Urodził się w 1959 r. w Warszawie. Literaturoznawca, antropolog mediów, powieściopisarz i scenarzysta. W latach 2002-2005 pracował jako adiunkt w Zakładzie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UMCS w Lublinie; wcześniej przez 14 lat w TVP jako redaktor. Zajęcia prowadził także na KUL-u, Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz w Wyższej Szkole Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie. Opublikował kilka powieści oraz tragifarsę „Mechanizm”. Jest współautorem scenariusza do filmu „Młode wilki”. Artykuły i recenzje drukował m.in. w „Odrze”, „Kresach”, „Więzi”, „Tekstach Drugich”, „Ruchu Literackim”, „Pamiętniku Literackim”, „Tygodniku Powszechnym”, „Rzeczpospolitej”, „Twórczości”, „Akcencie”, „Przeglądzie Powszechnym”, „Ethosie”, "Annales UMCS” i „W drodze”. Opracował monografię wybitnego polskiego conradysty emigracyjnego, pt. „Wit Tarnawski jako krytyk literacki” oraz opracował pierwszy w Polsce wybór tekstów krytycznych Tarnawskiego „Uchwycić cel”. Jest także autorem „Antologii polskiej krytyki literackiej na emigracji 1945-1985” oraz książki na temat sztuki pisania „Tajemnica i suspens. Wokół głównych problemów creative writing”. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz członkiem Polskiej Akademii Filmowej.
Mendoza po polsku. Przaśny, groteskowy humor mocno zalatujący obornikiem, rozkwitający w intensywnych oparach gumofilców tudzież zacnego bimberku pędzonego w uroczym przysiółku cztery dni biegiem od stolicy. Rzecz pisana na głębokim kacu z ogromnym zapotrzebowaniem na kasę za wierszówkę. Gwiazdeczka za Ruletę Johna - szczura robota. Wyłącznie dla miłośników gatunku, tylko proszę nie zaczynać na trzeźwo, szkodzi.
Tytułowy Medox to nie tylko najemnik do wynajęcia. To również doświadczony żołnierz znający się na swoim fachu, okazjonalny rządowy agent i koneser pięknych kobiet. Jego życie wypełnia solidna dawka różnorakich kosmicznych niebezpieczeństw. Nic więc dziwnego, że pragnie on chwili odpoczynku i relaksu. Plan był prosty, mały urlop spędzić w towarzystwie pięknych dam i przy okazji wziąć udział w wyścigu powietrznych bolidów. Nie przewidział on jednak tego, że podczas zmagań sportowych, ktoś będzie próbował go zabić. Mnogość wrogów, jakich dorobił się w całej galaktyce, nie pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, kto czyha na jego życie. Jedna próba zabójstwa to jednak nie powód, aby przerywać od dłuższego czasu planowany relaks. Sytuacja szybko jednak mocno się komplikuje, okazuje się bowiem, że wdepnął on w wielką kosmiczną aferę, która może mu przynieść albo niewyobrażalne bogactwo, albo śmierć.
Komiks powstał w roku 1991, co bardzo mocno odczuwalne jest zarówno w jego klimacie, jak i konstrukcji fabuły. Był to czas, kiedy spore triumfy święciły pozycje (z szeroko pojętej popkultury) nastawione na widowiskową akcję. Nie inaczej jest w przypadku tego albumu, który śmiało można określić mianem typowego awanturniczo-przygodowego sci-fi. Autor scenariusza (Jacek Dąbała) od samego początku albumu serwuje treści, których zadaniem jest dostarczenie odbiorcy jak najbardziej intensywnej dawki kosmicznych wrażeń. Na czterdziestu sześciu stronach znajdziemy więc wszystko to, co powinno znaleźć się w dobrym komiksie tego typu. Są strzelaniny, wybuchy, kosmiczne potyczki, nieźle skrojona intryga, piękne nagie kobiety, sporo sexu i masa świetnego czarnego humoru. Twórca nie zapomina również o dobrej ekspozycji głównego bohatera, który pod wierzchnią warstwą awanturniczego sposobu bycia, skrywa swoje inne bardziej skomplikowane oblicze. Całościowo mamy więc tutaj do czynienia z naprawdę przyjemną w odbiorze historią, która może nie jest nadmiernie ambitna i głęboka, ale na pewno zapewnia sporo przyjemnej rozrywki (a to jest najważniejsze).
O ile scenariuszowo tytułowi trudno jest coś poważniejszego zarzucić, to już oprawa graficzna będzie różnorako odbierana przez czytelników. Marek Bielecki stara się tutaj łączyć pewną prostotę swoich rysunków z dbałością o pokazanie niektórych szczegółów. Dobrze wychodzi mu oddawanie dynamiki scen akcji oraz prezentacja wdzięków przewijających się przez album kobiet. Całość jednak dość mocno naznaczona jest wyraźną surowością przyjętego stylu, co niekoniecznie każdemu będzie się podobać (ale to już ocena bardzo indywidualna).
https://popkulturowykociolek.pl/recenzja-komiksu-najemnik-medox/