Afganka. Dziennik pielęgniarki Karla Schefter 5,9
ocenił(a) na 52 lata temu Autorka powinna dostać ode mnie (i od każdego porządnego człowieka, dla którego ważne są: honor, odwaga, szczytne ideały i pomoc osobom pozbawionym elementarnych do życia środków) maksimum gwiazdek. Za heroiczną pracę ratowania zdrowia i życia ludzi w targanym wewnętrznymi konfliktami i ciągłymi najazdami Afganistanie. Za krzewienie higieny i wiedzy w kraju bez wody, prądu, szkół, służby zdrowia. Za hart ducha i niezłomność w niesieniu zdrowego rozsądku i wiedzy w społeczeństwie zarządzanymi metodami ze średniowiecza. Za wspieranie afgańskich kobiet i liczne próby, mające na celu ich kształcenie i budowanie poczucia własnej wartości. Za poświęcenie i determinację, by zbudować, zorganizować i wyposażyć szpital na afgańskiej prowincji, w miarę nowoczesny, niezależny od rządzących mudżahedinów czy talibów i otwarty dla każdego potrzebującego.
Ale książka jest słaba, co muszę przyznać z bólem. Krótkie rozdziały, pisane prawdopodobnie, jak pamiętnik, na gorąco, stanowią dobry materiał bazowy dla pisarza ale, przedstawione w tej surowej formie, bez umiejętności wydobycia emocji, są niezdarne i wręcz nudne. Ludzkie dramaty, egzekwowanie prawa szariatu, wojna i bezprawie, głód, przemoc - pokazane są jako bezbarwne tło. Ot, kobieta w burce weszła na ulicę, przez kratkę nic nie widziała - zabił ją przejeżdżający samochód; wdowa, której nikt nie pomaga i która nie może pracować ani sama wyjść na ulicę - umiera z głodu; mężczyzna, który na taczce przywozi dzieci do szpitala, może zostać zastrzelony z powodu nieprzepisowej długości brody, kierowca może być pobity na śmierć za przewożenie samotnej kobiety, ktoś może stracić życie za robienie zdjęć lub słuchanie muzyki... Religijne szaleństwo ogarnia kraj, potwory z kałasznikowem wyszły na ulice. Terror, strach, głód, bezprawie, przerażenie, śmierć.
Wielka szkoda, że książka jest tak surowa i beznamiętna w przekazie, gdyż osobiste świadectwo wykształconej(!),cudzoziemki(!!) i kobiety(!!!) z ogarniętego szaleństwem Afganistanu powinno być na tyle silne, by dotrzeć do znacznie większej liczby czytelników, wstrząsnąć całym światem i odbić się echem w sumieniach wszystkich porządnych ludzi.