Waleriusz. Nieustraszony trybun Douglas Jackson 6,8
ocenił(a) na 77 lata temu Interesujące przedstawienie okoliczności i przebiegu powstania królowej Boudiki przeciwko panowaniu rzymskiemu w Brytanii.
W bardzo przystępnej formie otrzymujemy sugestywny obraz cywilizacji niesionej przez Rzym nieoświeconym barbarzyńcom- sęk w tym jednak, że miejscami owa rzekoma cywilizacja swoim okrucieństwem potrafiła zadziwić nieokrzesanych Brytów…. Choć tych ostatnich do niewinnych jagniątek też zaliczyć nie można. I tak raptem po niecałych dwóch dekadach od rzekomego podbicia wyspy, jesteśmy świadkami jak jeden kamyk uruchamia lawinę, w której giną tysiące ludzkich istnień….
Teoretycznie tytułowym bohaterem powieści jest Gajusz Waleriusz Werrens, trybun rzymskich legionów, lecz chyba nie przesadzę zbytnio jeśli powiem, że faktycznym bohaterem książki jest rzymski legionista: bohaterski, karny, wytrzymały, wielbiący dyscyplinę oraz zawsze i wszędzie niezależnie od okoliczności mężnie walczący dla chwały Rzymu. Z książki dowiemy się co nieco o uzbrojeniu legionisty, jego rynsztunku bojowym, ćwiczeniach, formacjach bitewnych, zdecydowanie mniej wiadomo o naszym trybunie, bo ten ukazany jest niemal wyłącznie z perspektywy żołnierza doskonałego.
Pomimo jednak szczęku oręża, który słychać praktycznie z każdej strony powieści i realistycznie opisanych scen batalistycznych (w niektórych przypadkach może nawet za szczegółowo i zbyt plastycznie, jak na mój gust) całość czyta się doskonale, bo autor wplótł w fabułę coś na kształt historii miłosnej pomiędzy zdobywcą i kobietą z podbitych (?) ziem Brytanii. Tyle, że darowano czytelnikowi mdłe rozważania nad trudnymi życiowymi wyborami, dywagacje w stylu: lepiej zdradzić swoich pobratymców, niż ukochaną osobę, czy inne tego typu rozterki. Nasi bohaterowi pozostają niewzruszeni w raz powziętych postanowieniach, od początku do końca wiedzą, co muszą uczynić i z iście żelazną determinacją podążają wytyczoną przez siebie ścieżką. Nie ukrywam, że mnie się to podobało, ale wielbiciele klasycznych happy end’ów mogą być lekko rozczarowani.