I że cię nie opuszczę Michelle Richmond 6,5
ocenił(a) na 940 tyg. temu Uwielbiam, kiedy książki wywołują tak silne emocje jak "I że cię nie opuszczę". Kiedy tak bardzo się w nich zatracam, że opisywane historie stają się na chwilę rzeczywiste a ja prawie że staję się ich uczestniczką. A emocje buzują i buzują, i albo się złoszczę, albo śmieję, albo płaczę.
Jake i Alice dostają w prezencie ślubnym zaproszenie do tajemniczego, elitarnego klubu - Paktu. Jego członkowie mają nawzajem wspierać się w trudnych momentach, które czekają każde małżeństwo. Dzielić się doświadczeniami i radami, by żaden związek nie zakończył się rozwodem. Jake i Alice, świeżo po ślubie, ochoczo przystają na ten pomysł. Chcą, by ich małżeństwo trwało i było silne, podpisują więc wszystko, co zostaje im podsunięte do podpisania, a później powoli zapominają o całej historii. Ale o Pakcie nie można zapomnieć. Nie można go ignorować. Nie można o nim mówić, dyskutować z jego zasadami, targować się. I przede wszystkim - z Paktu nie można się wypisać.
Ta książka była przerażająca. Wizja tajemniczego Paktu całkiem mnie przekonała i byłam w stanie uwierzyć, że taka grupa może istnieć w rzeczywistości. Są przecież ludzie, którzy lubią zasady i ich przestrzeganie staje się ich sensem życia. Lubią władzę i karanie innych, naprostowywanie ich. Czyli wypisz wymaluj osobowości autorytarne. Fanatyczne podejście do jakiegokolwiek zbioru zasad zawsze kończy się agresją, ponieważ u takich osób nie ma tolerancji, otwartego umysłu i zgody na to, że ktoś może myśleć inaczej - po prostu myśleć sam.
Trudno było się choćby na moment oderwać od lektury. Każda kolejna sytuacja, każde złamanie zasad Paktu i wynikające z tego konsekwencje, przykuwało uwagę. Chciałam więcej i więcej, jak najszybciej poznać zakończenie. Miałam szczerą nadzieję, że na koniec książki wróci normalność, że źli zostaną ukarani a niewinni uwolnieni. Czy tak się stało? Absolutnie tego nie zdradzę. Akcja jest tak pokręcona, że spodziewać się można absolutnie wszystkiego. Ja przez sporą część obstawiałam, że pranie mózgu i stałe tortury psychiczne, jakim poddani zostali Jake i Alice zaowocują tym, że ci się załamią i zostaną kolejnymi podporządkowanymi fanatykami z Paktu. Miałam rację? Polecam przekonać się na własnej skórze.
"I że cię nie opuszczę" to genialny thriller. On nie trzyma w napięciu. On wbija w nas szpony i nie pozwala głębiej odetchnąć, a jednocześnie wręcz bombarduje nas kolejnymi fragmentami wywołującymi tak mocne emocje, że aż się w nas gotuje. Ostrzegam, że po obudzeniu takiej złości na to, co się dzieje w książce, nie tak łatwo ją wyciszyć, i po powrocie do rzeczywistości każdy przejaw absurdu i kontroli innych może wywoływać silną reakcję. Co w sumie jest dobre, bo takich rzeczy nie można ignorować i tolerować. Czytając ciągle towarzyszyło mi uczucie paniki, poczucia niebezpieczeństwa i oczekiwanie na jakąś wielką katastrofę.
Dlaczego nie dałam książce dziesięciu gwiazdek? Przez zakończenie, które mocno mi tu nie zagrało. Jakby pisanie książki całkiem wyczerpało autorkę i ostatnie strony napisała już zupełnie bez energii i zapału. Mało tam było emocji, za to sporo niedopowiedzeń. Nie dostałam też wyjaśnienia wielu spraw. Skończyłam książkę i dalej nie wiem o co tak naprawdę chodziło. Jak do tego doszło? Książka nie ma kontynuacji, więc zostanę już z tymi pytaniami.
Mimo zakończenia, które mi się nie podobało, gorąco polecam książkę. To z pewnością jedna z najlepszych książek, jakie w tym roku przeczytałam. Mimo że to zupełnie inna tematyka, to mocno przypomina mi "Dawcę pamięci". Ten sam ładunek emocjonalny, tak samo niejasne zakończenie.