Najnowsze artykuły
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński10
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant30
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marcin Kułakowski
3
6,3/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,3/10średnia ocena książek autora
24 przeczytało książki autora
12 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Liber Horrorum: Księga Grozy
Michał Cetnarowski, Marcin Kułakowski
6,5 z 14 ocen
25 czytelników 3 opinie
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
Liber Horrorum: Księga Grozy Michał Cetnarowski
6,5
KOMIKS GROZY
Maciej Parowski, ten sam, który przed laty dał nam choćby „Funky Kovala”, w swojej polecance wspomina, że odnajduje w tym albumie ślady Kinga, Barkera, Orbitowskiego, „Dziewiątych Wrót” a nawet „Hellboya”. Ja skłonny jestem zgodzić się z nim, co do Orbitowskiego i „Wrót’, jako miłośnik grozy nie znajduję tu jednak podobieństw do twórczości Króla Horroru ani sadystyczno-masochistycznych dziwactw twórcy „Hellraisera”. Co nie zmienia faktu, że „Liber Horrorum” to dobry komiks, i to bardzo. Na dodatek mocno kojarzący się z pracami Michała „Śledzia” Śledzińskiego i paru innych twórców z nieodżałowanego magazynu „Produkt”.
Katastrofa lotnicza na Babiej Górze w roku 1969, zwłoki przerażonego narciarza znalezione tam trzy lata później, polska piramida i swojskie siły nieczyste. Dwójka młodych, warszawskich handlarzy nietypowymi przedmiotami, Kacper i Natalia, trafia w sam środek wydarzeń, które mogą ich przerosnąć, a wszystko zaczyna się niewinnie. Pan Antonii, pracownik archiwum gdzieś pod Lublinem, zgłasza się do nich, chcąc sprzedać im prawdziwego białego kruka, tzw. „Księgę grozy”. Pochodzące z siedemnastego lub początków osiemnastego wieku tomiszcze zawiera najdokładniejszy opis pojawienia się „diabłów” w środku miasta. Opis prawdziwego nawiedzenia? A może zbiorowej histerii? Księga owiana jest złą sławą, każdy, kto ją przeczytał nie skończył dobrze, a na dodatek sam pan Antonii dziwnie się zachowuje. Obie strony dobijają targu, sprzedający cieszy się, że pozbył się „Księgi grozy”, młodzi liczą na duży zysk. Nie bojąc się legend na temat woluminu, Kacper zanurza się w lekturze. I wtedy wokół niego zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Rzeczy, które mogą być śmiertelnie niebezpieczne nie tylko dla niego…
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2018/02/liber-horrorum-ksiega-grozy-micha.html
Liber Horrorum: Księga Grozy Michał Cetnarowski
6,5
Kiedyś czytywało się komiksy. Potem czasu było jakby mniej, a to błąd, bo przecież komiks czyta się szybciej i jednocześnie zawiera w sobie tyle samo treści, co książka. Owszem, być może ilustracje odbierają możliwość wyobrażenia sobie historii, ale w zamian dają okazję do poznania wyobraźni i talentu innej osoby.
„Liber horrorum: Księga grozy” to pierwsza część serii. Autorami są Marcin Kułakowski i Michał Cetnarowski. Oba nazwiska są w polskiej fantastyce znane, chociaż niekoniecznie komiskowo. Historia toczy się dwutorowo. Poznajemy wydarzenia z obrad Sądu Trybunalskiego w Lublinie z XVIII w. w sprawie kobiety oskarżonej o czary i przygody współczesne dwójki ludzi goniących za nietypowymi artefaktami. To Natalia i Kacper. Wszystko zaczyna się od tego, że zgłasza się do nich pewien człowiek chcący sprzedać „Księgę grozy”.
Rysunki w komiksie są czarno-białe, ale tylko tyle potrzeba Kułakowskiemu, żeby przedstawić historię. Perspektywa i dynamika poszczególnych kadrów jest zupełnie w Kułakowskim stylu. Czytelnik może się czasem zgubić, ale to nic nie szkodzi, bo serio – tam się dzieją Rzeczy. Z drobiazgów, to muszę napisać, że bardzo podobają mi się wypełnienia teł, jakieś ściany, dywany, które nie są zrobione kolorem tylko luźnymi pociągnięciami kreskowej czerni.
Fabularnie jest to historia, która rozpędu nabiera zwłaszcza w drugiej połowie. Pierwsza to wprowadzenie, poznajemy bohaterów, zarysowany jest klimat wydarzeń z przeszłości. A druga połowa? Tam naprawdę dzieją się Rzeczy. Czytelnik ma wprawdzie ochotę walić głównego bohatera po głowie, potrząsnąć nim i może zepchnąć ze schodów, ale ostatecznie można stwierdzić, że Kacper dostaje za swoje. Trochę.
Miłym dodatkiem do komiksu są wczesne wersje stron, projekty postaci. Zawsze to przyjemnie zobaczyć, co by było gdyby i jak rysownik tworzył bohaterów.