Manhattan Transfer John Dos Passos 7,0
ocenił(a) na 78 lata temu Od dawna przymierzałam się do przeczytania tej powieści, ale dopiero teraz znalazłam na nią czas. I nie żałuję, bo książka okazała się interesująca.
Przyznam, że początkowo gubiłam się w wątkach i licznych postaciach, ale po kilkudziesięciu stronach udało mi się wpaść w rytm.
Jedni bohaterowie zaciekawili mnie bardziej, inni mniej, ale śledziłam ich losy z zapartym tchem do końca.
Autor stworzył galerię ludzkich typów, wywodzących się z różnych środowisk, a nawet z różnych krajów. Są tu i kobiety, i mężczyźni, i dzieci, są bogacze i biedacy, artyści, biznesmeni, robotnicy, niebieskie ptaki...
Ich losy śledzimy na przestrzeni około dwudziestu lat, a to, co łączy te postacie, to tytułowy Manhattan z pierwszej połowy XX wieku - wielokulturowy, uchodzący za symbol dobrobytu, kariery i nieograniczonych możliwości.
W praktyce jednak okazuje się, że wymarzona kraina to tak naprawdę miejsce licznych kontrastów i walki o społeczną pozycję, to świat zdrad, intryg i rozczarowań.
W powieści tej zbiorowym bohaterem staje się miasto. Jego prężny rozwój jednym daje szansę na rozwój i karierę, w innych zaś budzi nierealne marzenia, prowadząc do życiowych tragedii.
Przez cały czas niemal czuje się puls metropolii, która nigdy nie zasypia. To dlatego niektóre postacie czują się nią znużone, chciałyby uciec od zgiełku, ale jednocześnie nie potrafią obyć się bez rytmu, w który się wtopiły.
Ciekawie pokazane zostały wszystkie środowiska, mnie jednak najbardziej zainteresowało życie nowojorskiej bohemy - miłośników jazzu, filmu, kabaretów, nocnych klubów.
Lektura tej powieści nie jest lekka, wymaga skupienia, momentami wydawać się może przytłaczająca, ale warto sięgnąć po "Manhattan Transfer", bo to gwarancja bardzo dobrej literatury, która zapada w pamięć.