Niania i góra lodowa Ariel Dorfman 5,8
ocenił(a) na 812 lata temu "Żyję w świecie, w którym nosi się koszulki z portretami tych, którzy zamordowali setki tysięcy ludzi. Nazywają to idealistami." /Jacek Piekara "Alicja i Ciemny Las"/
Czasem kupuję książkę pod wpływem impulsu, a innym razem wpływ ma na to splot okoliczności. "Nianię i górę lodową" popełniłam sobie kilka lat temu, a wszystko przez pewien styl w modzie...
Zaczęło się od tego, że idąc na zakupy moja córka zażądała stanowczo, że w swoim pokoju chce plakat z Che Guevarą. Rozglądnęłam się i rzeczywiście uzmysłowiłam sobie, że zewsząd: z plakatów, zeszytów, piórników i innych bibelotów spogląda na nas podobizna tego rewolucjonisty. W pierwszym momencie pomyślałam, że moja córka dorasta, ale żeby tak gwałtownie przeskoczyć z kucyków Ponny do Che Guevary? Też mi ikona popkultury, Matko Boska...
Zaproponowałam jej więc, że najpierw poczytamy sobie kim był ten człowiek, że bynajmniej nie jest to Bambi ani Spidermen i później, jeśli uzna, że jednak chce codziennie wstając z łóżka spoglądać mu prosto w oczy, to kupimy plakat, a jeśli nie to znajdziemy coś bardziej odpowiedniego. Moje dziecko ambitne jest i inteligentne. Poszukało informacji w Internecie i nad łóżkiem powiesiliśmy... winylowe płyty. Ja jednak, żebym broń Boże nie została przez córkę złapana na ignorancji w zakresie Che Guevary, także musiałam rozeznać się w temacie... Jak się okazało "Niania i góra lodowa" czekała już na mnie w księgarni. Zajrzałam na opis na skrzydełkach i już wiedziałam, że jest to pozycja dla mnie. Zaintrygował mnie tytuł, chociaż w duszy miałam nadzieję, że nie będzie to jedynie historia dorastania i dojrzewania chłopca - w sensie jego fascynacji i fatazji o opiekunce, a potem niespełniona miłość do jakiejś oziębłej lali. Na szczęście byłam w błędzie i jak się okazało tytuł i treść były bardziej ambitne.
Jest to historia chłopca z Che Guevarą w tle...
Che Guevara, a właściwie Ernesto Rafael Guevara de la Serna, urodzony w 1928 roku w Argentynie, lekarz medycyny; czołowa postać kubańskiej rewolucji, wróg "imperialistycznych zapędów" USA i ZSRR, który pragnął rozpętać na zasadzie reakcji łańcuchowej rewolucję na obszarze Ameryki Pd, Afryki i Azji; czynny uczestnik partyzantki w wielu krajach Afryki np. w Kongu, wreszcie organizator walk w Boliwii, gdzie 8 października 1967 roku został pojmany, a dzień później stracony. Dla jednych morderca i terrorysta (był bezwzględny dla wrogów politycznych, utworzył dla nich obóz pracy, będący w rzeczywistości obozem koncentracyjnym),dla innych bohater i idol, na terenach, na których działał do dziś ma swoich "wyznawców" oddających mu cześć jako "świętemu Ernestowi z La Higuera". Jak widać jest to postać niezwykle kontrowersyjna, a teraz w jakiś niepojęty i bezmyślny sposób została wykorzystana jako "wzorek handlowy" - idol do naśladowania dla naszych nastolatków...
Ariel Dorfman, chilijski powieściopisarz, eseista i scenarzysta, który mieszka w USA, w "Niani i górze lodowej" pisze: "Dzisiaj Che jest na swój sposób wszechobecny. Człowiek, który obwieścił, że rozpęta dwa, trzy, wiele Wietnamów, zdobi kubki do kawy i T-shirty", a ja sobie myślę: kto wie, może to samo zjawisko, które najpierw zainspirowało Dorfmana do napisania książki, później mnie zainspirowało do sięgnięcia po nią...
Plakat z Che Guevarą, który spodobał się mojej córce... taki sam plakat wisiał w pokoju pewnego chłopca w Nowym Yorku na Manhattanie...
