Mam łóżko z racuchów Jaclyn Moriarty 6,2
ocenił(a) na 58 lata temu Rzecz przedziwna. Połączenie tak wielu gatunków, że ciężko nawet wymienić je wszystkie! Jest to przede wszystkim powieść obyczajowa, komedia z doskonałym czarnym humorem, lekki romans dla dorosłych ze stylizacją książki dla młodzieży, kryminał z zaskakującą tajemnicą w głównym temacie i powieść psychologiczna z trafnymi dialogami opisującymi zachowania ludzkie. I choć zazwyczaj mieszanie gatunków nie wychodzi na dobre pisarzom, to tym razem australijska pisarka postarała się, by jej niezwykła mieszanina przypadła czytelnikom do gustu.
Nie bez znaczenia jest fakt, iż jest to pierwsza powieść autorki adresowana do dorosłych, wcześniej pisała książki młodzieżowe. Niezwykłe są zatem pierwsze strony, gdy niezależnie od wieku czytelnika, każdy pewnie odniesie wrażenie, że czyta książkę dla dzieci! Ten niepowtarzalny styl, przewrotny język, sposób intonacji, prowadzenia dialogów, jest tak charakterystyczny, że nie sposób zidentyfikować go inaczej. I choć może to być lekko irytujące przez chwilę, to kolejne strony przynoszą szybkie wyjaśnienie sytuacji. Wszelkie zabiegi pisarki nie są bowiem przypadkowe, nie są też pozostałością po gatunku, jakim się wcześniej zajmowała, lecz stanowią przemyślany zabieg literacki do podkreślenia niezwykłości i irracjonalnej postawy wszystkich członków rodziny Zing.
Zingowie - to klan mający swoją tajemnicę, to ludzie spotykający się co piątek w starej szopie, przypominającej swym wyposażeniem salę konferencyjną w wywiadzie szpiegowskim. To także dwie siostry, Fany i Marbie, z niezwykłymi życiorysami, nietypowym podejściem do życia i absurdalnymi zachowaniami. To również dwie dziewczynki, Listen i Cassie, rzucające zaklęcia, walczące o przetrwanie w niesprzyjającej szkolnej atmosferze, tak silne i słabe zarazem. To w końcu mąż Fany i partner Marbie, dwaj silni mężczyźni, zagadkowi i kryjący swe tajemnice, czasem zabawni, czasem jednak smutni w prostocie i trafności swojego myślenia.
O czym zatem jest powieść Jaclyn Moriarty skoro główny bohater nie należy do rodziny Zingów? O Cath - sympatycznej nauczycielce, której pozornie nic nie łączy z klanem Zingów. Cath jest młodą kobietą o wyjątkowym szczęściu, zawsze bowiem wygrywa konkursy w gazetach, zbyt wiele jednak udaje się jej niby przypadkiem. Jest zagubiona, lekko zakręcona, i przed wszystkim nierealna. Takich kobiet nie ma po prostu we współczesnym świecie (chyba że w surrealistycznych filmach, jak "Amelie":).
Powieść polecam z całkowitym przekonaniem. Jest warta wysiłku, jaki wymaga od czytelnika - 550 stron to nie łatwe wyzwanie! Ale są to strony niezwykle czarujące, zaskakujące, pełne zwrotów akcji, gdzie każdy szczegół ma ogromne znaczenie, zabawne i przede wszystkim dobitnie prawdziwe w swym absurdalnym tonie (choć odwrotne jest pierwsze wrażenie).
Podsumowaniem i zachęcenie do lektury niech będzie fragment recenzji z okładki mówiący o Cath: "Straciła osobowość przed kilkoma miesiącami. A właściwie jej osobowość spaliła się na popiół razem z ogrodowa szopą Zingów".