w las tym lepiej, bo bohaterowie stają się choć trochę bardziej sympatyczni. Także nic specjalnego, ale miłe do poczytania w pracy.
Star Wars komiks to ciekawe pismo na naszym, jakże ubogim w komiksy, rynku i choćby dlatego warto je docenić. Szczególnie jeśli lubi się historie obrazkowe. A jeśli do tego jest się fanem gwiezdnej sagi, można być zachwyconym. Ja "Gwiezdne Wojny" lubię i cenię, ale nie zachwycam się nimi. Może dlatego "SWK" nie daję zbyt dużych ocen, ale faktem jest, że przedstawione w nim opowieści do najlepszych nie należą. Szczególnie w tym numerze, który sięgnął raczej po rzeczy z niższej (choć cenionej wśród fanów) półki (serii "Star Wars Tales").
A szkoda, bo kiedyś zdarzało się spotkać w nim perełki autorstwa m.in. Gartha Ennisa.
Nie mniej otwierający go Wrak to całkiem niezła historia z serii Empire, zasługująca na nawet 7 gwiazdek.
Gorzej jest z Mitologią, która wygląda jakby narysował i pokolorował ją polski duet Marian i Simson (kolor jak w zeszytowym Osiedlu Swoboda) i Pojedyncza cela (niby rysunki Duursemy, ale niestety, jak w Ataku Klonów).
Ogólnie ani nie najgorszy ani nie najlepszy numer. Tak na parę minut lektury.