Mamita to mój pewniak, jeżeli chodzi o mangi boys love. Kreska tradycyjnie jest znakomita a mężczyźni niewyobrażalnie piękni. Nie mogę się na nich napatrzeć. Sama historia jest prosta, ale bardzo przyjemna. Szczególnie polubiłam głównego bohatera, który okazał się przesłodki. Jego relacja z 10 lat młodszym podwładnym była ciekawie przedstawiona, bardzo podobały mi się ich interakcje.
No wiec Suzume jest przed czterdziestką i robi sobie listę życzeń na ten rok. Jako że jest to człowiek sam, a właściwie samotny, na liście pojawia się coś takiego jak 'spędzę następne urodziny z chłopakiem'. I wiecie co? Tak, tak, macie rację. Znajduje sobie chłopaka.
Historia jest naiwna, ale nie dlatego, bo lista i nowa miłość i miło spędzony czas. Jest naiwna, bo BOHATER jest o dupę rozbić. Trzydziestoośmioletni facet, a zachowanie ma jak nastoletnia maiden, która pąsowieje jak powiedz przy niej słowo 'penis'. I co to za podomka? Co to za rozmowa z zabawkami? Co toto tooo? Żeby było fajniej facet jest szefem swojego kochanka i nieee, nikomu to nie przeszkadza (bo niby nikt o tym nie wie, choć wie),nie ma problemów, co z tego, że razem pracują...
Jest jeszcze wciśnięty wątek poprzednich związków, ale potraktowano go po macoszemu. Jest też, musowo, scena z zaprzeczeniem w związku i też nic nie wnosi.
Cóż, człowiek przeczytał i zmarnował czas.