Kalinowe serce Teresa Ewa Opoka 6,3
ocenił(a) na 127 tyg. temu Ta książka jest okropna. Można znaleźć w niej wszystko, tylko sensu brak. Nie mogłam się w nią wczuć, ale to nie problem, bo nawet jak historia mnie nie porywa, to zazwyczaj widzę jakieś pozytywy. Tutaj nie widzę żadnych. Przede wszystkim jest to historia o toksycznych relacjach. Matka wyjeżdża za granicę i porzuca dzieci. Kalina wychodzi za faceta starszego od niej o 40 lat i ja nie mam z trym problemu, wszystko w życiu jest możliwe, tylko ja w ogóle nie widzę, skąd taka decyzja głównej bohaterki. Nie dostrzegam motywacji, niby mówi o swojej wielkiej miłości, ale ja tego nie czuję. Mało tego nikt nie ma problemu z tym związkiem. Bohaterowie nie trafiają na żadne przeciwności. Pomijając wiek, mam wrażenie, że ten związek jest bardzo toksyczny. Moim zdaniem Kalina jest przywiązana do Marka w jakiś chory sposób. Kolejna toksyczna relacja jest widoczna na linii ojciec - córka. Ojciec pije, córka go zostawia, w pewnym sensie popycha go do samobójstwa i tu po raz kolejny jestem w stanie uwierzyć w takie wydarzenie, ale ono nie niesie za sobą żadnych konsekwencji. Bohaterka żyje sobie dalej jakby nigdy nic, nie wyciąga żadnych wniosków, nie widać, żeby żałowała, żeby cierpiała z tego powodu. Ponadto Kalina odrzuca Nikodema, ale jak tylko czegoś potrzebuje, to wykorzystuje go bez mrugnięcia okiem. Poza tym mnóstwo w tej książce niewiarygodnych sytuacji i zwrotów akcji. Po pierwsze Marek na początku jest zwykłym starszym facetem, a jak żeni się z Kaliną, to nagle okazuje się, że jest wielkim i bogatym biznesmenem. Po drugie cała sytuacja z firmą, którą Kalina najpierw traci, potem odzyskuje niczym w filmie akcji. Po trzecie matka, która odcięła się od dzieci, a potem nagle bez problemu zabrała Mateusza ze sobą. Tak samo to, że Kalina bez żadnego problemu po ślubie zabrała Łukasza z domu dziecka. I jeszcze sytuacja, w której Marek pożycza obcej jeszcze wtedy dziewczynie pieniądze na spłatę kredytu. Problemy dosłownie same się rozwiązują. Mogłabym podać jeszcze wiele takich absurdalnych sytuacja. Dla mnie najgorsze jest to, że te wszystkie toksyczne relacje czy sytuacje nie mają wyjaśnienia. Przechodzimy nad nimi do porządku dziennego, jakby były zupełnie normalne. Jak tak teraz sobie myślę to najbardziej toksyczna jest Kalina. Wykorzystuje ludzi, jest egoistką, bawi się ich uczuciami. Nie da się jej kibicować. Mam wrażenie, że wszystko robi na pokaz, widać to najbardziej pod koniec, gdy zaprasza braci na obiad i jedyne czego chce, to im zaimponować. Niby książka opowiada o poświęceniu dla bliskich, ale ja tego poświęcenia nie dostrzegam.
Największym plusem była pani Antonina. Przynajmniej relacja między nią i Kaliną była w miarę normalna.