Nigdy nie zapomina się istoty drugiego człowieka. Ona w nas żyje.
Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać193
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Janis Heaphy Durham
Źródło: http://thehandonthemirror.org/
1
5,6/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzona: 1951 (data przybliżona)
Publicystka. Urodziła się w stanie Michigan, a wykształcenie zdobyła na Uniwersytecie Miami w Oxford. Swoje życie zawodowe związała z dziennikarstwem i reklamą. Po latach kariery w „The Los Angeles Times” objęła funkcję wydawcy w „The Sacramento Bee”. Pod jej rządami tytuł otrzymał dwie Nagrody Pulitzera.http://thehandonthemirror.org/
5,6/10średnia ocena książek autora
113 przeczytało książki autora
222 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ślad na lustrze. Prawdziwa opowieść o miłości, tęsknocie i życiu po śmierci
Janis Heaphy Durham
5,6 z 85 ocen
334 czytelników 27 opinii
2015
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Bóg jest wieczną, nieskończoną świadomością,obserwatorem i stwórcą wszystkiego co istnieje. A skoro zostaliśmy stworzeni na jego podobieństw...
Bóg jest wieczną, nieskończoną świadomością,obserwatorem i stwórcą wszystkiego co istnieje. A skoro zostaliśmy stworzeni na jego podobieństwo, nasze dusze także muszą mieć świadomość, która obserwuje i tworzy.
1 osoba to lubiLiczy się tylko to co robimy dla innych. Właśnie tak gromadzi się moc duchową: dając ją innym, bo im więcej jej dajemy, tym więcej dostaniem...
Liczy się tylko to co robimy dla innych. Właśnie tak gromadzi się moc duchową: dając ją innym, bo im więcej jej dajemy, tym więcej dostaniemy z powrotem. Jeśli roztaczamy wokół siebie miłość ludzie obdarzają nas miłością.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Ślad na lustrze. Prawdziwa opowieść o miłości, tęsknocie i życiu po śmierci Janis Heaphy Durham
5,6
„Ślad na lustrze” Janis Heaphy Durham miał mi pokazać życie po śmierci. Przedstawia historię dziennikarki, której umarł mąż, ale zostawia jej pewne znaki w ważnych chwilach. Historia ta okazała się jednak, przynajmniej dla mnie, nadinterpretacją zdarzeń. Tajemnicze ślady dłoni na lustrze każdego roku, przesuwający się dywan, problemy z radiem w samochodzie... Sama zaczęłam zauważać takie „nadprzyrodzone” zjawiska w moim domu!
Niestety, nie poczułam tej książki, męczyła mnie okrojona ilość dialogów i wydawało mi się, że autorka (chociaż to jej osobiste przeżycia i przemyślenia) nie przekazała mi żadnych emocji. Nie czułam ekscytacji, strachu czy nawet ciekawości. Czuję jednak szacunek do autorki za odwagę podzielenia się ze światem swoimi odczuciami.
Przekonałam się, że warto zaufać staremu powiedzeniu i nie oceniać książki po okładce. Grafika rzeczywiście przypadła mi do gustu. Okładka w ciekawym, metalicznym kolorze, wypukłe napisy, od razu wpadła mi w oko.
Myślę, że to pozycja dobra dla tych, którzy kogoś stracili i chcą rozważyć różne możliwości życia po śmierci. Według mnie jednakże, „Ślad na lustrze” ukazuje wędrówkę tych, którzy zostali, a nie tych, którzy odeszli.
Max, nieżyjący mąż dziennikarki został przez nią przedstawiony jako ideał, a ja nie wierzę w ludzi bez skazy. Opisy jego wielu zainteresowań, zdolności i znajomości tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że autorka koloryzuje całą historię.
„Ślad na lustrze” na pewno nie jest książką dla mnie, ale myślę, że znalazł wielu zwolenników. Jeśli szukasz wartkiej akcji, ciekawych dialogów czy jakiejś tajemnicy, nie jest to lektura dla Ciebie.
