Usypiając ojca Gloria Hide 6,9
ocenił(a) na 87 lata temu Ostrzegano mnie, że nie jest to książka łatwa i nie dla każdego, że trafia we wrażliwe struny, a przy tym może drażnić i oburzać. Nie boję się trudnych treści, nie stronię od historii, które ściskają, wykręcają i miażdżą. Czytam, choć przyznaję, że z takimi lekturami wiąże się spadek nastroju, a gdzieś w środku gnieździ się potem lęk przed tym, że może kiedyś, chociaż lepiej nie, oby nigdy...
Wyobraźcie sobie taką sytuację: z dnia na dzień zapominacie, powolutku. Z początku uciekają Wam drobne rzeczy, niewiele znaczące sytuacje i całkiem nieistotne szczegóły. Z czasem nie poznajecie kształtu liter, dźwięków, które towarzyszą Wam każdego dnia, miejsca, w którym się budzicie, nie rozpoznajecie twarzy bliskich. Potem tracicie zdolność wylania z siebie tego, co czujecie, a im trudniej ubrać myśli w słowa, tym mniej jest tych, którzy chcą słuchać i zrozumieć. Chcecie nadal brać udział w grze zwanej życiem, ale odkrywacie jedynie białe, puste karty. Wyobrażacie to sobie?
Autorka poruszyła w powieści temat choroby w dwojaki sposób. Z jednej strony widzimy rodzinę, która musi się ustosunkować do "problemu", z drugiej - wchodzimy w umysł człowieka, który wszystko traci, ale trudno mu to pojąć. Tadeusz nie wie, jakim stał się ciężarem dla najbliższych, nie rozumie wielu sytuacji, których jest uczestnikiem i wciąż zapomina, jak żyć.
http://www.matkapuchatka.pl/2017/01/kiedy-znika-czowiek-usypiajac-ojca.html