historyk sztuki, profesor nauk humanistycznych, od 2012 podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a od 2014 minister kultury i dziedzictwa narodowegohttp://www.mkidn.gov.pl
Ciekawie pomyślany przewodnik (jak zresztą i inne z tej serii),który jest jakby książką z ilustracjami/rysunkami i dołączonymi do nich tekstami. Czyli można się naocznie przekonać, czy to co właśnie oglądamy w rzeczywistości to to o czym jest napisane w przewodniku (lub odwrotnie). Dodatkowo mamy tu krótkie opisy najciekawszych obiektów w Warszawie podzielone umownymi dzielnicami oraz mapki z zaznaczoną lokalizacją tego o czym jest w teście. Całość uzupełniają informacje o charakterze historycznym oraz czysto praktyczne - przydatne adresy noclegowo - gastronomiczne i inne. Korzystanie z przewodnika ułatwiają "skrzydełka" na obu częściach okładki, przydatne do zaznaczania.
Najpierw co mi zaimponowało. Przede wszystkim oprawa książki wydanej na bardzo dobrym papierze i ze świetnymi reprodukcjami. Atutem jest też nowatorski pomysł, aby przy nazwiskach artystów wpisać ich fonetyczną wymowę, co oszczędzi wszelkim pseudo-znawcom sztuki ośmieszania się podczas dyskusji o ulubionych malarzach. Z drugiej strony zabieg ten jednoznacznie kwalifikuje album jako adresowany do średnio-rozwiniętego odbiorcy, który (biorąc pod uwagę tytuł książki)zdaniem autorów, nie zna nazwisk malarzy 100 "najsłynniejszych obrazów świata".
No właśnie - o co chodzi z tym tytułem? Przejrzałam album dosyć starannie i książce nadałabym raczej tytuł "100 najsłynniejszych obrazów świata według Pana/Pani XYZ. Tak - dzieła wybrane są w sposób absolutnie subiektywny i w większości z najsłynniejszymi w sensie obiektywnym niewiele mają wspólnego. Przecież przez setki lat rozwoju nowożytnego malarstwa utrwaliły się pewne standardy i przekonania, które w sposób jednoznaczny wskazują co jest słynne a co nie. Nie bez powodu niektóre obrazy odniosły komercyjny sukces, a tym samym zasłużyły sobie na miano "najsłynniejszych". Gdyby tytuł brzmiał "Najlepsze obrazy świata" to można by polemizować czy Dziewczyna z perłą Vermeera jest lepsza od Dziewczyny czytającej list, czy odwrotnie, albo czy monetowska seria Nenufary jest mniej wartościowa malarsko od Impresja. Wschód Słońca, o którym to obrazie mało kto w ogóle słyszał. Ale tytuł brzmi NAJSŁYNNIEJSZE, a więc gdzie te najsłynniejsze obrazy w tej książce.
Tak, uderzył mnie niezrozumiały wybór dzieł do prezentacji w tym albumie i mocno niemile zaskoczył. Znaczna część obrazów, to dzieła z nisz twórczości danego malarza, w ogóle nie znane szerszej (a więc nie fachowej) publiczności. Po co nadawać więc tak szumny tytuł, gdy chce się zaprezentować działa nie znane, zapomniane, lub po prostu niepopularne? Obawiam się, że to celowy zabieg marketingowy, niestety wprowadzający w błąd, bo gdybym chciała sobie pooglądać obrazy rzadko reprodukowane, to szukałabym pozycji pod tytułem "100 mało znanych obrazów, znanych malarzy" :-))
Bardzo słabe są także notki o obrazach zamieszczane przy każdym z nich. Suche, nie oryginalne, banalnie zdawkowe. Jaki jest sens pisania tekstu w stylu "na obrazie kontury dźwigów portowych są ledwie zarysowane" ???? Przecież patrzę na zdjęcie obrazu i widzę to sama, nie trzeba mi tego wykładać językiem pisanym.
Zamysł ciekawy. Wydawnictwo PWN, a więc brawo za ukłon w stronę polskiego malarstwa Chociaż tutaj też można by dokonać nieco ciekawszego wyboru. Na przyszłość jednak proponuję lepiej dopasować tytuł do tego co umieszcza się w książce i znaleźć bardziej utalentowanych autorów informacji o obrazach, bo tak to okropnie zawiało szkolną nudą.