Oficjalne recenzje książek
Najnowsze artykuły
- ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
- ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
- ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Pery Broad
2
6,9/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik, historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,9/10średnia ocena książek autora
239 przeczytało książki autora
452 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Powiązane treści
Najnowsze opinie o książkach autora
Auschwitz w oczach SS Pery Broad
6,9
Książka z gatunku tych, których normalny człowiek nie jest w stanie ocenić słowami: „dobra” lub „zła”. Już sam fakt, że są to wspomnienia trzech zwyrodnialców „zatrudnionych” w miejscu które były więzień Oświęcimia Wiesław Kielar nazwał Anus mundi (odbyt świata) wiele mówi o jej treści.
Muszę przyznać, że kilka lat temu spędziłem cały dzień na zwiedzaniu tego obozu i wyszedłem z niego kompletnie rozbity, a było to kilkadziesiąt lat po jego wyzwoleniu. Chodząc między budynkami i barakami nie mogłem sobie wyobrazić, jak obsługa administracyjna (w szerokim tego słowa znaczeniu) i strażnicy mogli tam spędzać kolejne dni, patrzeć na otaczający ich horror a potem wracać spokojnie do swoich rodzin i bliskich.
Przeczytałem na temat obozów koncentracyjnych wiele książek, ale te wspomnienia była do mnie kompletnym szokiem. Nie spodziewałem się takiego wyzucia z emocji. Pierwszy komendant obozu Rudolf Höss, podoficer SS z obozowego gestapo Pery Broad i lekarz SS - Johann Paul Kremer opisali w niej swoja służbę. Dwa dokumenty wchodzące w skład tej książki stanowią wspomnienia spisane już po wojnie. Jedynie zapiski Kramera są swego rodzaju prywatnym pamiętnikiem spisywanym na bieżąco w czasie „pracy”. To właśnie ten dokument był dla mnie największym wyzwaniem, choć nie ma tam brutalnych opisów, a może właśnie dlatego że ich tam nie ma. Lekarz SS przedstawia systematyczne mordowanie więźniów, selekcje, gazowanie bez nawet najmniejszej dawki emocji. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że bardziej by go poruszył brak urozmaiconego dwudaniowego obiadu czy też czystego munduru lub kitla, niż udział w selekcji dokonywanej na rampie.
Książka ciężka w odbiorze, niewielka objętościowo ale za to bardzo bogata w treść poznawczą mentalności oprawców zajmujących się codzienną eksterminacją więźniów. Myślę, że jest to dokument z treścią którego mimo wszystko trzeba się zapoznać aby opisane w nim wydarzenia nigdy więcej się nie powtórzyły.
Auschwitz w oczach SS Pery Broad
6,9
Piekło obozów koncentracyjnych znamy przede wszystkim ze wspomnień osób, które zdołały je przeżyć i które znalazły w sobie tyle sił, by je opisać. W relacji więźniów zawsze pojawiają się SS-mani, którzy byli „panami życia i śmierci” w niemieckich lagrach. Nazwiska wielu z nich są niestety dobrze znane ze względu na ich nieprzeciętną brutalność i brak jakichkolwiek zahamowań moralnych. SS-mani na każdym szczeblu tworzyli potworną machinę zagłady, w którą wprzęgnął ich chory system wartości stworzony przez nieobliczalne i zdegenerowane umysły władców III Rzeszy Niemieckiej.
Czytelnicy interesujący się literaturą obozową z pewnością wielokrotnie zastanawiali się, co czuł człowiek, który w mundurze SS dopuszczał się najohydniejszych zbrodni. Co czuł SS-man pracujący przy selekcji więźniów na rampie w Auschwitz, jak podchodził do wręcz przemysłowej zagłady ludzi. Czy mieli wyrzuty sumienia? Czy docierało do nich to, w czym uczestniczą? Czy po przegranej wojnie potrafili dalej żyć z czystym sumieniem? Częściowych odpowiedzi na te pytania udziela niniejsza książka.
„Auschwitz w oczach SS” to trzy odrębne relacje SS-manów, którzy służyli w garnizonie obozowym w Oświęcimiu. Są to teksty bardzo od siebie różne, bo różne były także obowiązki każdego z autorów.
Książkę otwiera obszerna relacja Rudolfa Hössa, który był komendantem KL Auschwitz w latach 1940–1943. Był on głównym organizatorem obozu i czynnie współuczestniczył we wdrażaniu całego systemu śmierci w Oświęcimiu. Höss był najważniejszą osobą w obozie i znał wszelkie plany dotyczące zagłady Żydów, Polaków, Cyganów i wszystkich nacji europejskich, które w założeniach twórców III Rzeszy miały być maksymalnie wykorzystane na rzecz Niemiec, a potem zgładzone. Höss jako komendant obozu czuł się w obowiązku do współuczestniczenia w każdym elemencie zorganizowanej zagłady, aby żaden z jego podwładnych nie mógł mu zarzucić, że wymaga od nich czegoś, czego sam nie jest w stanie zrobić. Dlatego brał udział w selekcjach, był przy gazowaniu i paleniu zwłok w krematoriach. Wielokrotnie pisał, że widział „tragiczne” czy „przykre” sceny dziejące się w tzw. łaźni, z której ludzi kierowano do komór gazowych. Szczegółowo opisał pracę Sonderkommando i omawiał zachowania jej członków. Znamienne w jego relacji jest to, że stara się on tłumaczyć swoją postawę koniecznością wykonywania rozkazów, „honorem SS-mana”, który o nic nie pyta, tylko wykonuje rozkazy „góry”, która będzie za to odpowiedzialna. Tego samego wymagał od swoich podwładnych.
