Ordesa Manuel Vilas 6,8
ocenił(a) na 94 lata temu Literatura hiszpańska ma nam bardzo wiele do zaoferowania. Jest przy tym bardzo różnorodna, sądzę, że każdy czytelnik może znaleźć dzieła, które będą mu odpowiadały. W moje ręce ostatnio trafiła „Ordesa” Manula Vilasa w magnetycznej, żółtej okładce i skradła mi długie godziny, a jednocześnie podarowała niesamowite wrażenia. Choć nie jest z nią łatwo, o nie…
„Ordesa” to ponad czterysta stron osobistych rozważań autora o rodzinie, śmierci, przemijaniu, wspomnieniach, Hiszpanii, polityce, starości i wielu, wielu innych kwestiach. Po śmierci ojca autor postanowił napisać o nim książkę, która w rezultacie dotyczy również wszystkich innych – matki, wujków i cioć, kuzynów, dzieci autora, znanych powszechnie osób i wydarzeń. Przez wszystkie wspomnienia i spostrzeżenia o tych ludziach przebija smutek, u którego podstaw leży śmierć, wszechobecna i odrażająca w swojej istocie.
Autor w wielu miejscach pokazuje zdjęcia swoich bliskich i analizuje przedstawione na nich sytuacje, interpretuje sposób kadrowania, każdy szczegół, wyrazistość spojrzenia, snuje domysły, o czym mogły myśleć osoby na nich uwiecznione, jakie życie wtedy wiodły. Nie sposób ująć wszystkiego tematów, jakich dotyka proza Vilasa. Są tam głównie wątki rodzinne, wspomnienia ulotnych chwil szczęścia, rozczarowania, całego wachlarza emocji, które wszystkim nam towarzyszą w toku życia. Równie ważne są jednak monologi dotyczące Hiszpanii, jej rzeczywistości politycznej i gospodarczej, które w swojej wymowie również nie są optymistyczne.
Narrator rozlicza się również ze swojego życia. Opowiada o swoim upadku pod ciężarem uzależnienia od alkoholu i leków. Podkreśla trudne relacje z synami, a właściwie ich brak, ze względu na to, że nałogi uniemożliwiły ich zbudowanie. Autor traktuje siebie z wielką surowością, tak samo zresztą ocenia swoich bliskich, przez co tworzy obraz swojego życia jako ułomnego, niepełnego, bogatego za to w klęski, wady i niedoskonałości.
Vilas zaproponował nam literaturę ciężką, przygniatającą swoim ładunkiem emocjonalnym i nastrojem. Czytanie ułatwiają krótkie rozdziały, czasami kilkuzdaniowe, mieszczące się na połowie strony, często dwustronicowe, rzadko dłuższe. Każdy z nich opisuje jedną sytuację, jeden szczegół, jedno uczucie z życia rodziny autora. Całość utrzymana jest w atmosferze zgaszenia i pewnego rodzaju trwogi. Zakładam, że nie spodoba się każdemu. Wydźwięk całości utworu, mimo poetyckości, jest przygnębiający. Autor dostrzega w swoim otoczeniu dużo miłości i pozytywnych uczuć, jednak jest to podszyte ulotnością, a przede wszystkim śmiercią obecną na każdym kroku razem ze swoją tragicznością, tajemniczością i odpychającą brzydotą. Wszystko to podano jednak w wirtuozerskiej stylistyce strumienia świadomości z płynnym, starannym językiem, więc nie sposób nie docenić wysokiej wartości tego dzieła.