Stephen L. Carter jest profesorem prawa na Uniwersytecie w Yale. Jest autorem książek popularno – naukowych bardzo dobrze przyjętych przez krytyków, w których poruszał ważkie tematy, od roli religii w polityce i kulturze, aż po znaczenie uczciwości i uprzejmości w życiu codziennym. Profesor Carter, lat 52, jest uznawany za jednego z czołowych intelektualistów amerykańskich, a w roku 1994 tygodnik Time wybrał go do grupy pięćdziesięciu liderów w nowym tysiącleciu. Mieszka wraz ze swoją rodziną w Connecticut.http://
„Ciemniejsza nacja” - tak narrator, amerykański czarny intelektualista, profesor prawa na uczelni, którą jak zastrzega autor w posłowiu nie jest Yale, lecz miejsce całkowicie fikcyjne, nazywa czarnych obywateli USA. Jest tu bardzo dużo o rasizmie, choć nie jest on tematem książki. Jest obecny, bo trudno będąc amerykańskim Murzynem się z nim nie zetknąć. Może nawet narrator jest przewrażliwiony, widzi utajony rasizm w nadmiernej uprzejmości, w zachowaniach pozbawionych znaczenia i oferujących mnóstwo innych interpretacji ich pochodzenia. Ale trudno go nie zrozumieć, na wielkiej renomowanej uczelni jest trzech białych wykładowców, w pięknej dzielnicy, mieszka tylko jedna czarna para. Zresztą to tylko pozornie obcy nam problem. Zaryzykowałabym twierdzenie, że Stephen L. Carter jest świetnym moralistą, nic co pisze o moralności ani etyce nie jest mdłe, płytkie ani jednostkowe, i rasizm, reakcje które wywołuje, poczucie odrębności, nacjonalizm; wszystko to jest w pewnym wymiarze opowieścią o każdym człowieku. Mi na przykład, przypominała ona mój własny stosunek do zachowań seksistowskich. Nierówne traktowanie płci nigdy nie dotknęło mnie osobiście w żadnej znaczącej sprawie, a jednak czasem nawet odległe seksistowskie zachowanie potrafi sprawić, że pięści same mi się zaciskają, jak po umieszczeniu wśród lektur szkolnych całkiem niezłej i zabawnej książki dla dzieci, w której chłopcy przeżywają przygody a dziewczynki są grzeczne, bo przecież z natury są posłuszne. Więc się nudzą.
A wracając do Władcy… Jest to naprawdę świetna książka sensacyjna o powiązania władzy i pieniądza. I nie miałam tego „problemu 250 strony” wspomnianego w innych recenzjach. Podobała mi się od początku. Ale może dlatego, że warstwa obyczajowa, problemy o wymiarze etycznym były tu dla mnie najciekawsze. Miłość, lojalność, przyjaźń; nad tym wszystkim, z tą książką w ręce, warto trochę podumać.
Podzielam zdanie tych, którzy pierwszą połowę książki "przemęczyli" i jakimś cudem czytali dalej. Męczyły długie opisy polityczne, historyczne uwarunkowania itd ...a już ciągłe zwroty o ciemniejszej lub jaśniejszej rasie były wręcz dziwaczne. Druga połowa to już bardziej zwięzłe opisy, szybsza akcja , historia już sama gnała do końca. Sama opowieść ciekawa ale sposób jej napisania jak dla mnie nie przekonuje do tego pisarza.