Choć widział dantejskie sceny przy komorach gazowych, nie przeszkadzało mu to w prowadzeniu dostatniego życia wraz z rodziną w domu nieopodal obozu, w którym jako służba pracowała grupa więźniarek. Höss bywał zmęczony swoją „pracą” i potrzebował wytchnienia w rodzinnym zaciszu. Nieraz narzekał na trudy swojej służby i niezrozumienie przez podwładnych… Uważał, że w każdym planie jest ktoś, kto musi wykonać „czarną robotę” i tylko to było dla niego ciężarem – to, że musi pracować w tak wymagających warunkach.
Drugi tekst jest autorstwa Pery Broada – SS-mana rodem z Brazylii, który trafił do KL Auschwitz w 1941 roku. Broad był członkiem Wydziału Politycznego, czyli obozowego gestapo. W związku ze swoją funkcją był zaangażowany w wykonywanie wyroków przy Ścianie Śmierci na dziedzińcu bloku 11 w Oświęcimiu. W jego relacji znajdziemy także opisy wielu znanych i tragicznych wydarzeń z historii obozu: bunt w krematorium, zagłada obozu cygańskiego, masakra w Budach. Podobnie jak we wspomnieniach Hössa, także tutaj znajdziemy opis całego procesu gazowania więźniów: od przyjazdu transportu po kremację ciał w piecach. Broad stara się obiektywnie opisywać swoje przeżycia, ale skrzętnie nie zawiera w relacji nawet słowa o swoim udziale we wspomnianych wydarzeniach. Pisał swoją relację niemalże jako postronny obserwator czy wręcz korespondent, ale oczywistym jest, że jako członek Politische Abteilung musiał brać czynny udział w rozstrzeliwaniach przy Ścianie Śmierci. Z pewnością też nie stał bezczynnie podczas „operacji specjalnych” na rampie kolejowej, bo jako SS-Mann miał obowiązki, które musiał wykonywać rotacyjnie. Ponownie uderza całkowite wytłumienie jakichkolwiek wyrzutów sumienia czy wątpliwości wobec czynów własnych lub współtowarzyszy z garnizonu. Po raz kolejny „oczyszczającym” elementem jest wykonywanie rozkazów komendanta, który bierze na siebie całą odpowiedzialność…
Ostatnią relacją jest zapis pamiętnikarski doktora Paula Kremera, który trafił do Auschwitz w dojrzałym wieku (59 lat). Od 30 sierpnia 1942 do 18 listopada 1942 pełnił funkcję lekarza SS w obozie. W jego relacji uderza niesłychane zestawienie dwóch światów, w których funkcjonował Kremer. Opisy zagłady więźniów w komorach gazowych przeplatają się z informacjami o tym, co Kremer zjadł na obiad, ile zapłacił za mundur lub ile konserw wysłał swojej sąsiadce w Niemczech. Mordowanie całych transportów więźniów nazywał eufemistycznie „akcjami specjalnymi”, które nie robiły na nim większego wrażenia niż to, że jego artykuł nie został opublikowany w pewnym czasopiśmie naukowym. Kremer traktował więźniów jako obiekty, które można wykorzystać do własnych badań i wielokrotnie życzył sobie „świeżych próbek” do kolejnych eksperymentów. Często osobiście wybierał konkretnych więźniów, z których chciał pozyskać narządy wewnętrzne do analiz porównawczych. Po wskazaniu więźnia musiał odczekać 10–15 minut, aż sanitariusz SS „załatwi sprawę”…
Jego pamiętnik kończy się opisem życia w bombardowanych i niszczonych Niemczech. Kremer nie może znieść niszczenia bezcennych zabytków przez „amerykańskich powietrznych bandytów”, narzeka na przymus pracy przy zasypywaniu lejów po bombach lub na braki w dostawach żywności. Więcej uwagi poświęca prywatnym intrygom w szeregach NSDAP niż temu, że przez blisko trzy miesiące brał czynny udział w przemysłowej zagładzie ludzi.
Książka jest napisana dość surowym językiem, co wynika być może z tłumaczenia z niemieckiego. Tekst można by z pewnością lepiej i staranniej zredagować, ale nie jest to aż tak istotne w przypadku tej publikacji, treść daje bowiem sporo do myślenia. Podczas lektury nie uderza sama brutalność i horror obozowej rzeczywistości, ale to, że SS-mani tworzący tę rzeczywistość nie czuli się za nią do końca odpowiedzialni. Być może tylko dzięki temu byli w stanie w niej funkcjonować. Wniosek ten nie prowadzi jednak do zrozumienia autorów. Wręcz przeciwnie…