Pracował jako dziennikarz, a następnie radca prawny dla organizacji humanitarnej w Kambodży. Tam zrodził się pomysł jego pierwszej książki "Uśmiechu Pol Pota", która ukazała się w 2006 roku. Rok później Idling jako jedyny pisarz został nominowany do nagrody dziennika "Dagens Nyheter" za osiągnięcia w dziedzinie kultury. Regularnie publikuje w najważniejszych szwedzkich gazetach: "Dagens Nyheter", "Tidningen Vi", "Upsala Nya Tidning". Obecnie pracuje nad swoją pierwszą powieścią.http://www.idling.se/
Jestem bardzo zawiedziona. Temat książki jest bardzo ciekawy, stąd moje wysokie oczekiwania i przede wszystkim ciekawość. Niestety książka jest bardzo chaotyczna, trudno dowiedzieć się z niej cokolwiek o reżimie Pol Pota. Na duży minus "krążenie" autora wokół wizyty szwedzkiej delegacji w Kambodży. Dobry przykład jak nie powinno pisać się reportaży.
Krytykowano tę książkę jako nie-reportaż, w którym forma przerosła treść. Ale to nie tak – Idling zbliża się do mrocznego „fenomenu” Czerwonych Khmerów, zdając sobie dobrze sprawę, że makabrycznych wydarzeń lat 70-tych w Kampuczy nie sposób opisać w sposób metodyczny i naukowy. A nie da się tego dokonać, ponieważ większość ludzi, którzy byli (czy to jako sprawcy, czy jako ich ofiary) naocznymi świadkami po prostu nie żyje. Oddane przez niego w tej książce emocje są nie do ogarnięcia przez kogoś, kto nie widział kambodżańskich kolektywów pracy na własne oczy. Zadane pytania pozostają w znakomitej większości bez odpowiedzi, bo szalenie trudno przebić mur milczenia, jaki otacza reżim Pol Pota. To frustruje, ale to przecież nie wina autora. W poszukiwaniu sensu wszystkich tych masakr można się zgubić, jak francuski oddział w górskiej dżungli kambodżańsko-wietnamskiego pogranicza.