Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać282
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Lucyna Penciak
1
3,3/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Urodzona: 15.04.1914Zmarła: 01.01.1993
Polska bibliotekarka i pisarka.
Absolwentka pedagogiki i bibliotekarstwa Studium Pracy Społeczno - Oświatowej Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie. W latach 1937-1939 pracowała jako instruktor Centralnej Biblioteki Powiatowej w Warszawie. W czasie wojny działała w Armii Krajowej posługując się pseudonimem „Kryszynka”. Po wojnie związana z oświatą i bibliotekarstwem – od roku 1967 do 1976 zatrudniona jako kustosz i kierownik wypożyczalni w warszawskiej Bibliotece Publicznej.
Absolwentka pedagogiki i bibliotekarstwa Studium Pracy Społeczno - Oświatowej Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie. W latach 1937-1939 pracowała jako instruktor Centralnej Biblioteki Powiatowej w Warszawie. W czasie wojny działała w Armii Krajowej posługując się pseudonimem „Kryszynka”. Po wojnie związana z oświatą i bibliotekarstwem – od roku 1967 do 1976 zatrudniona jako kustosz i kierownik wypożyczalni w warszawskiej Bibliotece Publicznej.
3,3/10średnia ocena książek autora
42 przeczytało książki autora
26 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Neurony zbrodni Lucyna Penciak
3,3
Z prawdziwą, masochistyczną, przyjemnością odnalazłem tu swoją "ulubioną" książkę z młodości. Pani Lucyno, jest szansa spora, że pani jeszcze żyje, proszę się nie przejmować. W końcu nie każdy musi mieć talent.
Tylko, gdy go nie ma, to po co się pisze? Rozumiem i to. Był układ, szansa wydania młodzieńczej książki, zarobienia, czemu nie skorzystać? No, choćby temu, że mogą się zmienić okoliczności i ktoś to zobaczy po latach.
O ile wiem, "Neurony zbrodni" nie miały wznowień, tu plus dla Pani.
Sama książka to tak nieprawdopodobnie szkolne opowiadanko, że aż zgrzytało się zębami, niestety odżałowawszy te parę złotych (bo - uwierzcie mi - zapłaciłem za to). W skrócie sprowadza się do teorii wirusowego pochodzenia zła w człowieku. W warstwie fabularnej i warsztatowej knot tysiąclecia. Pękałem ze śmiechu czytając (i za to punkt).
Ale w sumie więcej niż jeden punkt nie wchodzi w rachubę, bo jeszcze jest warstwa propagandowa, brrr. Ale na zero nie chciałem oceniać, bo to byłby zysk dla tego czegoś.
Pamiętam do dziś - niemal jak socrealizm! A seria uchodziła za prestiżową...
* * *
Teraz już wiem, że powyższe nie do końca da się utrzymać (ocena i owszem). Lucyna Penciak nie była młodą damą, która umiała sobie coś załatwić. Właśnie wpadła mi w ręce książka Andrzeja Niewiadowskiego "Polska fantastyka naukowa - 1945-1985),z której dowiedziałem się, że p. Lucyna urodziła się w 1914 r. i była bibliotekarką, kustoszem (do 1976 r.). A później była emerytką. No, cóż, pisała jak siksa.
Neurony zbrodni Lucyna Penciak
3,3
Kupa śmiechu. Paskudnie naiwna i chwilami niemożebnie propagandowa socjalistyczna młodzieżówka sf, w dzisiejszej dobie co najwyżej śmiesząca zadęciem wizji i reżimową gorliwością autorki.
Gdzieś na dnie oceanu niegodziwcy planują wyniszczenie całej ludzkości i przejęcie globu we własne władanie. Na drodze staje im jednak młodzieżowy aktyw zgromadzony w światłej organizacji "Sursum Corda", który z wielką odwagą i poświęceniem podejmuje walkę o pokojowy rozwój Zjednoczonych Republik Ziemskich. A wszystko zapewne skończy się szczęśliwie, bo po wygraniu batalii będzie można pokonanych niegodziwców wyleczyć z tyrańskich zapędów za pomocą specjalnych pastylek, które zniszczą tkwiące w ich umysłach neurony zbrodni.
Bohaterowie są z pochodzenia Polakami, Rosjanami, Niemcami (niemal na pewno z NRD) i Włochami, oceanu strzegą Międzynarodowe Ochotnicze Siły Bezpieczeństwa (MO i SB w jednym),na obradach i przemówieniach wszyscy z entuzjazmem wiwatują i biją brawo - ach, jaki piękny powinien być świat w roku 2095.
A tak na serio - książka jest kiepską propagandówką, co jednak nie znaczy, że nie da się jej czytać. Chwilami entuzjazm wykazywany przez młodocianych bohaterów jest wręcz pocieszny, a niektóre pomysły nawet ciekawe. Trochę niepokoju budzi jednak zakończenie historii. Wygląda na urwane, jakby zawieszone w oczekiwaniu na ciąg dalszy. Czy jednak autorka podjęła się prac nad kontynuacją tego światłego cyklu - nie wiadomo.