Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zofia Lorentz
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Zofia_Lorentz
11
7,9/10
Pisze książki: literatura młodzieżowa, literatura piękna, powieść historyczna, poradniki, literatura dziecięca
Urodzona: 25.01.1896Zmarła: 16.04.1980
Zofia Lorentz – polska powieściopisarka, autorka utworów prozatorskich i teatralnych dla dzieci i młodzieży. Córka Aleksandra i Heleny z Boernerów. Siostra znanego pedagoga i historyka Zygmunta Lorentza.
7,9/10średnia ocena książek autora
63 przeczytało książki autora
76 chce przeczytać książki autora
4fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Mali bohaterowie Zofia Lorentz
8,5
""Małych bohaterów" pisałam (..) w bardzo trudnych (..) warunkach. Miałam jednak przy sobie kogoś kto mnie mobilizował (...). Tym kimś był mój dziesięcioletni syn - Wiesław. Jego aktywność, dzielny współudział w odbudowywaniu domu, utraconego wraz z całą Warszawą, przerastały jego dziecięctwo, ale w gorącej pasji podejmowania zadań na miarę ludzi dorosłych, jakże był typowym dzieckiem wojennej Warszawy."*
Była sobie wojenna Warszawa. I były zgliszcza i huk wystrzałów i gruzy po domach poranionych od bomb. I było zdenerwowanie ogromne i strach i świat pełen najdziwniejszych i najstraszniejszych wydarzeń. I już nie było potrzeby czytania dzieciom bajek, bo to co się działo na co dzień, bardziej przerażało niż najstraszniejsze bajkowe stwory. I trzeba było odwagi większej od tej, którą posiadali dorośli, żeby rozsądnie zadziałać w momencie próby, żeby zrozumieć powagę chwili i żeby nie stchórzyć. Dlatego bajki trzeba było napisać jeszcze raz. Pozwolić Czerwonemu Kapturkowi na zmianę trasy i z koszyka wyjąć jedzenie, by je zamienić na granaty, Jasiowi i Małgosi piec suchary do paczek dla więźniów, a Kotu w Butach roznosić tajne gazetki po domach. I tak powstały Bajki Walczącej Warszawy. "Bo Warszawa to jest takie dziwne miasto, w którym mogą się dziać rzeczy na pozór niemożliwe."**
Jest tych bajek dwanaście, na skromnej liczbie stron 114, każda nawiązuje tytułem do wybranej baśni Braci Grimm lub Andersena. Są krótkie, pisane językiem wprost, bez zbędnego zawoalowania, bez metafor, bajki o warszawskich dzieciach chwytają za serce i w wyobraźni odtwarzają trudne sceny z okresu wojennych działań na warszawskim Powiślu, z okresu powstania warszawskiego, z momentów trudnych i pełnych śmierci, lub przeczuć co do niej. I już po trzeciej bajce, o Brzydkiej Królewnie ("Brzydkie Kaczątko"),łzy stają w oczach oczach, jakoś tak ciężko robi się na duszy, wobec dramatu małej dziewczynki, dramatu cichego, bez świadków, bez fanfarów i uznania dla jej bohaterstwa. I trzeba przerwać lekturę, bodaj na chwilę. By powrócić do niej po więcej, bo bajki te mimo trudnego, bolesnego tematu są napisane niezwykle ciekawie, wprowadzają poniekąd w świat własnego dzieciństwa, gdy człowiek chciał za wszelką cenę udowodnić dorosłym, że myśli znacznie rozważniej i rozsądniej, niż jest o to posądzany. Co ku mojemu zachwytowi udaje się również Jasiowi w bajce "Głupi Jaś".
Najbardziej utkwiły mi w sercu, choć każda z opowieści jest na swój sposób wyjątkowa, cztery z nich. Wspomniane wyżej "Brzydkie Kaczątko", "Głupi Jaś", "Dziewczynka z zapałkami" i "Żółty Pies Dingo". W tych bajkach dzieci udowadniają jakie są mądre, rozważne, jak potrafią podjąć się działań godnych bohatera, jak uratowanie uciekiniera przed zemstą gestapo, uratowanie rodziny przed nalotem niemieckich żołnierzy, odważne ukrywanie żydowskiej dziewczynki, czy mimo odniesionych ran, dzielne, we wsparciu psiego przewodnika, przeniesienie rannej siostrzyczki z niebezpiecznego miejsca. Wzruszają, ściskają za gardło, powodują że w oczach stają łzy.
Motywy z bajek są rekwizytami, formą ucieczki wyobraźni małego dziecka przed rzeczywistością. Ponieważ łatwiej trochę się żyje, gdy można udawać, że czołg jest tak naprawdę krwiożerczym smokiem, polującym na ładne dziewczęta, że czary chronią żydowską dziewczynkę przed śmiercią, że zabity gestapowiec nie jest człowiekiem, a potworem, bestią, dlatego nie ma co go żałować. Instynktownie, niczym w odruchu samoobrony przed potwornością wojny, bajki te pokazują, że żeby przetrwać wojnę, sieroctwo, czy brak czegoś stałego, czego można się uchwycić i co pozwala dalej żyć, dzieci te przetwarzały nieco rzeczywistość, na potworną, to potworną, ale bajkę, której sami byli małymi bohaterami.
Zastosowanie formuły bajkowej opowieści służy też swego rodzaju zamortyzowaniu jej okropności, dzięki czemu całość pomimo bolesnej tematyki, czyta się mimo wszystko całkiem przyjemnie. Przeczytałam raz, a potem po raz drugi. To piękna książka. Polecam z całego serca.
Mali bohaterowie, Zofia Lorentz, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1971
*str.5
**str. 114
Wakacje pod Blaszanym Człowieczkiem Zofia Lorentz
8,2
Książka napisana jest w sposób prosty i zrozumiały dla najmłodszego czytelnika. Główny bohater, Jan Miniat, wyrusza w swoją pierwszą prawdziwą podróż i zabiera czytelników ze sobą. Poznajemy świat z perspektywy dziecka, dla którego nie wszystko jest proste i oczywiste. Dzięki wrodzonej ciekawości świata i pomysłowości nasz młody bohater każdego dnia przeżywa przygody i perypetie godne prawdziwego podróżnika, którym tak bardzo pragnie w przyszłości zostać.
Opowieść ukazuje obraz niezwykłej przyjaźni zbudowanej na wzajemnym zaufaniu i wsparciu między dzieckiem i dorosłą kobietą. Przyjaźnią, z której obydwie strony czerpią wiele radości i nauki. Wakacje pod Blaszanym Człowieczkiem to mądra, pełna ciepła i przygód historia Jasia i literatki, ukazująca w sposób nieskrępowany i wyrazisty przeżycia, doświadczenia, jakie możemy pozyskać, zaprzyjaźniając się z kimś całkowicie różnym od nas samych.