Anna Krystaszek – z wykształcenia pedagog, socjoterapeuta, z zamiłowania pisarka. Doświadczenia zdobyte podczas blisko piętnastoletniej pracy terapeutycznej stanowią inspirację w jej twórczości literackiej. W swoich książkach autorka stara się koncentrować na motywacjach bohaterów, które wynikają z ich trudnych przeżyć w przeszłości. W 2021 roku zadebiutowała thrillerem psychologicznym „W cieniu terapeutki. Zazdrość”, który spotkał się z rewelacyjnym przyjęciem czytelników, a pół roku później również nakładem wydawnictwa MUZA ukazała się powieść „Wizje. Gniew”.
Jeśli wcześniej nie pisałam to teraz mam okazję - uwielbiam książki Anny Krystaszek. Autorka zachwyciła mnie już swoją debiutancką powieścią, a z każdą kolejną było tylko lepiej. "Błędne koło. Nieumiarkowanie" to powieść z gatunku tych, które nie tylko wstrząsną czytelnikiem, ale też zmuszą go do refleksji nad otaczającym nas światem, a zagadka kryminalna dodatkowo sprawi, że od lektury nie sposób się oderwać (mam tu na myśli, że dosłownie nie można się oderwać, więc miejcie tego świadomość biorąc książkę do ręki).
Tym razem Autorka wzięła na warsztat nieumiarkowanie. W jednej z kamienic zaczynają ginąć mężczyźni uzależnieni od alkoholu i skłonni do przemocy względem swoich najbliższych. Spotkał ich los jaki oni sami przez lata zgotowali swoim rodzinom. Czy to gnębione kobiety postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce? A może ktoś z zewnątrz miał już dość biernego przyglądania się przemocy?
Początek powieści był dla mnie trudny do przebrnięcia. Nie tyle z powodu podjętej tematyki, co moich osobistych przekonań. Ja po prostu nie umiem zrozumieć kobiet, które są dobrymi i oddanymi matkami, a jednak pozwalają by ich partnerzy krzywdzili dzieci. Jestem w stanie zrozumieć mechanizmy godzenia się na przemoc, ale kiedy w grę wchodzą dzieci to całe moje zrozumienie odchodzi w zapomnienie. Ale po tym wstępie i wylaniu z siebie wielu gorzkich słów po raz kolejny dałam się porwać historii, którą stworzyła Autorka. I żeby była jasność to, że początek był dla mnie ciężki wcale nie jest mankamentem powieści! Tylko jednym z jej największych atutów! Bo właśnie o to chodzi w powieściach Anny Krystaszek. Żeby ich tematyka uwierała nas gdzieś w środku, żeby kazała nam na nowo przemyśleć pewne sprawy, a być może i przewartościować priorytety i zastanowić się nad moralnością.
W tej książce jest wszystko. Genialnie poprowadzony wątek kryminalny, ważny temat społeczny i bohaterowie, których polubiłam już przy pierwszym spotkaniu i o których w każdej powieści dowiaduję się czegoś nowego. Jak zwykle akcja pędzi na złamanie karku i momentami brak czytelnikowi czasu nie tylko na przemyślenie tego co właśnie przeczytał, ale wręcz na złapanie oddechu, a jednak całość jest tak dopracowana, że każdy najmniejszy szczegół ma znaczenie, a czytelnik po skończonej lekturze jeszcze przez dłuższy czas myśli o powieści. Ja do teraz mam mętlik w głowie i nie mogę wyjść z podziwu jak Autorce udało się skonstruować tak misterną intrygę.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Muza.
W jednej z częstochowskich kamienic dochodzi do brutalnego zabójstwa policjantki, będącej w trakcie wykonywania czynności śledczych.
Śledztwo po kilku latach zostaje umożone, jednak zawodowy partner Kamili ma do tej pory przeczucia, że jego koleżanka nie zginęła przypadkowo, a posiadana wiedza w temacie innego umożonego zdarzenia stała się powodem dla którego została zaatakowana przez nożownika. Kilka lat później pewna terapeutka zmaga się z trudnym przypadkiem, jej pacjent opowiada dość dziwne i niecodzienne historie, wywołujące dreszcze. Do tego Magda odnosi wrażenie, że jest na co dzień śledzona przez owego pacjenta. Czy to tylko jej wyobraźnia płata figle? Kim tak naprawdę jest Adam? I czy ma coś wspólnego z zabójstwem policjantki?
O tej serii wspomniałam Wam już kilka tygodni temu, ale nie będąc świadoma, że to cykl, sięgłam po ostatni tom. Jednak książka zaintrygowała mnie tak bardzo, że bez wahania postanowiłam nadrobić pierwsze tomy.
Lektura okazała się świetnym kryminałem, z wartką akcją i fabułą nie znającą nudy. Autorka na przykładzie kilku bohaterów pokazuje jak działa nasz umysł, jak wydarzenia z przeszłości mogą kształtować naszą osobowość i mieć znaczący wpływ na kolejne zdarzenia w przyszłości. Zazdrość jak się okazuje może mieć nie jedno imię i tym spostrzeżeniem byłam chyba najbardziej zdumiona... I choć w pewnym momencie zaczęłam powoli domyślać się finału to jednak intrygujące zakończenie, sugerujące, że to nie koniec, a dopiero początek mrocznych tajemnic, w pełni wynagrodziło mi wcześniejsze odkrycie zagadki 😉