Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Książka opowiada o buncie mieszkańców Barcelony przeciwko werbunkowi do wojska poprzez losowanie, z które można było się wykupić, ale stać było na to tylko bogatych. Marianna jest jedną z kobiet, które biorą udział w buncie, najpierw pomaga rannym a później do samego końca uderza w dzwon. Z wydarzeniami z teraźniejszości przeplata się przeszłość - dzieciństwo i młodość Marianny. Dziewczyna jest wnuczką bogatych właścicieli fabryki. Jej matka przeciwstawiła się ojcu i uciekła z biednym malarzem. W szpitalu dla ubogich urodziła córkę, a następnie zmarła. Mariannę wychowali dziadkowie, nigdy jednak nie wyjawili jej, że jest ich wnuczką. Marianna biorąca udział w buncie już o tym wie, ale pomiędzy "teraz" a "kiedy" wydarzyło się bardzo wiele głównie złych rzeczy. "Siedem dni łaski" powoli opowiada o przeszłości Marianny. Jej historia jest ciekawa, a jednak książki nie czyta się z przyjemnością. Fragmenty opisujące bunt są nudne i za nic nie mogłam się wczuć w tę atmosferę walk ludu z regularną armią. Zakończenie również mnie nie usatysfakcjonowało. Jednym słowem straszny melodramat. Marianna, Feliks i Marcal to postacie wykreowane bardzo dobrze, widać, jak zmieniali się pod wpływem wydarzeń. Tylko oni ratują mdłą akcję książki. Oceniając książkę w sumie nie powinno oceniać się okładki, ale o tej koniecznie muszę wspomnieć. Ja nie wiem, może to specjalnie miało tak wyglądać? Kobieta wygląda jak doklejona do obrazka okna. Nawet początkujący grafik potrafiłby zrobić to lepiej. Dramat, strasznie to wygląda, i dla mnie, która uwielbia oglądać dzieła innych na deviantart, taka obróbka nigdy nie powinna być zaakceptowana i kupiona przez wydawnictwo. To tak jakby drukarz wykonał swoją pracę prowizorycznie i zadrukował tylko połowę kartek, a później zszył je i oddał jako gotową książkę.