Defenders: Nie do obronienia Keith Giffen 6,5
ocenił(a) na 632 tyg. temu ERA DORMAMMU
Więc tak – uwielbiam DeMatteisa i uwielbiam Giffena. Ale kiedy tworzą coś razem, jak np. „Ligę sprawiedliwości”, to już niekoniecznie. Ja wiem, że ich „JLA” to komiks ceniony i w ogóle, ale ten humor i ten klimat jakoś mi nie podeszły. Nie, że było złe, ale… No ten zachowawczy, stonowany humor to nie domena żadnego z twórców, bo DeMatteis lubi ponuro i psychologicznie, a Giffen jak żartuje, to jedzie po bandzie i wbrew poprawności wszelkiej, a tu nie jakby nie mogli ani tego, ani tego. I podobnie jest w przypadku tego tomu. Podobnie, ale jednak ten humor jest mocniejszy, lepszy, fabularnie sztampowa historia, dzięki dowcipom zbliżonym do deadpoolowych zyskuje, a dialogi wypadają naprawdę dobrze.
Najbardziej absurdalny team Marvela powraca! Dormammu połączył siły ze swoją piekielną siostrą i chce zaatakować Ziemię, więc Dr. Strange zaczyna gromadzić ekipę, która pomoże go pokonać. Hulk, który ucieka przed władzami i Namor to jednak niewielka pomoc, Silver Surfer ma wolne, odnalazł się wśród ziemskich surferów i nie ma ochoty dołączać do ekipy. Czy takie siły wystarczą? Co się stanie, kiedy Dormammu zyska boską moc? I czy Namor wie, gdzie jest Nemo?
http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/09/defenders-nie-do-obronienia-j-m.html