J. Bernlef (ur. jako Hendrik Jan Marsman) - holenderski piarz i poeta. Debiutował jako 23-latek zbiorem wierszy zatytułowanym "Kokkels". Zdobywca dwóch prestiżowych holenderskich nagród literackich: Constantijn Huygens-prijs (1984) i P.C. Hooft-prijs (1994). Jego książka pod tytułem "Hersenschimm" znalazła się na liście Najlepszych Nowel Holenderskich (wg. dziennika "NRC Handelsblad", 2007). Jest to również jedyna książka pisarza wydana w języku polskim. Pisarz używał sporej ilości pseudonimów literackich, m.in. J. Bernlef, Ronnie Appelman, J. Grauw, Cas den Haan, S. den Haan i Cas de Vries. Wybrane książki autora: "Kokkels" (1960),"Anekdotes uit een zijstraat" (1978). "Hersenschimmen" (1984, polskie wydanie: "Niewdzięczna pamięć", Nasza Księgarnia, 2010),"Achter de rug Gedichten 1960-1990" (1997),"Hoe van de trap te vallen" (2006),"De een zijn dood" (2011).
Żona: Eva Hoornik (1960-29.10.2012, jego śmierć),2 dzieci.http://www.bernlef.net/
Szybujemy w przestrzeni jako cząsteczki, dodatnie i ujemne. I tam, gdzie się one dotkną, dochodzi czasem do zjednoczenia. Każdy człowiek to ...
Szybujemy w przestrzeni jako cząsteczki, dodatnie i ujemne. I tam, gdzie się one dotkną, dochodzi czasem do zjednoczenia. Każdy człowiek to wie, lecz wypiera." s. 161
Książkę przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. Autor przedstawił w niej historię, z jaką boryka się niejedna osoba. Z czym człowiek może się spotkać u schyłku życia? Jak trudne jest to do przyjęcia przez daną osobę i jej bliskich? W jaki sposób radzić sobie w zaistniałej sytuacji? Odpowiedzi na te i inne bardzo ważne pytania możemy znaleźć w książce "Niewdzięczna pamięć". Autentyczna historia poruszająca do głębi najdelikatniejsze obszary ludzkiej wrażliwości. Każdy powinien przeczytać tę książkę, bo nikt nie wie, z czym będzie się musiał zmierzyć w przyszłości.
Gdy tylko dowiedziałam się o książce, w której mamy okazję przeczytać o demencji z perspektywy cierpiącego na nią, wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
Nie wiem, jak to zabrzmi, ale lubię tematykę chorób psychicznych.
Maartena choroba dopada nagle, a jej rozwój jest bardzo szybki. Śledzimy cały przebieg z punktu widzenia bohatera. Wczułam się w treść tak bardzo, że niemal odczuwałam razem z nim te wszystkie negatywne emocje.
Było mi tak strasznie żal Maartena. A także jego bezradnej żony, która zmuszona była patrzeć na to wszystko...
To taka smutna opowieść, a przecież to co głównemu bohaterowi może przydarzyć się również komukolwiek. Komuś z mojego bliskiego otoczenia, lub mnie samej. To przerażające...