Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
M. D. T. Bienville de
1
6,3/10
Pisze książki: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,3/10średnia ocena książek autora
27 przeczytało książki autora
93 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Nimfomania, czyli traktat o szale macicznym
M. D. T. Bienville de
6,3 z 21 ocen
115 czytelników 5 opinii
2015
Najnowsze opinie o książkach autora
Nimfomania, czyli traktat o szale macicznym M. D. T. Bienville de
6,3
I śmieszno, i straszno. Te dwa odczucia towarzyszyły mi podczas całej lektury. Może to i zabawne, jak absurdalnie seksistowskie było wówczas podejście do seksualności kobiet - ale konsekwencje tej daleko posuniętej pruderii, owocem której była wspominana przez autora wysoka śmiertelność nimfomanii (uwaga, rozumianej także jako posiadanie popędu płciowego, ew. niewyparzony język i kosmate myśli) były naprawdę straszne.
Poza feministyczną świadomością tego, jak wiele wody musiało upłynąć, zanim potrzeby erotyczne kobiet przestały być leczone otwieraniem im żył, pojawia się całe bogactwo doznań historycznych. W tekście pojawia się bowiem mnóstwo smaczków z dziedziny medycyny, antropologii, medycyny, ginekologii, religii, psychiatrii, a także najzwyklejszego bon-tonu i metod wychowawczych.
Lektura jak najbardziej godna polecenia osobnikom z dystansem do świata,
Nimfomania, czyli traktat o szale macicznym M. D. T. Bienville de
6,3
Ciekawe dzieło, cieszę się, że zostało wydane po polsku. Cieszę się również, że stało się to dopiero teraz, kiedy już mamy wykształconych seksuologów, a nie takich cholernych szarlatanów jak XVIII-wieczny autor tego dziełka. Aż dziw bierze, że pan był lekarzem.
Z podobnej książeczki na temat masturbacji u chłopców po prostu się śmiałam. Czułam się też bezpieczna, ponieważ założyłam, że nikt nie będzie serio traktował takiego fenomenu jak masturbacja u dziewcząt (podobnie jak miłości lesbijskiej). Jakże się myliłam! Wścibski medyk zajrzał pod kołderkę i dziewczętom. I choć brzmi postępowo, nie kryje się ze swym antyklerykalizmem, potępia przemoc i zbyt częste upusty krwi, to zaraz potem przedstawia swoją wersję kuracji, która polega na... rzadszych upustach krwi, głodzeniu, przeczyszczaniu, podawaniu ołowiu (ale nie trującej rtęci),izolowaniu i chlustaniu wodą w twarz. Dobrze, że nie na publicznych chłostach.
Jest to interesujący relikt z zakresu historii medycyny. Między innymi, niezwykle zaskakujące było dla mnie to, że w okresie oświecenia w Europie wciąż żywa była typologia humorów Hipokratesa-Galena, a mimo sekcjonowania zwłok na co i autor się powołuje, wierzono że u kobiet występuje prostata czy pęcherzyki nasienne. Następnie, autor był dostatecznie bystry, by dostrzec upławy u kobiet, a nawet tak bystry by opisywać kobiece nasienie. Prawdopodobnie charakterystyczne dla stylu epoki jest nachalne moralizatorstwo autora. Drażni jego niesamowity narcyzm skrywany pod płaszczykiem skromności. Panny wyleczone to takie, które chciały znajdować się tylko pod opieką autora. Zasadniczo są to przypadki rzadkie, bo namiętność kobieca okazuje się z jakichś względów siłą tak niebezpieczną, że te panny trzeba wiązać, a młodzieńcy nie mają się jak przed ich nagabywaniami bronić. Autor próbuje nawet ingerować w sferę fantazji erotycznych młodych kobiet. Na szczęście w czasach tych nie znano jeszcze psychoterapii, ta działka czekała na zagospodarowanie przez Freuda dwa wieki później. Co zaskakujące, na kartach książki młodzi mężczyźni są niezwykle cnotliwi i niejako bierni w porównaniu z aktywną seksualnością kobiecą. Fakt zaskakujący, gdyż bez względu na epokę zazwyczaj relacje te opisywano dokładnie odwrotnie.
Skłonna bym była podejrzewać, że na kartach książki uwieczniono jakieś problemy psychiczne/ seksualne samego autora, gdyby nie notka od tłumacza zamieszczona na końcu, z której dowiadujemy się, że we Francji dzieło wznawiano wiek po jego pierwszym wydaniu, ponieważ uważano je za wciąż aktualne. Okazuje się zatem, że to nie autor miał jakieś własne ekskluzywne problemy, a raczej takie były czasy.
Inteligentnym namiętnym pannom pozostawało masturbować się w największej tajemnicy.
Wersję nieco rozszerzoną recenzji znajdziecie tutaj: http://psunabude.blox.pl/2015/07/Nimfomania-czyli-traktat-o-szale-macicznym.html