Francuski pisarz, laureat nagrody Prix Alain-Fournier w 1990 roku oraz Prix des libraires w 1997 roku. Syn pary nauczycieli, sam również nim został - uczył literatury francuskiej w Marie Curie Collège w Bernay. W 2007 roku zrezygnował z pracy, aby całkowicie poświęcić się karierze literackiej. Jako miłośnik lekkoatletyki niejednokrotnie był komentatorem i reporterem sportowych wydarzeń dla francuskich czasopism i telewizji. Jego żona, Martine Delerm, jest ilustratorką książek dla dzieci, zaś syn, Vincent Delerm, znanym piosenkarzem, pianistą i kompozytorem.
Mam wrażenie, że książkę można jedynie pokochać albo zupełnie jej nie zrozumieć, nie poczuć.
Przyjemna, nostalgiczna książeczka, w której bez nadęcia czy zbędnych teorii opisane zostały drobiazgi, nadające życiu smak - przykładowo zapach jabłek, podróż starymi pociągami czy nocna jazda autostradą. Wiele rzeczy w polskiej kulturze nie występuje, jednak wiele jest takich, do których można się odnieść i to one faktycznie dają przyjemność z czytania. Ze względu na niewielki rozmiar książkę przeczytać można w godzinę, ale to chyba mija się z celem.
Philippe Delerm jest moim odkryciem ostatniego roku. Jego twórczość najlepiej opisuje cytat z "Bańki Tiepolo" - "Krótkie teksty, rodzaj stop-klatek łączących każdorazowo dane miejsce ze ściśle określoną chwilą, spojrzenie kątem oka, światło, zapachy i wrażenia powiązane z tym, co najnieznaczniejsze, pozycje ciała gotowego przyjmować, chwytać." (s. 21). I taka jest "Bańka Tiepolo", dłuższa i w nieco innej formie niż wcześniej czytane przeze mnie książki tego autora, ale wciąż pełna wrażeń, doznań zmysłowych przenoszących do zupełnie innego świata, zabierająca do wspomnień. Proza Delerma jest tak wyrazista, że bez trudu można niemal poczuć to, o czym pisze i doświadczać razem z nim. Wyjątkowa książka do delektowania się :)