Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński15
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Diana Appleyard
2
5,5/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,5/10średnia ocena książek autora
159 przeczytało książki autora
49 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Pampersy, kamera i on: rok z dziennika kobiety sukcesu
Diana Appleyard
5,2 z 71 ocen
129 czytelników 8 opinii
2001
Najnowsze opinie o książkach autora
Subtelna różnica klas Diana Appleyard
5,8
Nie pamiętam jak ta książka trafiła do mnie ale chyba był to czysty przypadek. Historia prosta ale zapadająca w pamięć. Mądra. Napisana bardzo obrazowo.
Przeczytałam ją ze trzy razy lata temu i do tej pory niektóre sceny mam na żywo w pamięci. Jest to historia z wszech miar prawdziwa ale nie dołująca a to wielka sztuka dla autora aby osiągnąc taki efekt. Historia o prawdziwej miłości a także tego jak ją powinniśmy definiować aby jej nie przegapić.
Książka naprawdę dobra jeśli znalazła miejsce w mojej głowie po setkach tego typu książek jakie przeczytałam.
Polecam gorąco.
Pampersy, kamera i on: rok z dziennika kobiety sukcesu Diana Appleyard
5,2
Jakaż to siła mnie skłoniła do sięgnięcia po tę książkę? Chociaż to jeszcze nic, bardziej zastanawiające jest jakaż to perwersyjna masochistyczna skłonność zmusiła mnie, żeby ją skończyć?
Naprawdę ciężko o drugą tak beznadziejną główną bohaterkę, która działałaby mi na nerwy równie intensywnie co Carrie Adams.
„Wydaje im się, że kobiety pragną mężczyzn o wielkich penisach, podczas kiedy naprawdę pragniemy mężczyzn, którzy kochają dzieci.” – to był właśnie TEN moment, kiedy uświadomiłam sobie, że z główną bohaterką nie łączy mnie NIC, poza płcią rzecz jasna.
Ta książka to stek bzdurnych stereotypów, że jedyne czego tak naprawdę pragną kobiety to posiadać dzieci, a mąż jest tylko dodatkiem niezbędnym do poczęcia. Kiedy już na świecie pojawi się DZIECKO baba dostaje na głowę, facet zostaje odwalony na boczny tor, a ona zmienia się w… no właśnie, w co? Chcesz się przekonać – zajrzyj do tej książki, chociaż osobiście Ci to odradzam!
Główna bohaterka to chodząca antyreklama małżeństwa i macierzyństwa, tego drugiego w szczególności. Sfrustrowana baba, która sama wpakowała się w pieluchy (może i nawet te tytułowe PAMPERSY),a teraz narzeka, jako to świat jest niesprawiedliwy. Miało być zabawnie, a wyszło jak zwykle.
Nie jestem tak naiwna żeby wierzyć, że macierzyństwo to sama radość, ale uważam, że to jeszcze nie powód żeby tworzyć książkę, w której wylewa się swoje żale dotyczące dzieci i męża. O problemach laktacyjnych nie wspominając. Może jestem staroświecka, ale o pewnych fizjologicznych problemach i aspektach nie powinno się opowiadać publicznie. Nawet jeżeli adresatem tejże książki miała być kobieta. Nie obchodzą mnie obce cycki i koniec, moje mi wystarczą. I naprawdę, to nie jest ani zabawne, ani w żaden sposób nie łamie stereotypów.
Problem męża też jest dość ciekawy – z jednej strony bohaterka krytykuje własną matkę, że zajmowała się swoimi dziećmi zupełnie sama, bez angażowania faceta, a z drugiej strony radośnie sama brnie w ten sam układ. Jej biedny mężulek zamiast pomagać w domu musi przecież chodzić na piwo z kolegami. Scena, w której bohaterka próbuje w deszczu sama wpakować do auta dwójkę dzieci, w tym wrzeszczące niemowlę, a jej mąż ostentacyjnie tupie nogą ze zniecierpliwienia, nie ruszając palcem żeby jej pomóc, doprowadziła mnie do szału.
Chociaż z drugiej strony sprawiła mi też pewną złośliwą satysfakcję – skoro jesteś tak głupia, żeby żyć w takim układzie, to męcz się dalej.
To nie był odosobniony przypadek – ta książka każdym kolejnym zdaniem potrafiła podnieść mi ciśnienie ;) Może dlatego właśnie ją przeczytałam do końca. A głównej bohaterki w ogóle nie było mi żal. Historia jest przewidywalna do bólu, bo jakież inne losy życiowe mogły spotkać Carrie, która świadomie doprowadziła do kryzysu swojego małżeństwa?
Wyszła mi dłuższa opinia, niż ta książka jest warta :)
Nie czytajcie tego, nie polecam!