Potwór pamięci Yishai Sarid 7,6
ocenił(a) na 82 lata temu O Holokauście inaczej. Od końca.
Chciał podążać dyplomatyczną ścieżką, jednak na tym pozostało. Nie każde marzenie się przecież materializuje, bo stabilizacja, pewność, skromny, ale stały zarobek potrafią przechylić szalę. Główny bohater i jednocześnie narrator historii zostaje zatrudniony w Yad Vashem - założonym w 1953 r. izraelskim instytucie poświęconym żydowskim ofiarom ludobójstwa, w charakterze przewodnika. Staje przed zadaniem oprowadzania izraelskich wycieczek szkolnych po Auschwitz, Birkenau, Treblince, Majdanku, Chełmnie. Wielkimi krokami zbliża się 75-ta rocznica konferencji w Wannesse - spotkania z dnia 20 stycznia 1942 roku w willi przy Großer Wannsee 56/58 w Berlinie, na którym zebrali się wysokiej rangi niemieccy urzędnicy państwowi, pod przewodnictwem Reinharda Heydricha. Ze względu na swoją wiedzę i doświadczenie zostaje ekspertem w zespole przygotowującym uroczystość.
Powieść - list, skierowany do dyrektora instytutu Yad Vashem. Narrator bierze w dłonie historyczny mikroskop i przez jego pryzmat przygląda się ze wszystkich stron niechlubnym wydarzeniom. Im dalej idzie, tym widzi głębiej. Wciąż więcej grup do oprowadzania i szans na dotarcie, tylko czy jeszcze ktoś chce słuchać naprawdę? Dopadają go dylematy. Mówić, nie mówić i jak to robić. Bo żadne słowa nie oddadzą, nie ukoją, nie wyjaśnią, a ich nadmiar staje się dla niektórych niewygodny. Stajesz przed grupą młodych ludzi, ze świata telefonów komórkowych i wifi, często wpatrzonych w szklane ekrany. Stajesz przed ważnymi urzędnikami, którzy są głodni. Spieszą się. Patrzysz prosto w oczy, chcesz poruszyć, uświadomić, potrząsnąć, a obok stosy butów, włosów i innych szczątków czyjegoś życia. Nikomu już niepotrzebnych. Zgrzyt.
Początkowo odnosiłam wrażenie, że suchy, rzeczowy i bezduszny język lektury kontrastuje z ciemną tematyką. Odstaje. W rzeczywistości wraz z kolejnym stronami robiło się coraz bardziej grząsko, ciasno, a emocje kumulowały się tuż pod cienką powierzchnią skóry. Bo nie, w odróżnieniu od wielu innych pozycji literatury zagłady, tu okrucieństwo nie zostało podane na talerzu. Mało jest krwi, brutalnych skrawków historii i martyrologicznych odniesień. Jednak niech to Cię nie zwiedzie, Czytelniku. Tu jest ono jak drobne ziarenka piasku, wciskając się niepostrzeżenie we wszystkie zakamarki ciała. Między wiersze. Przekaz jest mocny. Momentami kontrowersyjny. Mimo krótkiej formy w powietrzu nieustannie wisi niepokój, który tylko pozoruje rutynę i obojętność. Jest jak wulkan. Lawa musi znaleźć ujście. Punktem kulminacyjnym staje się incydent z niemieckim reżyserem. Oczyszczenie, porażka, a może dramat?
To obraz zagłady Żydów w czasie II wojny światowej malowany reakcjami tych współczesnych. Młodzieży, oficjeli i artystów, którzy przybywają "zwiedzić", zobaczyć, wreszcie poczuć. Specyficzny, oryginalny, inny, jednak z pewnością nie surrealistyczny. Odłamki przeszłości uderzają tu ze wszystkich sił. Bo cegły w obozach koncentracyjnych wciąż krzyczą ludzkim głosem, a bezsilne twarze powracają. Potwór pamięci niestety ma się dobrze. A pytania 'czy w człowieku zostało coś jeszcze z człowieczeństwa?', 'czy okrucieństwo uczy kolejne pokolenia?', wreszcie, 'czy istnieje prawda?' zdają się nie mieć daty ważności.
Przeczytajcie. Pamiętajcie. Żyjcie.
Nieodwołalnie.