Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Banalny tytuł nie wróżył nic dobrego. Miałem jednak nastrój objawiający się wysokim stopniem czytelniczego ryzyka i myśląc "a co mi tam" zacząłem czytać. I szok, książka od początku okazała się pełna akcji, zabawna, lekka i przyjemna. Nie ma tu zbędnym romansów, dramatów, biadolenia i smoków. Czysta wartka akcja. Ale nic co piękne nie jest do końca prawdziwe i właśnie ten koniec zepsuł mój bardzo dobry stosunek do lektury na tylko dobry. Taaaaakie intrygi, takie domysły, o cho cho cho a taki zwinięty w mysią picz koniec. Całkiem jakby autor stracił koncept, może zapał, może głowę a może czajnik się zagotował z wodą na kawę. Nie wiem, nie wnikam, nie znam się, a w ogóle zarobiony jestem. Koniec to banał ni jak przystający do całości, zakończony jakby wręcz na siłę. Tak czy siak uważam, że trafiłem na całkiem rozrywkowe SF. Bawiłem się dobrze i szczerze polecam męskiej części miłośników gatunku.