Ślad na lustrze. Prawdziwa opowieść o miłości, tęsknocie i życiu po śmierci Janis Heaphy Durham
5,6
Śmierć czeka każdego z nas. I co dalej? Czy jest dalej, a może jednak to definitywny koniec? Nie ma chyba dorosłego człowieka na ziemi, który by się nie zastanawiał nad tą kwestią choć raz w życiu. Jednia sądzą, że po prostu zasną na wieki, inni wierzą według swojej religii czy przekonań, że przejdą do lepszego świata lub zaczną nowe życie w innej skórze. Jak jest naprawdę? Wszyscy się tego dowiemy w odpowiednim czasie, ale najpierw musimy umrzeć. Ale czy stamtąd możemy jeszcze zerknąć do dawnego życia, mieć jakiś kontakt z przeszłością, z osobami, które zostały żywe w sensie ziemskim?
Otóż są ludzie, które dają temu świadectwo i potwierdzają znaki wysłane przez bliskich im zmarłych. O tej właśnie kwestii opowiada w swojej książce Janis Durham - Amerykanka, publicystka , dziennikarka, szefowa wpływowej i poczytnej gazety. Osoba cechująca się inteligencją, twardo stąpająca po ziemi, która utraciła kochanego męża. Max Besler umarł w wieku zaledwie 56 lat na raka. Bardzo kochał swoją żonę z którą był zaledwie kilka lat. Nim odszedł złożył obietnice, że mimo rozłąki miłość się nie skończy, a on sam będzie obecny w jakimś wymiarze w życiu Janis. I słowa dotrzymał. Po pogrzebie wdowa zaczęła obserwować pewne zdarzenia. To, co zdarzyło się dokładnie rok po zgonie Maxa potwierdziło, że świat realny i pozagrobowy mają pewne styczne punkty. Na lustrze ukazał się ślad męskiej dłoni - odcisk przypominający zdjęcie rentgenowskie. Był to jeden z wielu znaków...
Biorąc do ręki tę książkę byłam po pierwsze bardzo ciekawa i zaintrygowana, ale i ... tak zwyczajnie po ludzku bałam się. Bałam się nie tak jak podczas oglądania filmu z dreszczykiem, ale bałam się by ... i swoim życiu nie odkryć, nie dopasować pewnych znaków z zza światów. To nie była łatwa lektura, chwilami czułam, że muszę ją na jakiś czas, na kilka godzin porzucić, by opanować nadmiar myśli, refleksji, emocji. Być może jest tu winna moja ekspresyjna natura, ale i tematyka też nie jest łatwa. I co zdziwiło mnie najbardziej nie miałam żadnych, ale to żadnych wątpliwości, że autorka pisze tylko i wyłącznie prawdę, nie koloryzuje, nie dodaje czegoś od siebie, nie upiększa, nie nakręca atmosfery. To, co działo się wokół Janis było dla niej na pewno zaskoczeniem, ale i ona sama podążyła nie bojąc się do czego doprowadzi ją jej własne "śledztwo". Wielu ludzi od tematu śmierci, odchodzenia odchodzi, unika go, boi się i zwyczajne zamiata kwestię pod dywan. Niemniej jednak każdemu z nas przychodzi się z tą problematyką zmierzyć. Dosięga nas żałoba, ból, tęsknota. Często z zaskoczenia i nagle. I właśnie po to, by wtedy było nam łatwiej w takich chwilach warto wpleść tę pozycję do naszego czytelniczego terminarza.
Myślę, że autorce nie było łatwo całkowicie się otworzyć, spisać swoje najbardziej osobiste, intymne przeżycia. A jednak miała odwagę to zrobić. I jestem jej za to bardzo wdzięczna , że zrobiła to mimo skazania się na ludzkie osądy nie zawsze z pewnością przychylne. Swoją lekturą Durham dowodzi, że świat paranormalny możemy negować, krytykować, szydzić z niego, ale on i tak jest. Ukryty, tajemniczy, ale jest. Myślę, że wielu osobom ta książka pomoże się uporać z trudnymi chwilami żalu i żałoby, że będzie w tym okresie niezastąpionym przewodnikiem.
To naprawdę wymagająca pozycja i wcale nie było mi łatwo przez nią przejść. Ale dobrze, że ją poznałam. Inaczej patrzę na życie i ... na śmierć. Z większą wiarą i nadzieją, że istnieje "dalej". Bo śmierć na pewno nie jest końcem. A w przysiędze małżeńskiej powiedziała bym inaczej - "...że nie opuszczę Cię już NIGDY..." a nie "...do śmierci".