Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać4
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Giuseppe Carrisi
1
5,6/10
Pisze książki: reportaż
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,6/10średnia ocena książek autora
37 przeczytało książki autora
40 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Dzieci - żołnierze. Kalami idzie na wojnę
Giuseppe Carrisi
5,6 z 27 ocen
75 czytelników 4 opinie
2007
Najnowsze opinie o książkach autora
Dzieci - żołnierze. Kalami idzie na wojnę Giuseppe Carrisi
5,6
Nie mogę wyjść z podziwu, jak biorąc do opracowania tak ważny temat, jakim jest wykorzystywanie dzieci w roli żołnierzy we współczesnych konfliktach zbrojnych, można stworzyć taka słabą książkę. Książka „Dzieci-żołnierze” mogła być wielkim krzykiem o prawo najmłodszych do szczęśliwego dzieciństwa, mogła poruszyć sumieniem tysięcy ludzi na całym świecie i tym samym odmienić los wielu skazanych na cierpienie dzieci, ale, aby tak się stało, musiałaby najpierw zostać napisana w sposób, który rozpala serca czytelników. Niestety, „Dzieci-żołnierze. Kalami idzie na wojnę” autorstwa Giuseppe Carrisi to ledwie szkicowy zarys palącego problemu, sucha narracja, porcja statystyk podana bez pasji, bez zdolności do wzniecenia „wiatru zmiany”.
A szkoda, bo problem dzieci-żołnierzy to mało znany temat dla przeciętnego czytelnika. Walka zbrojna nieletnich kojarzy nam się co najwyżej z czasami ostatniej wielkiej wojny, podczas której rzeczywiście zaczęto na masową skalę wykorzystywać w roli żołnierzy młodocianych, którzy nie ukończyli jeszcze 18 roku życia. Okazuje się jednak, że w niektórych obszarach współczesnego świata ten problem nie tylko nadal występuje, ale przybiera nieraz ogromne rozmiar. A jego skutkiem zawsze i wszędzie jest ból i cierpienie nie tylko samych dzieci-żołnierzy i ich rodzin, ale także całego społeczeństwa. Warto nieco bliżej zapoznać się z tym problemem, aby odkryć wstrząsający nieraz obraz życia dzieci, które miały to nieszczęście, że urodziły się w regionach o niestabilnej sytuacji społeczno-ekonomicznej. Afryka Subsaharyjska, Palestyna, Afganistan, ale także i kraje Ameryki Łacińskiej czy Indonezja, a nieco bliżej nas jeszcze nie tak dawno kraje byłej Jugosławii – to obszary, na których dochodzi, lub dochodziło, do haniebnego procederu wykorzystywania dzieci jako żołnierzy.
Książka „Dzieci-żołnierze”, mimo znikomych walorów literackich, o czym jeszcze za chwilę, ma w sobie dość bogatą warstwę faktograficzną, która wywiera odpowiednie wrażenie na czytelniku niejako samą siłą opisywanych zdarzeń i historii. To wstrząsające zapisy okrucieństwa jakim poddane były dzieci, zarówno chłopcy, jak i dziewczynki, które w imię religii, szczytnych ideałów, lub po prostu brudnych interesów dorosłych, zmuszane były do bezlitosnej walki na śmierć i życie. Bardzo często po drugiej stronie barykady dzieci-żołnierze napotykają równie młodych przeciwników, a ich wzajemna walka dodatkowo pogłębia rozmiar tragedii.
Zaskakujące jest, że mając tak wiele wstrząsających historii, tak słabo autor potrafi wpłynąć emocjonalnie na czytelnika (pomijam tutaj siłę „czystego faktu”, który musi wywierać wrażenie nieraz samym barbarzyńskim okrucieństwem w przedstawionej historii). Brak tutaj nie tylko talentu pisarskiego, ale przede wszystkim wizji, czym ta książka ma być. Raportem? Monografią? Reportażem? Podsumowanie politycznych działań rozmaitych organizacji? Naprawdę nie mogę zrozumieć, w jakim celu użyto podtytułu „Kalami idzie na wojnę”, skoro osoba nosząca to imię właściwie nie towarzyszy nam podczas lektury i w żaden sposób nie pomaga nam poczuć tego ogromu cierpienia.
Ale zostawmy już wartość literacką książki. Mimo poważnych braków w tym zakresie, zawiera ona jednak dużą porcję informacji i faktów, które otwierają oczy na nowe zjawisko. Czytelnik wychowany w warunkach pokoju i względnego bezpieczeństwa, który nigdy wcześniej nie poświęcił temu zagadnieniu ani chwili swojego czasu, musi doznać głębokiego wstrząsu, gdy dowiaduje się, że 10-12 letnie dzieci potrafią zabijać, gwałcić, grabić i palić całe wsie. A to niestety realny obraz walk w lokalnych konfliktach na świecie, a w szczególności w Afryce (Sierra Leone, Kongo-Brazzaville, Demokratyczna Republika Konga, Sudan). Dramat wykorzystywanych dzieci, a w szczególności dziewczynek, to smutna karta w historii współczesnych konfliktów zbrojnych, w których walki zorganizowanych armii często zastępowane są bandyckimi wręcz rajdami w celu sterroryzowania ludności cywilnej. Szczególnie warto zapoznać się ze szczegółami dotyczącymi wychowania dzieci w Palestynie. Te kilka stron pozwoli o wiele lepiej zrozumieć, dlaczego na Bliskim Wschodzie wciąż leje się krew i giną ludzie.
Podsumowując, na pewno są lepsze książki, które omawiają problem dzieci-żołnierzy, ale jeśli ktoś stanie przed wyborem przeczytać „Dzieci-żołnierze. Kalami idzie na wojnę” Giuseppe Carrisi a nie przeczytać nic na ten temat, wybór jest jeden. Przeczytać, nie dla wartości literackich, ale dla samego poznania zjawiska.
Dzieci - żołnierze. Kalami idzie na wojnę Giuseppe Carrisi
5,6
Dzieci- żołnierze jest tematem, o którym nie mówi się głośno. Nikt nie chce przecież patrzeć na dziecko ze strachem, że ta mała istota jest w stanie zabić nie raz z zimną krwią. W przypadku szahidów, ich śmierć jest gloryfikowana, a rodziny zyskują większy szacunek..tylko do czego ludzie są jeszcze w stanie się posunąć, skoro w terroryzmie czy konfliktach zbrojnych już wykorzystuje się kobiety i dzieci?