"Przepraszam, że tak zniknąłem. Przepraszam, że obarczam Cię tymi kilkoma stronami prawdziwego listu - pewnie najdłuższego listu samobójcy wszech czasów.(...) Oto obietnica, której mogę dotrzymać: oprócz mojej śmierci na końcu, będą tu przemoc i mord. Więcej mordów, niż liczyłem, wyruszając w podróż do domu. I więcej seksu." - tak się zaczyna powieść i już jestem zaintrygowana, więc posiadając już garść informacji na temat rewolucji w Chile (jednak boleśnie świadoma, że są to jedynie okruchy wiedzy o historii tego kraju) i wyposażona w ulubiony kubek z kawą rozpoczynam przygodę... Chociaż nie przeczę, momentami będzie ciężko, sam język jest dosyć dosadny i bardzo odbiega od sonetów Petrarki, ale jest to niezbędne w konwencji książki, oddaje realizm sytuacji. Autor musi przekazać tyle treści o namiętnościach, o pewnej niezdrowej rywalizacji, o bzdurnym zakładzie, który położy się cieniem na losach tylu osób, o trudnym dojrzewaniu w cieniu legendy, wielkiej polityki i historii. Jest też sporo (naprawdę SPORO) fantazjowania na temat seksu, nie może przecież byc inaczej, narratorem jest młodzieniec. Jeżeli ktoś czuje w sobie małego bigota, to z pewnością nie jest powieść dla niego. Na okładce książki jest notatka, która mnie przyciągnęła, która głosi, że jest to "brawurowa powieść utkana z łagodnych i hipnotyzujących słów...Fascynująca" i ja się pod tą notatką z pełną świadomością także podpisuję, naprawdę dałam się uwieść . Książka ta sprawiła mi tyle przyjemności co lektura "Stu lat samotności", "Lata z Laurą Diaz" czy innych niepowtarzalnych w swym klimacie, latinoamerykańskich pozycji.
Główny bohater "Niani i góry lodowej", chłopiec, który napisał "najdłuższy list samobójców" to Gabriel McKenzie - Chilijczyk, wychowywany przez samotną matkę w Ameryce. Młodzieniec trochę się wstydzi swojego pochodzenia, w końcu "Chile" w języku keczua oznacza KONIEC ŚWIATA. Matka (wierzcie mi, bardzo oryginalna kobieta) indagowana o tajemniczy plakat z Che Guevarą, który traktuje niemal jak talizman, enigmatycznie odpowiada "- Zawdzięczasz mu życie. Żyjesz dlatego, że on umarł, więc jesteś mu coś winien", a na temat ojca wyjawia "- Spotkaliśmy się z powodu Che i nie jesteśmy już razem z powodu Che, wszystko przez ten przeklęty zakład, który zawarł twój ojciec wieczorem, po tym jak cię spłodziliśmy, biedaku". Rodzice Gabriela spotkali się na jednym z wieców, na którym spontanicznie zebrały się tłumy młodych ludzi po śmierci Che Guevary, żeby zamanifestować, że ich bohater nie umarł na prożno, że gotowi są na przeprowadzenie rewolucji. W wyniku tego spotkania został poczęty Gabriel, a Cristobal, jego ojciec dokonał pewnego przełomowego dla siebie odkrycia...nie drogi czytelniku, z pewnością nie zdradzę Ci co wstrząsnęło Cristobalem, ani z jakiego powodu złożył zadziwiającą przysięgę...w końcu młody Gabriel długo musiał czekać na rozwiązanie owej tajemnicy - aż do momentu - ...nie tego też Ci nie wyjawię, nie będę przecież psuła zabawy.
Milagros McKenzie wyjechała z Chile wraz z synem w przededniu wojny domowej w 1974 roku, a jej mąż pozostał ze względu na swoją pracę oraz na feralny zakład. Kobieta myśała, że udaje się na emigrację na dwa lata, miała nadzieję, że będzie mogła wrócić po ustąpieniu generała Augusta Pinocheta, w rzeczywistości możliwe stało się to dopiero po siedemnastu latach. Gabriel przyjeżdża do Chile na wakacje, aby spędzić swoje 23 urodziny z ojcem i trafia na moment, gdy kraj przygotowuje się do obchodów 500lecia odkrycia Ameryki przez Krzysztofa Kolumba oraz do wzięcia udziału w targach Expo92 w Sewilli. Największą atrakcją w chilijskim pawilonie ma stać się prawdziwa góra lodowa sprowadzona z Antarktydy i pomysł ten spowodował niemały zamęt. Z jednej strony zabrzmiały protesty ekologów przeciwko okaleczaniu Antarktydy i oburzenie wielu państw, a z drugiej strony lodowiec wzrósł do rangi symbolu narodowego. Dla chilijczyków ta przezroczysta i biała góra lodowa na tle chilijskiej krwawej historii pełnej rewolucji, puczów i dyktatury stała się "symbolem wybielonego świata, do którego dołączyło Chile [po zakończeniu dyktatury Pinocheta] (...)bez krwi, bez śmierdzących starych butów - wojskowych butów" - a Chile to przecież kraj, który "chce zapomniec o cierpieniu, zamknąc drzwi do przeszłości, nie patrzeć na swe odbicie w lustrze, pomknąć ku nowoczesności, która uczyni go jeszcze bardziej niezależnym". Młody Gabriel przyjechał spotkać się z ojcem, aby zmierzyć się z jego legendą, która stała się jego obsesją i przekleństwem - i wpadł w sam środek zawieruchy, w sam środek niemal kryminalnej afery związanej z górą lodową. Jeżeli drogi czytelniku chcesz dowiedzieć się jaki finał miała owa afera, jak ułożyły się stosunki Gabriela z jego ojcem oraz jaki wpływ na młodzieńca miała pewna stara, mądra Indianka - to ta książka jest dla Ciebie. Gorąco zachęcam.